Wassermann o Amber Gold: Jaka siła doprowadziła, że wszystkie instytucje państwa były bezwładne?

Artykuł
Telewizja Republika

- Nie wiadomo, dlaczego nie zadziałała ABW, dlaczego nie powiadomiono NBP, dlaczego nic nie zrobiło Ministerstwo Finansów, UOKIK, będąc powiadomiony o tym, odmawia zajęcia się sprawą. Trudno sobie wytłumaczyć, że te wszystkie instytucje były odporne na fakty o działaniu Amber Gold - powiedziała dziś w programie "W Punkt" w rozmowie z Katarzyna Gójską-Hejke Małgorzata Wassermann, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, przewodnicząca sejmowej komisji śledczej ds. afery Amber Gold.

"Wszystkie instytucje były odporne na fakty o Amber Gold"

- Obraz prokuratury jest bardzo zatrważający i smutny, jednak nie tylko prokuratury, ale i sądów gdańskich. Mało tego - każdy dzień przynosi nowe informacje. W ostatnim tygodniu mamy informacje, że będzie wyjaśniany teraz ewentualny związek ze światem przestępczym jednej z pań, która sądziła małżeństwo P. Zaczęliśmy teraz przesłuchiwać świadków z KNF – duża ignorancja. KNF dużo zrobił dla tej sprawy, ale na najniższym jej poziomie i w zasadzie dalej widać tylko bierność i bezskuteczność. Nie wiadomo, dlaczego nie zadziałała ABW, dlaczego nie powiadomiono NBP, dlaczego nic nie zrobiło Ministerstwo Finansów, UOKIK, będąc powiadomiony o tym, odmawia zajęcia się sprawą. Trudno sobie wytłumaczyć, że te wszystkie instytucje były odporne na fakty o działaniu Amber Gold – powiedziała Małgorzata Wassermann.

- Jest sierpień 2012 r., premier Tusk grzmi, że sprawa będzie rozliczona, winni ukarani. Następuje jednak wielkie sprzątanie. Pozoruje się czynności, wykonuje pozorowane postępowania. Dysponujemy też raportami pokontrolnymi i wynika z nich, że te kontrole były tylko po to, żeby były. Jakie jest efekty postępowań? Wszystkie zostały umorzone. Problemem jest też jakość tych postępowań. W niektórych orzeczenia są wprost bezczelne, to kpina z wymiaru sprawiedliwości i społeczeństwa - dodała przewodnicząca komisji.

Zamiast alarmu - uspokojenie sytuacji

- Jedną z takich osób, która najwięcej i najszczerzej chciała zeznawać przed komisją była policjantka która prowadziła tę sprawę. Informacja, że prokurator się przed nią ukrywał to rzecz niesamowita. Wczoraj pojawiła się informacja, że pracownicy KNF pojechali do prokuratury i efekt tego był żaden. Pojawiła się też informacja, że do spotkania z Prokuratorem Generalnym doszło w 2011 r., tak zakłada Stanisław Kluza, szef Komisji Nadzoru Finansowego - wyliczała Wassermann

- W trakcie konstruowania jest zawiadomienie do Hanny Borkowskiej, która miała skontrolować postępowanie i po dwóch latach kompletnie nieporadnego postępowania zauważyła tylko to, że jest według niej niesłusznie zawieszone. Taka informacja poszła dalej, aż do Prokuratora Generalnego i KNF – zamiast zaalarmować o nieprawidłowościach, uspokoiła sytuację mówiąc o niesłusznym zawieszeniu - wspomniała posłanka PiS.

Najpierw Michał, potem Donald

- Na pewno będziemy pytać premiera Tuska jak działały KNF, UOKIK, Ministerstwo Finansów, służby – on był na szczycie i był za to odpowiedzialny. Pozbieramy informacje i będziemy mieć materiał, by pytać go konkretnie i merytorycznie, rozliczając z obowiązków, które na nim ciążyły. Michał Tusk stanie przed komisją wcześniej, bo jego osoba łączy się z kwestią lotnictwa – na pewno jeszcze w tym roku. To decyzja komisji śledczej – jeśli w lutym skończymy przesłuchania KNF oraz NBP, to zadecyduje, kiedy przystąpi do wątku związanego z lotnictwem. Wątek związany z lotnictwem to jest ogromny wątek. To jest kwestia całej dokumentacji związanej ze wszystkimi lotniskami w Polsce, to jest kwestia przede wszystkim lotniska w Gdańsku. Tu pojawi się pytanie o to, w jaki sposób syn premiera poszedł do pracy w OLT Express w czasie, gdy ABW zaczęła interesować sie Marcinem P. i jego firmami – powiedziała szefowa komisji śledczej ds. afery Amber Gold.

- Zapytamy Michała Tuska, jaką pracę wykonywał, jak się znalazł w tej firmie i czy rzeczywiście wynosił informację ważne z punktu widzenia interesów gospodarczych lotniska. Nie wykluczam pytań, które okażą konieczne – do dziś płyną do nas akta z prokuratury w Gdańsku. To kilkadziesiąt spraw w całej Polsce, które prowadziło ok. 100 prokuratorów i policjantów, a komisja działa dopiero od pół roku. Mam taką nadzieję, że dwa lata to okres, żeby ze wszystkim się zapoznać i wszystkich przesłuchać. Gdy wyjdą nowe informacje, to będziemy do pewnych spraw wracać - stwierdziła Małgorzata Wassermann.

- Szukamy odpowiedzi, gdzie jest patron tej bezkarności. Dzisiaj można było zobaczyć, jak Prokuratura Generalna uporała się ze sprawą, gdy już posiadła wiedzę. Nie będę mówić o sądzie w Gdańsku, bo trudno było liczyć, by sąd w Gdańsku wyciągnął konsekwencje wobec sądów gdańskich. W Warszawie jest taka instytucja jak ministerstwo finansów, Główny Inspektor Informacji Finansowej, Kontrola Skarbowa i co? Jaka siła doprowadziła, że te instytucje były bezwładne? Stan państwa przez 8 lat jest nie do wiary, nie do uwierzenia jest, jak państwo funkcjonowało za rządów Platformy. Będziemy o to pytać Donald Tuska, bo my odpowiadamy jako funkcjonariusze nie tylko za działania, ale w równym stopniu za zaniechania - dodała posłanka.

"Jestem głęboko przekonana, że małżeństwo P. nie było w stanie tego wymyślić" 

- Mam swój obraz sytuacji i potrafię odróżnić tych, którzy uczestniczyli w tym procederze świadomie, tych którzy się niczym nie interesowali. Trzecia grupa miała się po prostu w nic nie mieszać. Na pewno naszym problemem jest czas – mamy poczucie wagi nieprawidłowości, które nadają się na postępowania dyscyplinarne i karne. Gdyby ta komisja powstała wcześniej nikt nie uciekłby od odpowiedzialności, w szczególności dyscyplinarnej, a może być ona bardzo surowa. Tu doszło do przedawnienia, zostały nam tylko zawiadomienia o przestępstwie, a do tego, żeby doszło do przestępstwa urzędniczego, muszą być wszystkie elementy spełnione. I tam, gdzie widzimy, że wszystkie elementy spełnione będą, tam będzie konstruowane zawiadomienie - powiedziała Wassermann.

- Ja jestem bardzo głęboko przekonana, że małżeństwo P. nie było w stanie tego wymyślić i doprowadzić do takich szkód. Proszę wrócić do faktu dziewięciu skazań Marcina p. - w końcu trafia do zakładu karnego, a właściwie on się stawia w więzieniu i nagle cudownie z tego więzienia wychodzi. Dostaje przerwę w karze z uwagi na złą sytuację finansową, w jakiej pozostają żona i teściowa. Ta przerwa jest trzykrotnie przedłużana i nigdy Marcin P. nie wraca do zakładu karnego. W tym czasie zakłada i rozkręca Amber Gold – z jednej strony mówi, że rodzina nie ma za co żyć, a z drugiej zakłada kilka spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. Przed nami przesłuchanie państwa P. Mają prawo do odmowy składania zeznań. Jesteśmy jednak w posiadaniu dokumentów, że P. w początkowej fazie postępowania chciał mówić, ale prokurator nie chciał specjalnie kontynuować pozyskiwania informacji od Marcina P. Do tej pory mam wrażenie, że żaden organ nie chciał tych informacji pozyskać - domniemała przewodnicząca komisji.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy