Do 51 wzrósł bilans ofiar śmiertelnych trzęsienia w Izmirze, jakie nawiedziło w piątek tę prowincję – podał w niedzielę wiceprezydent Turcji Fuat Oktay. Zapewnił, że akcja ratownicza będzie kontynuowana. Ratownicy ostrzegają, że szanse na znalezienie żywych ludzi maleją.
Wiceprezydent Oktay powiedział dziennikarzom, że wspomagani przez psy tropiące ratownicy przeszukują obecnie rumowisko powstałe po zawaleniu się ośmiu domów; do soboty wieczorem zbadano w sumie 12 innych posesji.
Najbardziej dotkniętym wstrząsami okazało się miasto Bayrakli bezpośrednio przylegające do Izmiru. To właśnie tam doszło do największych zniszczeń materialnych i strat w ludziach - pisze francuska agencja AFP.
W sobotę wieczorem na miejscu tragedii był prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. Według tureckiego przywódcy, co najmniej 885 osób odniosło rany w wyniku piątkowych wstrząsów.
Spod gruzów kilkunastu domów, które legły w gruzach w piątek, wydobyto co najmniej 103 osoby, które odniosły rany, ale udało im się przeżyć – podkreślił przywódca Turcji w swym sobotnim wystąpieniu przed kamerami telewizji. Wydobyto też ciała kilku ofiar śmiertelnych.
Trzęsienie o magnitudzie 7,0 nawiedziło prowincję Izmir oraz pobliską grecką wyspę Samos na Morzu Egejskim w piątek o godz. 13.51 czasu lokalnego (godz. 15.51 w Polsce).
Epicentrum było zlokalizowane w pobliżu miasta Karlovasi na wyspie Samos, a źródło wstrząsów (hipocentrum) znajdowało się na głębokości 16 km pod powierzchnią – podały amerykańskie służby sejsmologiczne USGS.
W Izmirze od piątku trwa akcja ratownicza. Nie przerywano jej w nocy, kontynuowana była przez całą sobotę i niedzielę. Większość ofiar śmiertelnych to mieszkańcy tureckiego Izmiru, ale zginęły też dwie osoby na wyspie Samos. Chodzi o nastolatków, na których runęła ściana walącego się budynku.
W obliczu tragedii, która dotknęła zarówno Turcję, jak i Grecję oba kraje postanowiły zawiesić narastające od wielu miesięcy animozje i obiecały sobie wzajemną pomoc w obliczu tragedii - pisze agencja AFP.
Akcja ratunkowa jest prowadzona w bardzo trudnych warunkach, bo od chwili trzęsienia odnotowano łącznie 400 wstrząsów wtórnych, z czego 30 to drgania o magnitudzie 4,0 – poinformowała w sobotę turecka agencja ds. klęsk żywiołowych Afad.
W działania ratunkowe zaangażowanych jest łącznie 4 tys. ratowników i około dwudziestki psów tropiących. Ekipy ratownicze korzystają ze specjalistycznego sprzętu, mają do swej dyspozycji 475 pojazdów.
To już drugie tak silne trzęsienie ziemi w Turcji w tym roku – zaznacza w komentarzu BBC. Tureckie media, które szeroko naświetlają tragiczne wydarzenia w Izmirze i prowadzoną tam akcję ratowniczą, nie kryją obaw, że zwiększona aktywność sejsmiczna w Azji Mniejszej będzie skutkować kolejnymi silnymi wstrząsami.
W trzęsieniu ziemi o magnitudzie 7,4 z 1999 roku życie straciło 17 tys. osób, z czego około tysiąc w samym tylko Stambule - przypomina AFP. To historyczne miasto również może być zagrożone - podkreśla francuska agencja.
Źródło: PAP