„Ulica i zagranica” także na Węgrzech

Artykuł
pixabay

Po wygranej Fideszu i Viktora Orbána na Węgrzech próbuje się realizacji tego samego scenariusza co w Polsce – „ulica i zagranica”. Nawet zagraniczne komentarze są podobne. Orbán to „ksenofob” i „prawicowy populista”, PiS i Jarosława Kaczyńskiego w najłagodniejszej wersji określano podobnymi terminami, no, może jeszcze z dodatkiem „ultrakonserwatyści”.

Scenariusz jest też na tyle podobny, że w Parlamencie Europejskim przygotowano projekt rezolucji, która głosi, że „na Węgrzech istnieje poważne ryzyko naruszenia praworządności”. W związku z tym, podobnie jak w wypadku Polski, wniosek zakłada zwrócenie się do Rady Unii Europejskiej o uruchomienie wobec Węgier art. 7 traktatu o UE.


Wyprowadzono nawet ludzi na ulice Budapesztu, którzy protestują przeciw... reelekcji premiera Viktora Orbána. W „obronie demokracji” podważa się jej fundamenty, czyli wyniki wyborów. Tamtejsza opozycja oskarża Fidesz o „fałszowanie wyborów” i demonstruje pod hasłem: „Jesteśmy większością”. Takie scenariusze przerabiała lewica już po wygranej Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych czy w Wielkiej Brytanii po referendum w sprawie brexitu. Zarzuty lewicy i jej hasła na ulicach Budapesztu też brzmią dla Polaków nieobco: „Chcemy żyć w praworządnym państwie”, „Chcemy żyć w prawdziwej demokracji”.

Do tego dochodzi nagonka w zagranicznych mediach. We Francji porównuje się Orbána do Angeli Merkel. Obydwoje będą rządzili po raz trzeci. Ale premierowi Węgier zarzuca się zdławienie „niezależnych mediów”, łamanie praworządności, atak na organizacje pozarządowe. Wnioski idą dość daleko. „Europejska Partia Ludowa (Fidesz i CDU należą do tej samej frakcji w PE – przyp. red.) będzie musiała wybrać między ksenofobicznym populizmem węgierskiego premiera a zglobalizowanym liberalizmem Angeli Merkel” – pisze „Le Point”. I dalej: „Niemiecka kanclerz Angela Merkel – przywódczyni liberalnej prawicy, otwarta na świat; węgierski premier Viktor Orbán – przywódca partii antyliberalnej, antyeuropejskiego ruchu i antymuzułmańskiej prawicy, w dodatku flirtujący z antysemityzmem” 

 

Czytaj więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".

Źródło: Bogdan Dobosz / Gazeta Polska Codziennie

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy