Uniezależnienie się od rosyjskiego gazu jest polską racją stanu

Artykuł
GPC

Za trzy lata przestaje obowiązywać kontrakt jamalski, którego Polska nie przedłuży. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo zabezpiecza różne scenariusze wypadków, które do tego czasu mogą się wydarzyć. – Rosja może zafundować nam kilka niespodzianek, takich jak te, których w przeszłości już doświadczaliśmy. Po 2022 r. będziemy już całkowicie niezależni od wschodniego dyktatu – mówi w rozmowie z „Codzienną” Piotr Woźniak.

Dlaczego PGNiG tak usilnie stara się całkowicie odciąć od gazu z Rosji? Jak zdefiniuje Pan bezpieczeństwo energetyczne przy takiej strategii? Może gdyby cena gazu z Rosji w przyszłości była niższa od cen surowca z innych kierunków, to warto by rozważyć jego zakup.

Bezpieczeństwo energetyczne to pewność dostaw paliwa po uczciwej, rynkowej cenie. Nie jesteśmy bezpieczni, jeżeli nie mamy pewności, że dostaniemy paliwo, które kupiliśmy, lub jeśli dostaniemy takie, które nie nadaje się do użytku. Nie możemy również mówić o bezpieczeństwie wówczas, gdy warunkiem dostaw jest zapłacenie absurdalnie wysokiej ceny. Strategia energetyczna wschodniego dostawcy mówi wprost o wykorzystaniu gazu jako narzędzia politycznych nacisków. Z takimi dostawcami nie chcemy współpracować.


Podczas obowiązywania kontraktu jamalskiego nie można mówić o pełnym bezpieczeństwie energetycznym ani z punktu widzenia państwa, ani PGNiG, ani odbiorców gazu. Od 2004 r. mieliśmy aż siedem nieuzasadnionych zakłóceń w dostawach gazu ze wschodu. Najdłuższa trwała pół roku – od września 2014 r. do marca 2015 r. W dodatku, kiedy gaz płynie, płacimy za niego jedną z najwyższych stawek w Europie.

Aby wyjść z tego pata, potrzebna jest konsekwencja w realizacji strategii dywersyfikacji. Cztery lata temu podjęliśmy działania, których celem było zapewnienie Polsce i PGNiG pewności dostaw gazu po rynkowej cenie. Jesteśmy na dobrej drodze – w ubiegłym roku udział gazu ze wschodu w koszyku importowym PGNiG spadł do 67 proc., podczas gdy w 2016 r. wynosił 89 proc. W 2023 r. będziemy gotowi, aby całkowicie zrezygnować z rosyjskiego gazu, który zastąpimy gazem wydobywanym w Norwegii oraz LNG.

Mamy oczywisty cel, który jest zgodny z tym, czego oczekują Polacy. W zrealizowanym w listopadzie br. badaniu opinii publicznej aż 84 proc. ankietowanych uznało, że Polska powinna rozwijać współpracę z innymi dostawcami na rzecz rezygnacji z rosyjskiego gazu.

Nasze działania mają uzasadnienie ekonomiczne. W ubiegłym tygodniu agencja ratingowa Fitch podniosła rating PGNiG z BBB- do BBB. W uzasadnieniu agencja wskazała na nasze postępy w dywersyfikacji kierunków i źródeł importu gazu. Fitch wprost stwierdził, że kontrakt jamalski jest nierynkowy i że spółka na nim traci. Uwolnienie się od tego kontraktu jest w najlepszym interesie akcjonariuszy PGNiG. Kilka dni temu otrzymaliśmy także informację, że Trybunał Arbitrażowy w Sztokholmie zamknął postępowanie dowodowe i formalnie określił termin wydania wyroku na luty lub marzec 2020 r. w sporze PGNiG z Gazpromem w zakresie warunków dostaw i zmiany ceny gazu w kontrakcie jamalskim. Wyrok częściowy trybunału, a także przebieg postępowania dowodowego pozwalają zakładać, że orzeczenie końcowe będzie korzystne dla PGNiG.

 

Czytaj więcej w najnowszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie".

 

Czytaj także:

Zagórski sytuacji w wymiarze sprawiedliwości: mamy coś na kształt postępującej anarchizacji tego obszaru

Źródło: Paweł Woźniak / Gazeta Polska Codziennie

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy