Walentynowicz: Odmawiając wydania nam samolotu, Rosja przyznaje się do kolejnej zbrodni

Artykuł

W dzisiejszym wydaniu programu „W Punkt” na antenie Telewizji Republika redaktor Ryszard Gromadzki rozmawiał z Piotrem Walentynowiczem, wnukiem śp. Anny Walentynowicz, legendy „Solidarności”, która zginęła w katastrofie smoleńskiej.

Na początek prowadzący zapytał swojego rozmówcę o to, jak wspomina dzień katastrofy z 10 kwietnia 2010 r.

– Mówiłem to już wielokrotnie, powtarzam to praktycznie co roku. Przed wylotem do Smoleńska babcia zdążyła mnie wesprzeć, pomóc mi na nowej drodze zawodowej. Akurat odbierałem samochód, który nabyłem, aby móc pracować jako taksówkarz. Nagle zrobił się jakiś szum w salonie, jakieś wiadomości. Do mojej żony zadzwoniła teściowa, powiedziała, że samolot z prezydentem rozbił się czy miał awarię… Nie pamiętam dokładnie, to tak szybko upłynęło- podkreślił Piotr Walentynowicz.

– Trudno się to wspomina. Trudno uwierzyć, że minęło już 10 lat, obfitych w tyle podłości, kłamstw, tyle podłych słów o ludziach, którzy zginęli w Smoleńsku. Minęła już dekada, a cały czas mam wrażenie, jakby to było niedawno. Może po prostu brakuje tej kropki nad „i”, czyli rzetelnego, uczciwego, pełnego wyjaśnienia wszystkich aspektów tego, co się tam wydarzyło- ocenił wnuk „Anny Solidarność”.

– Jak słyszałem, minister Macierewicz ma już raport, także z niecierpliwością czekam. Ale naprawdę, aż trudno uwierzyć, że to już dziesięć lat- podkreślił.

-Czas leczy rany? - zapytał redaktor Gromadzki.

– Nie wiem, chyba te 10 lat nie wyleczyło ran, z kilku względów. Tak jak wspominałem, wyjaśniamy to, co się tam wydarzyło. Wiemy, że to, co opublikował Miller, MAK, jest nieprawdą po prostu, dlatego chcemy poznać prawdę. Myślę, że te ataki, które padały przez te wszystkie lata zarówno na ludzi, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej, jak i rodziny, które domagały się prawdy, nie wierzyły w przekaz „Wyborczej”, chyba nie zdążyły się zaleczyć, myślę- stwierdził rozmówca Telewizji Republika.

Prowadzący zapytał Piotra Walentynowicza, czy pamięta ostatnią rozmowę z babcią.

– To było w czwartek albo w środę, tuż przed wyjazdem babci do Warszawy. Pamiętam babcię w stanie jakiegoś uniesienia, bo odkąd pamiętam, walczyła o prawdę o Katyniu. Ja tę prawdę znałem od dziecka, w czasie, gdy wszyscy twierdzili, że Związek Radziecki to nasi „wyzwoliciele”- wspominał gość programu „W Punkt”.

– Babcia była bardzo podekscytowana, ale bała się, że w ogóle nie da rady tam pojechać, bo się źle czuła. Podróż pociągiem byłaby dla niej wyczerpująca. Pan prezydent, śp. Lech Kaczyński, zaprosił babcię na pokład samolotu, więc bardzo się cieszyła. To był element walki o prawdę historyczną przecież, a babcia walczyła o tę prawdę przez całe życie, nie tylko prawdę o Katyniu. Aż trudno wyliczyć, w ile rzeczy babcia się angażowała- dodał.

Ryszard Gromadzki rozmawiał ze swoim gościem także o to, czy pogodził się już z tragicznymi wydarzeniami sprzed 10 lat.

– Wiemy, że to nie było tak, jak nam przedstawiono przez pierwsze 1,5 roku czy 2 lata po katastrofie. Nie mamy do tej pory naszej własności, którą jest samolot. To wychodzi tak, jakby historia się powtarzała. Strona rosyjska nie przyznawała się do zbrodni katyńskiej przez kilkadziesiąt lat. A teraz, proszę popatrzeć. Trzymają nasz samolot i w ten sposób, działając na własną niekorzyść, przyznają się tym samym do kolejnej zbrodni, bo gdyby byli niewinni, to przecież wydaliby nam ten samolot, prawda?- pytał retorycznie Walentynowicz.

– Jak to jest, że jako suwerenne, wolne państwo, nie możemy odzyskać naszej własności? Są to oczywiście pytania retoryczne, bo wiemy, jaka jest prawda, domyślamy się, czekamy tylko na sformalizowanie tego w postaci, mam nadzieję, raportu. Nie pogodziłem się z tym i bardzo długo jeszcze się nie pogodzę, dopóki prawda nie zostanie przedstawiona całemu światu-podkreślił rozmówca Telewizji Republika.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy