Wyszkowski: Wałęsa i Tusk- przywódcy obozu zdrady narodowej

Artykuł
Zdj. Telewizja Republika

"Byłem pełen dobrej woli, myślałem, że pomagam ludziom, którzy chcą dobrze. Okazuje się, że ci zawodowi oszuści potrafią także uczciwego człowieka wykorzystać do swoich wrednych, antypolskich celów"-mówił o Donaldzie Tusku i Lechu Wałęsie Krzysztof Wyszkowski, działacz opozycji czasów PRL i członek Kolegium IPN w programie Ewy Stankiewicz "Otwartym tekstem" na antenie Telewizji Republika.

Na początku prowadząca zapytała swojego gościa, czy udało mu się wreszcie wygrać proces z byłym prezydentem, Lechem Wałęsą. Krzysztof Wyszkowski od wielu lat mówi bez ogródek, że Wałęsa współpracował z SB. Na jakim etapie jest batalia sądowa?

– Kilka lat temu złożyłem skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który przyznał mi rację, uznając, że zostałem bezpodstawnie skazany przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku, za stwierdzenie, że Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa-powiedział Krzysztof Wyszkowski.

– Po długich „korowodach” procesowych, które trwały bardzo wiele lat, na końcu Sąd Apelacyjny stwierdził, że co prawda dochowałem należytej staranności w badaniu tej sprawy, ale ponieważ chodzi tutaj o byłego prezydenta, któremu jest przykro z tego powodu, że został oskarżony, powinienem go przeprosić. Kompletny absurd, bo Sąd Okręgowy w jednej z kolejnych rozpraw oddalił powództwo Lecha Wałęsy. Sąd Apelacyjny naprawił tę "wielka krzywdę" Wałęsy i skazał mnie. Odwołałem się do Strasburga, ETPC uznał moją skargę za zasadną i nakazał państwu polskiemu dojście ze mną do porozumienia co do odszkodowania za krzywdę wyrządzoną mi przez polskie sądownictwo.

-Bo w Strasburgu to już nie jest sprawa między panem Wyszkowskim a panem Wałęsą, tylko między Krzysztofem Wyszkowskim a państwem polskim- zauważyła prowadząca.

–Oczywiście wolałbym, żeby to skład sędziowski, który mnie skazywał był zobowiązany do wypłacenia mi tego odszkodowania. Uznałem jednak, że samo odszkodowanie, bez ostatecznego wyroku, to za mało i w tej chwili toczy się procedura przygotowania tego ostatecznego orzeczenia-ujawnił działacz opozycji demokratycznej czasów PRL.

-Lech Wałęsa dalej utrzymuje, że nie był TW?-zapytała Ewa Stankiewicz.

– Wałęsa wysyłał do mnie swoich, że tak powiem, reprezentantów, namawiając do rezygnacji. Sam zresztą też proponował, że jak go przeproszę, to będzie wszystko w porządku, a zapewne będę mógł nawet wrócić na „dwór” króla i władcy. To śmieszne zupełnie rzeczy, przyznaję, że obecnie oczekuję raczej na pozew ze strony Donalda Tuska, a nie wycofanie ze strony Wałęsy-podkreślił członek Kolegium IPN.

– Ci ludzie, którzy strawili całe życie polityczne na oszustwie, nie mogą się wycofać, bo myślę, że tam, poza tą wiedzą, którą posiadamy o ich przeszłości są jeszcze gorsze rzeczy. Oni dzisiaj – zresztą myślę że słusznie – uważają, że dalej muszą brnąć w zdradę- mówił o Lechu Wałęsie i Donaldzie Tusku gość programu „Otwartym tekstem”. Na pytanie redaktor Stankiewicz, jakie gorsze rzeczy ma na myśli, Wyszkowski przypomniał o tzw. teczce Kiszczaka

– Jeżeli chodzi o Wałęsę, to obawiam się, że są to tropy bezpośrednio rosyjskie lub nawet jeszcze sowieckie. A to okazało się dopiero w momencie, gdy ujawniona została tzw. teczka Kiszczaka, czyli teczka Wałęsy jako agenta SB. Tam jest niesamowity zupełnie wpis. Przedstawiciel KGB w komendzie gdańskiej, w momencie, gdy ja przygotowywałem się do założenia Wolnych Związków Zawodowych w Trójmieście, oddał ją do archiwum dokładnie 28 kwietnia 1978, czyli w dniu, kiedy ogłosiliśmy powstanie Komitetu Wolnych Związków Zawodowych w Gdańsku. Człowiek KGB interesował się Wałęsą po to, żeby po miesiącu działalności WZZ Lech Wałęsa zapukał do moich drzwi i powiedział: „Dzień dobry panu, chciałbym z wami współpracować, nawiązać kontakt”.

 

Prowadząca zapytała także o byłego premiera RP, Donalda Tuska, który po zakończeniu kadencji szefa Rady Europejskiej coraz wyraźniej angażuje się w politykę krajową.

– Natychmiastowy powrót do tego, co Tusk robił poprzednio, czyli bycia dywersantem antypolskim w na rzecz Niemiec i Rosji, to rzecz przerażająca. To taki podwójny przypadek, opiekowałem się Lechem Wałęsą, kiedy przyszedł do WZZ, udawał wtedy „głupka”, nie wysuwał się na pierwsze miejsce, przez co miałem poczucie, że powinienem się nim opiekować-ujawnił gość Telewizji Republika.

– Podobnie w jakimś stopniu w latach 80., aż do powstania KLD, opiekowałem się Donaldem Tuskiem. Mam poczucie, że fakt, iż opiekowałem się tymi dwoma ludźmi może wskazywać, że byłem rodzajem „pożytecznego idioty” dla tych dwóch bardzo złych ludzi, przywódców obozu zdrady narodowej. Byłem pełen dobrej woli, myślałem, że pomagam ludziom, którzy chcą dobrze. Okazuje się, że ci zawodowi oszuści potrafią także uczciwego człowieka wykorzystać do swoich wrednych, antypolskich celów-ocenił Krzysztof Wyszkowski.

 

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy