Zablokowano wulgarny portal dla gejów dotowany z publicznych pieniędzy

Artykuł

Ruszyła finansowana z publicznych pieniędzy akcja przeciwko AIDS. Towarzyszą jej m.in. zamieszczane w internecie wulgarne opisy seksu analnego oraz instrukcje zażywania narkotyków.

„Strasznie kręciły mnie jego buty, zapach, mógłbym lizać jego stopy bez końca" — to wypowiedź, którą jeszcze do niedawna mogliśmy przeczytać na portalu niemal w całości finansowanym z publicznych pieniędzy. Portal stanowi jedno z narzędzi kampanii zachęcającej gejów do używania prezerwatyw.

Dyrektor Krajowego Centrum ds. AIDS, które podlega ministerstwu zdrowia oraz zajmuje się współfinansowaniem tej akcji,  tłumaczyła tego typu sformułowania językowym dostosowaniem komunikatu do odbiorcy: "Staramy się dostosować język do odbiorcy. A niestety są środowiska, do których trzeba mówić w odpowiedni sposób". Jednak prawnicy ostrzegają, że treści zamieszczane na portalu mogą być niezgodne z obowiązującym prawem.

Akcja „Seks w moim mieście” została uruchomiona w październiku, koordynuje ją osiem organizacji pozarządowych.  Wkład finansowy tych organizacji to niespełna 1,5 tys. zł. Pozostała część dotowana jest ze środków publicznych. Samo Centrum ds. AIDS przeznaczyło na ten cel ok. 90 tys. zł.

Sprawę opisała „Rzeczpospolita”, na łamach której przytoczono treści, zamieszczone na, działającej na zasadzie portalu społecznościowego, stronie internetowej sekswmoimmiescie.pl. Jak można było przeczytać w artykule, profile zakładane przez użytkowników tego portalu były fikcyjne, a na niektórych z nich widniały opisy wyuzdanego seksu oraz instrukcje zażywania narkotyków.

„Najpierw telefon do dilera. Zamawiam różne rzeczy – w zależności od nastroju. Trawa, zawsze do niej extaska, kwasik, amfa... Jak już mnie wszystko wk..., to kokę też kupię” — brzmi wpis na jednym z profilów.

Po opublikowaniu przez "Rzeczpospolitą" artykułu, strona internetowa została zablokowana. „Strona czasowo niedostępna. Uruchomiona zostanie po przeanalizowaniu treści na niej zawartych. Osoby, które poczuły się urażone zawartością strony, przepraszamy" — taki komunikat znalazł się na portalu sekswmoimmiescie.pl. Zdaniem prawników jego działanie było pogwałceniem prawa.

— Portalem powinny zająć się służby. Informacje na temat narkotyków można traktować jako pomoc w ich zażywaniu, co jest złamaniem prawa. Przepisy zabraniają też prezentowania pornografii osobom, które sobie tego nie życzą — apelował karnista prof. Andrzej Zoll.

mk, mg, rp.pl, fot. Flickr.com/Aleksandar Cocek/CC

Źródło:

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy