Rozpoczął się proces byłego prezydenta Niemiec Christiana Wulffa

Artykuł

Wulff został oskarżony o przyjęcie korzyści majątkowej w 2008 roku, gdy był premierem landu Dolna Saksonia. To pierwszy taki przypadek w historii RFN.

- Z pewnością nie jest to dla mnie łatwy dzień - powiedział Wulff przed wejściem do budynku sądu. Zapewnił, że wyjaśni wszystkie zarzuty, ponieważ jest pewien, że "sprawując urząd, postępował zawsze zgodnie z przepisami".

Początkowo prokuratura oskarżała Wulffa o łapownictwo, jednak w ostatecznym akcie oskarżenia złagodziła kwalifikację czynu. Akt oskarżenia ograniczył się do zarzutu, że Wulff zgodził się na pokrycie kosztów noclegu swojego i swojej żony w wysokości około 700 euro w hotelu w Monachium podczas pobytu na Oktoberfest w 2008 roku przez producenta filmowego Davida Groenewolda. Prokuratorzy twierdzą, że Groenewold chciał w ten sposób skłonić ówczesnego premiera Dolnej Saksonii do poparcia starań o fundusze na jeden z jego projektów filmowych. Dwa i pół miesiąca po wizycie w Monachium Wulff rzeczywiście napisał do szefa koncernu Siemens Petera Loeschera list z prośbą o wsparcie finansowe dla tego przedsięwzięcia.

Wulff twierdzi, że jest niewinny i że nie wiedział o pokryciu kosztów pobytu przez producenta. Odrzucił propozycję prokuratury, by uniknąć procesu w zamian za wpłacenie grzywny w wysokości 20 tys. euro. Zapowiedział, że chce przed sądem udowodnić, że jest niewinny. Na ławie oskarżonych zasiadł także Groenewold, któremu zarzucono udzielenie korzyści majątkowej.

Jest to pierwszy w historii Republiki Federalnej Niemiec przypadek postawienia przed sądem osoby, która sprawowała najwyższy urząd w państwie.

Wulff uznawany był za jednego z najzdolniejszych polityków niemieckich, mogącego w przyszłości zastąpić Angelę Merkel. Jako najmłodszy w historii RFN prezydent dał się poznać jako zwolennik integracji cudzoziemców o korzeniach muzułmańskich, podkreślając w jednym z przemówień, że "islam należy do Niemiec". Przywiązywał też dużą wagę do stosunków polsko-niemieckich. Zaraz po wyborze na stanowisko prezydenta odwiedził Warszawę, złożył też wizytę w byłym niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz. Wraz z Bronisławem Komorowskim obchodził w Warszawie 40. rocznicę podpisania umowy Polska-RFN z 1970 roku i symbolicznego gestu ówczesnego kanclerza Willy'ego Brandta, który ukląkł przed pomnikiem bohaterów getta warszawskiego.

dch, PAP, fot. Domena Publiczna

Źródło:

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy