Złote myśli opozycji w 2019 roku! TO TRZEBA KONIECZNIE PRZECZYTAĆ!

Jacek Liziniewicz 31-12-2019, 09:40
Artykuł

Ubiegły rok obfitował w przełomowe wypowiedzi polityków opozycji. Dowiedzieliśmy się, czym rzyga Sławomir Neumann, jak wyginęły dinozaury, kto ugryzł Lecha Wałęsę i gdzie mieszka matka natura. Oto subiektywny wybór wypowiedzi opozycji z ubiegłego roku - pisze w dzisiejszym numerze "Gazety Polskiej Codziennie" Jacek Liziniewicz.

Ekologia

W tym roku nie zabrakło wypowiedzi odnoszących się do przyrody i szeroko pojętej ekologii. Swój wkład wniosła Małgorzata Kidawa-Błońska, która postanowiła zabrać głos na temat przekopu Mierzei Wiślanej. – Skoro natura nie zrobiła tego przekopu, to wydaje mi się, że to nie ma sensu. Gdyby natura chciała, żeby był tam przekop, to by był – stwierdziła była kandydatka KO na premiera i obecna kandydatka na prezydenta w rozmowie z dziennikarzem programu śledczego Anity Gargas. Złośliwi twierdzą, że odtąd nie ma wątpliwości, że matka natura mieszka w Moskwie, gdyż to właśnie Rosja najbardziej sprzeciwia się przekopowi.

Jeszcze większą sławę postanowiła zdobyć Ewa Kopacz, której metafora dotycząca dinozaurów podbiła serca Polaków. Przy okazji okazało się, że działacze PO filmy o Flinstonach biorą za dokumenty. – Przypomnę trochę strasznie dawne czasy. To wtedy, kiedy jeszcze dinozaury były, a ludzie nie mieli żadnych strzelb, nie mieli żadnej broni nowoczesnej, która pozwoliłaby je zabić. Wie pani, co robili? Rzucali kamieniami w tego dinozaura – mówiła w programie „Fakt opinie” była premier polskiego rządu Ewa Kopacz.

Gdy wydawało się, że nic bardziej absurdalnego nie usłyszymy, na scenę wkroczyły one – Klaudia Jachira i Sylwia Spurek, które każdego dnia coraz wyżej podnoszą poprzeczkę. – Z mlekiem nie jest jak z moczem. Nie daje się bez przyczyny. Krowy są gwałcone, żeby zostać zapłodnione. Krowy są gwałcone, by mogły urodzić, by dawać mleko. Żadna krowa, tak jak żadna kobieta, nie daje mleka… proszę spojrzeć, tutaj jest masa kobiet, one nie dają mleka po prostu – powiedziała Sylwia Spurek, europosłanka Lewicy, która pierwsze, co zrobiła po wyborze do Parlamentu Europejskiego, to poddała krytyce… menu w stołówce.

Z kolei świeżo upieczona posłanka Klaudia Jachira w jednym z pierwszych wystąpień postanowiła zapytać retorycznie: „W czym my, ludzie w XXI w., jesteśmy lepsi od tych dzików, od zwierząt? W tym, że chcemy zabijać bezbronne zwierzęta, często lochy ciężarne?”.

Marketing polityczny

Mało kto pamięta, że do wyborów do Parlamentu Europejskiego opozycja szła niemal zjednoczona. W jednej partii spotkali się Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL, postkomuniści z Leszkiem Millerem, Włodzimierzem Cimoszewiczem i Markiem Belką na czele oraz oczywiście Platforma Obywatelska. Kampania wyborcza była obiecująca do 3 maja, gdy na Uniwersytecie Warszawskim wystąpił Donald Tusk. Okazało się, że najbardziej zapamiętane zostały słowa Leszka Jażdżewskiego, który miał być tylko suportem „króla Europy”. – Polski Kościół zaparł się ewangelii, zaparł się Chrystusa. I gdyby dzisiaj Chrystus był ponownie ukrzyżowany, to przez tych, którzy krzyża używają jak pałki, do tego, żeby zaganiać pokorne owieczki do zagrody. Dziś agendę tematów dnia układają nam cyniczni wrogowie nowoczesności, czarnoksiężnicy, którzy liczą, że za pomocą zaklęć i manipulacji złymi emocjami będą w stanie zdobyć władzę nad duszami Polaków. Ale rywalizacja na inwektywy i na negatywne emocje z nimi nie ma sensu, dlatego że po kilku godzinach zapasów ze świnią w błocie orientujesz się, że świnia to lubi. Trzeba zmienić zasady gry” – powiedział Jażdżewski. Ciekawe było to, że gdy porównywał Kościół do świni, klaskał mu Władysław Kosiniak-Kamysz. To miał mu za złe m.in. Waldemar Pawlak. – Ja bym wyszedł z tego pieprzonego spotkania po takim wstępie, jaki Jażdżewski zrobił – mówił były lider ludowców. Politycy totalnej opozycji dążyli w tym czasie do starcia z konserwatywnymi wartościami i Kościołem.

Jeszcze w czasie ciszy wyborczej przed głosowaniem do PE w Gdańsku zorganizowano manifestację, podczas której profanowano Najświętszy Sakrament. W efekcie opozycja doznała dotkliwej porażki, a ludowcy, złośliwie nazywani PSL-GBT, postanowili wyjść z koalicji i wystartować w wyborach do parlamentu osobno. Nie była to dobra nowina dla Grzegorza Schetyny, który musiał w końcu pokazać swój program wyborczy. W wielkich bólach stworzono „sześciopak Schetyny”, którego nie umieli zapamiętać politycy KO. – Ja nie jestem od tego, żeby punkt po punkcie znać i cytować („szóstkę Schetyny” – przyp. red.) – stwierdził Tomasz Zimoch, lider łódzkiej listy Koalicji Obywatelskiej do Sejmu w Radiu Zet. Podobne kłopoty mieli Paweł Poncyljusz i… sam Grzegorz Schetyna. W kampanii co chwila jednak politycy opozycji musieli gasić pożary.

WIĘCEJ CZYTAJ W DZISIEJSZYM NUMERZE "GAZETY POLSKIEJ CODZIENNIE"

Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy