„To dla moich dzieci” - mieszkańcy Hong Kongu rozważają przeprowadzkę do Wielkiej Brytanii

Artykuł
Część mieszkańców na razie nie chce ruszać się z miejsca. Przynajmniej do czasu aż życie tam stanie się zupełnie nieznośnie
pixabay

Zdaniem ekspertów ds. emigracji, popyt na brytyjską propozycję rozpoczęcia nowego życia na Wyspach w ostatnim czasie zdecydowanie wzrósł, a oferta wizowa Londynu znacznie obniża koszty przeprowadzki do Wielkiej Brytanii.

Pani Lee zdecydowanie nie tak wyobrażała sobie czas średniego wieku w Hongkongu: niemal tajne przeprowadzanie anonimowego wywiadu, używając pseudonimu, i jednocześnie przygotowania do opuszczenia domu.

- Jestem tradycyjną mieszkanką Hongkongu - mówi Sky News. - Uważam, że sprawiedliwość powinna istnieć. Nie jestem młoda. Mam 48 lat, a mój mąż jest po pięćdziesiątce. Mam dwoje dzieci. To dla moich dzieci - dodaje.

Pani Lee jest jedną z setek, jeśli nie tysięcy, mieszkańców Hongkongu przygotowujących się do opuszczenia tego terytorium i skorzystania z oferty Wielkiej Brytanii w uzyskaniu tam obywatelstwa.

Zeszłoroczne protesty i wprowadzenie w tym roku przez Pekin szeroko zakrojonego prawa dotyczącego bezpieczeństwa sprawiły, że pani Lee i jej rodzina - jej dzieci są w wieku szkolnym - zostali uchodźcami.

Twierdzi, że wcześniej była „świnią z Hongkongu” - kimś bardziej zainteresowanym własnym dobrem niż polityką.

- Gdybym nie miał dzieci, mógłbym tu zostać i być „wygodną świnią” z Hongkongu. Jestem już w połowie życia. Ale kiedy mam dzieci tak małe, nie można ich tu ograniczać - twierdzi.

- Jeśli zostanę w Hongkongu, będę obywatelem drugiej lub trzeciej kategorii. Nigdy nie będę miała prawa głosu (na przywódcę miasta). I będę miał tylko paszport Hongkongu. Ale jeśli będę miała możliwość wyjazdu do Wielkiej Brytanii i będziemy wnosić wkład do społeczeństwa, wtedy moje dzieci będą obywatelami pierwszej kategorii, ponieważ będą miały brytyjski paszport i prawo do głosowania - dodaje.

Pani Lee myśli, że założy firmę w Manchesterze, prawdopodobnie restaurację.- Doceniamy to, że Wielka Brytania otworzyła nam te drzwi - mówi.

Po tym, jak Pekin wprowadził w Hongkongu prawo dotyczące bezpieczeństwa narodowego, rząd brytyjski złożył ofertę osobom uprawnionym do uzyskania brytyjskiego paszportu narodowego (zagranicznego) - czyli każdemu urodzonemu przed przekazaniem Hongkongu w 1997 r. oraz osobom pozostającym na ich utrzymaniu.

Kwalifikuje się około trzech milionów osób. Obywatele BNO (British National (Overseas)) będą mogli przebywać i pracować w Wielkiej Brytanii przez pięć lat. Po kolejnym roku będą mogli ubiegać się o obywatelstwo.

Chiny zareagowały gniewnie, oskarżając Wielką Brytanię o ingerowanie w jej sprawy wewnętrzne i zagroziły, że przestaną uznawać paszporty BNO, chociaż rzeczywiste konsekwencje tego nie są jasne. Ale to nie odstrasza mieszkańców Hongkongu.

Billy Wong, konsultant ds. imigracji, mówi Sky News, że nastąpił „ogromny” wzrost popytu na tę propozycję.

Szacuje, że przed zmianą polityki BNO przeprowadzka do Wielkiej Brytanii kosztowałaby od 300 000 do 400 000 funtów - większość pieniędzy potrzebnych na wizę innowatora na rozpoczęcie działalności, reszta na wydatki na życie. Teraz całkowity koszt będzie w tysiącach.

Wong twierdzi, że mieszkańcom Hongkongu łatwiej jest przenieść się do Wielkiej Brytanii niż na Tajwan, tradycyjnego miejsca docelowego takich przeprowadzek.

- Próg dla imigracji do Wielkiej Brytanii zawsze był dość wysoki - mówi Sky News. - Teraz, gdy drzwi dla BNO są otwarte… Wielka Brytania staje się lepszym rozwiązaniem. Jednak niemała część mieszkańców miasta, przynajmniej na razie nie chce ruszać się z miejsca. Przynajmniej do czasu aż życie tam stanie się dla nich zupełnie nieznośnie. Wtedy jednak dla wielu z nich może już być za późno.

Źródło: news.sky.com

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy