Wiech: Nie można porównywać Nord Stream 2 z Baltic Pipe

Anna Kłossowska 08-09-2020, 15:58
Artykuł
Baltic Pipe to realizowany system gazociągów łączących Norwegię, Danię i Polskę o przepustowości 10 mld m³ rocznie.
https://www.baltic-pipe.eu/

Baltic Pipe jest projektem, który Polska realizuje, aby zmniejszyć swoje uzależnienie od dostaw rosyjskiego Gazpromu. Natomiast Nord Stream 2 jest projektem o przepustowości pięciokrotnie większej niż Baltic Pipe, więc chociażby z tego względu porównywanie tych dwóch gazociągów mija się z celem – zauważa w rozmowie z Portalem TV Republika Jakub Wiech, dziennikarz portalu Energetyka24.

Nasz ekspert odniósł się do artykułu zamieszczonego w niemieckim Die Welt. Jego autor, Filip Fritz twierdzi, że „polsko-duński projekt Baltic Pipe skorzystłby na zatrzymaniu budowy Nord Stream 2. Polska buduje własny gazociąg, konkurencyjny wobec rur Nord Stream. Także dlatego Polska byłaby w lepszej sytuacji, jeśli niemiecko-rosyjski gazociąg nie zostałby uruchomiony. Kraj ten mógłby stać się czymś w rodzaju hubu energetycznego Europy Środkowej i Wschodniej".

Jakub Wiech polemizuje z tezami niemieckiego dziennikarza: Filip Fritz stara się rysować dychotomię – jakby rurociąg Nord Stream 2 miałby konkurować z Baltic Pipe o rynki gazu w Europie Środkowej. Tymczasem rzeczywistość wygląda trochę inaczej. Baltic Pipe jest projektem, który Polska realizuje, aby zmniejszyć swoje uzależnienie od dostaw rosyjskiego Gazpromu i przede wszystkim ten gazociąg ma umożliwić pokrycie tego wolumenu, który teraz trafia do nas ze Wschodu. Baltic Pipe i dostawy tych kilku miliardów metrów sześciennych z Norwegii mają zastąpić naszą umowę z Gazpromem, która jest dla Polski niekorzystna – mówi ekspert. W ten sposób, tłumaczy, zwiększamy nasze bezpieczeństwo energetyczne i gospodarcze. Dywersyfikujemy źródło dostaw, czemu służy sam Baltic Pipe, a także nasze terminale w Świnoujściu. Są także plany budowy nowego terminala typu FSRU, czyli jednostki pływającej do odbioru gazu skroplonego w Gdańsku.

- Natomiast Nord Stream 2 jest projektem o przepustowości pięciokrotnie większej niż Baltic Pipe, więc chociażby z tego względu porównywanie tych dwóch gazociągów trochę mija się z celem. To Nord Stream 2 ma być gazociągiem eksportowym. Biorąc pod uwagę infrastrukturę, która jest budowana w samych Niemczech oraz w krajach sąsiednich jak Czechy czy Austria to widać, że połączenia które tam teraz powstają są przeznaczone do przesyłu gazu mającego płynąc przez Nord Stream 2 w głąb Europy – wyjaśnia Wiech.

 

Mapa-baltic

 

                                                                                 Kwestia wizerunkowa

- Nord Stream 2 jest projektem stricte politycznym gdyż wpasowuje się w strategię politycznej transformacji energetycznej Niemiec i cele, jakie postawiły sobie obecne partie rządzące w Berlinie Chadecja i Socjaldemokraci, dotyczące zwiększenia możliwości eksportowych RFN m.in. na płaszczyźnie energetycznej – mówi ekspert.

Zdaniem Wiecha nie tylko chodzi o to, że w przedsięwzięcie zainwestowano miliardy euro. Niemcy bowiem zaangażowały w nie kapitał polityczny. - Istnieje duża szansa, że budowa Nord Stream 2 zostanie zawieszona, ale nie do końca przewiduję, że zostanie przerwana. Bardziej skłaniam się do wersji przedstawionej przez Friedricha Mertza, który zaproponował takie dwuletnie moratorium na budowę gazociągu Nord Stream 2 – zauważa Wiech.

Miało to miejsce dwa dni temu, a Friedrich Merz to były lider frakcji parlamentarnej CDU i ubiegający się o przewodnictwo w tej partii. Jego apel miał związek ze sprawą otrucia rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.

 

                                                                             Nord Stream 2 sfinalizowany, ale później?

 Dwa lata dałyby wg Wiecha, Niemcom szansę na wyjście z twarzą z sytuacji zaistniałej po próbie otrucia Nawalnego. W tym czasie odbędą wybory prezydenckie w USA i symultanicznie przeprowadzane z nimi wybory do Kongresu, a być może jeszcze kolejne wybory do Kongresu.

- A wtedy się przeformatuje się to ciało, które jest w tym momencie wybitnie antyrosyjskie i nie chce widzieć takiego projektu w Europie. Być może na to liczą Niemcy, że dadzą sobie trochę „na wstrzymanie” i potem wrócą do projektu, aby go sfinalizować – konkluduje Wiech.

 

 

Źródło: Portal TV Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy