Steinmeier krytycznie o debacie dotyczącej wzmocnienia sił NATO na wschodzie. "Sytuacja jest zbyt poważna"

Artykuł
Szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier
flickr/Joi/CC BY 2.0

Szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier skrytykował prowadzoną publicznie dyskusję na temat wzmocnienia sił zbrojnych NATO na wschodnich rubieżach Sojuszu. Sytuacja jest zbyt poważna, by publicznie licytować się, czyj wkład jest większy - ostrzegł minister.

Steinmeier powiedział, że "nie rozumie, jak można prowadzić publicznie dyskusje na tematy, które mają być przedmiotem obrad ministrów spraw zagranicznych krajów NATO w przyszłym tygodniu". Zapewnił, że Berlin zajmie w tej sprawie "odpowiedzialne stanowisko".

Szef niemieckiej dyplomacji odniósł się do zarzutów, postawionych przez dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung", który mianem "pasywnego i niezdecydowanego" określił stanowisko Berlina w sprawie udzielenia gwarancji wojskowych krajom Europy Środkowej i Wschodniej w związku z sytuacją na Ukrainie i anektowaniem Krymu przez Rosję.

Niemiecki rząd chce wystąpić w roli "strony zgłaszającej wątpliwości" - pisze "FAZ", powołując się na źródła w Brukseli. "Wydaje się, że Niemcy chcą zająć podobne stanowisko jak w czasie wojny w Libii i innych konfliktach w ostatnich czasach" - dodaje dziennik.

Jak informuje "FAZ", w NATO trwa dyskusja o manewrach w Europie Wschodniej oraz o wysłaniu okrętów na wody wschodniego Bałtyku. Steinmeier zaznaczył, że przedmiotem rozmów są też dalej idące kroki. "Oczekiwania niektórych krajów idą dużo dalej niż to, o czym pisze "FAZ" - powiedział szef niemieckiej dyplomacji.

Steinmeier zaapelował, by powstrzymać się od publicznego licytowania się, kto jest w stanie uczynić więcej, a kto mniej, zanim ministrowie nie otrzymają konkretnych propozycji. - Sytuacja jest zbyt poważna - powiedział.

Prezydent USA Barack Obama w środowym przemówieniu w Brukseli zasygnalizował, że NATO zwiększy swoją obecność w Europie Wschodniej i będzie zawsze przestrzegać zasady kolektywnej obrony sojuszników. Z kolei doradca Obamy Ben Rhodes zapowiedział, że USA i inne kraje NATO chcą wysłać do Europy Wschodniej siły lądowe i morskie. Celem tych posunięć ma być "uspokojenie sojuszników". CZYTAJ WIĘCEJ

Dyskusja o stanowisku Niemiec toczyła się w minionych dniach także wewnątrz kraju. Niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen powiedziała w niedzielę, że NATO powinno zademonstrować swą obecność na wschodnich granicach Sojuszu, by dać wyraz solidarności z mieszkańcami poradzieckich krajów bałtyckich i Polakami. Po ostrej krytyce ze strony opozycji oraz koalicjanta z rządu - SPD resort obrony zapewnił, że nie chce wysyłać na wschodnie rubieże NATO dodatkowych wojsk, lecz miał jedynie na myśli zwiększenie liczby ćwiczeń w ramach rutynowych kontroli przestrzeni powietrznej krajów bałtyckich.

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy