Tomasz Sakiewicz w "GP": Teraz obóz Dobrej Zmiany może przegrać już tylko z samym sobą

Tomasz Sakiewicz 15-07-2020, 06:00
Artykuł
Prezydent Andrzej Duda podczas zwycięskiego wieczoru wyborczego
KPRP

Wynik wyborów jest jasny: większość głosujących przy rekordowej frekwencji opowiedziała się za Dobrą Zmianą. Wygrał Andrzej Duda i jest w tym dużo jego osobistej zasługi, ale te wybory miały charakter referendum – kończyły cykl wyborczy i wymagały prostej deklaracji: Duda lub Trzaskowski - pisze Tomasz Sakiewicz w najnowszym wydaniu "Gazety Polskiej".

W pierwszej turze głosowano na osobowości i różnice w programach, w drugiej – wybierano kształt Polski: albo akceptacja wprowadzanych zmian po 2015 roku, albo odmowa ich uznania. Pokazywały to zresztą sondaże: zdecydowana większość wyborców Rafała Trzaskowskiego nie uważała go za pożądanego kandydata. Ten elektorat głosował przeciwko rządom Zjednoczonej Prawicy pomimo wad Trzaskowskiego. Nie łączył go żaden spójny program. Trudno, żeby mieli wiele wspólnego wyborcy Konfederacji i Roberta Biedronia. Jedni głosowali przeciw Dudzie, bo Trzaskowskiego uważali za bliskiego ideałom ruchu LGBT, inni poparli prezydenta Warszawy, bo uważali, że Duda za mało radykalnie przeciwstawia się postulatom tych środowisk. Ten miks poglądów, czy może ich braku, nie wystarczył do zwycięstwa, tak jak za małe okazało się poparcie dominujących w Polsce zagranicznych mediów i wsparcie większości oligarchów czy sympatia Berlina. 

Na Andrzeja Dudę głosowali ludzie, których łączyły poglądy. To pewna wspólnota wartości w kwestii państwa, narodu, roli rodziny i spojrzenia na polską historię. Polacy nie dali sobie wyrwać dziedzictwa Jana Pawła II i Solidarności. Tego dziedzictwa, które przekazało pokolenie AK i Żołnierzy Wyklętych. Marzenie naszych Ojców o silnej i niepodległej Polsce się spełnia. Teraz obóz Dobrej Zmiany może przegrać już tylko z samym sobą. 

Andrzej Duda przegrał wyraźnie w trzech elektoratach: w dużych miastach, wśród Polaków za granicą (poza USA i Kanadą) i wśród młodzieży. Przyczyn tego jest kilka, ale najważniejszą było zachowanie Konfederacji. Gdyby zliczyć głosy, które padły na Krzysztofa Bosaka i Andrzeja Dudę wśród młodzieży i za granicą, wynik byłby zupełnie inny. Również w dużych miastach dysproporcja nie byłaby tak wielka. Konfederacja uzyskała ciche poparcie części elit III RP nie ze względu na wspólnotę poglądów, lecz dlatego, że ich istnienie dzieli obóz patriotyczny. Trzeba podziękować tym, którzy na tę operację się nie nabrali i zagłosowali na Andrzeja Dudę w II turze. Szczególne podziękowanie dla środowiska Marszu Niepodległości z Robertem Bąkiewiczem na czele. Ale trzeba też mocno napiętnować tych, którzy wybrali interes partyjny kosztem interesu narodowego, sugerując, by zostać w domu lub wręcz głosować na Trzaskowskiego. To celowe demoralizowanie młodych ludzi, którzy w Konfederacji szukali świata wartości. To handlowanie przyszłością Polski. Ze swoich wyborów kierownictwo Konfederacji musi się teraz rozliczyć. Zawiedli przy pierwszej prawdziwej próbie. Zawiedli Polskę. 

Zwykle ci, którzy dziękują i gratulują, nie potrafią przyłożyć właściwej proporcji do przyczyn swojego zwycięstwa. Ta refleksja najczęściej przychodzi, gdy zaczynają mieć problemy. 

Wśród wielkich zwycięzców ostatniego wieczoru wyborczego jest Jarosław Kaczyński. To kierowany przez niego obóz odniósł ósme zwycięstwo z rzędu (liczę tu dwie tury wyborów prezydenckich). Takiej serii zwycięstw nie miał przed nim żaden polski przywódca. 

Trzeba podziękować tysiącom wolontariuszy, przede wszystkim członkom klubów „Gazety Polskiej”. Byli w tej kampanii obecni wszędzie. Rozdali w tydzień półtora miliona egzemplarzy „Expressu Wieczornego”. Zmobilizowali setki tysięcy ludzi. Kto dostrzeże ten potencjał, ten ma wielki kapitał na przyszłość. Kochani Klubowicze, każdemu z Was chciałem szczerze podziękować.

Nie sposób nie dostrzec mrówczej pracy Mateusza Morawieckiego, naprawdę zrobił wiele dla zwycięstwa. Z ugrupowania Zbigniewa Ziobry najbardziej wyróżnił się Sebastian Kaleta, a muszę przyznać, że i sam Ziobro, mimo różnic w pewnych kwestiach, zachowywał się wobec prezydenta bardzo lojalnie. 

PiS ma jedno zadanie wyborcze na przyszłość: odzyskać ludzi młodych. A oni kochają dwie rzeczy: wolność i ideowość. I ta ideowość w przekazie medialnym musi powrócić. Inaczej następne wybory będą przegrane. Te były ostatnie, w których masowo brali udział ludzie z pamięcią pokolenia AK. Teraz pora na etos nowego pokolenia. 

A to, że PO będzie podważać wynik wyborów… Będzie. Nic lepszego nie ma. Taka jego uroda. Macie Państwo co robić. Dobrze być potrzebnym.

 

Polecamy najnowszy numer  "Gazeta Polska"  Od środy już w kioskach! 

Źródło: Gazeta Polska

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy