Reżim Łukaszenki: Zatrzymania, tortury, poniżanie. Wstrząsające relacje dziennikarzy Biełsatu

Artykuł
PAP/EPA/STR

– W 2020 r. reporterów Białsatu zatrzymywano w sumie 162 razy – informuje na Twitterze dyrektor tej stacji, Agnieszka Romaszewska. Sytuacja na Białorusi jest wciąż napięta. W ubiegłym roku aż 26 dziennikarzy Biełsatu było aresztowanych.

Szóstka dziennikarzy tej stacji trafiała do celi dwukrotnie, jedna osoba nawet trzykrotnie. Przeciwko pracownikom stacji zastosowano 34 areszty administracyjne.

– Za kratami spędzili 392 dni oraz zapłacili grzywny w wysokości 26 353 dolarów. 7 aresztowanych padło ofiarą przemocy fizycznej – informuje Romaszewska. Mąż z jednej dziennikarek, czekającej od 15 listopada za kratami na proces, opublikował na portalu TV Biełsat wstrząsającą relację. Reporterkom grożą nawet po trzy lata więzienia.

– Wiesz co to znaczy i jak to boli nie móc przytulić i pocałować ukochanej osoby, a nawet pisać do niej listów? Nasza korespondencja jest ograniczona przez więziennych cenzorów – przyznaje Ihar Iliasz, mąż zatrzymanej i również dziennikarz Biełsatu. Iliasz wysłał do żony już kilkanaście listów. Zaledwie trzy trafiły do jej rąk.

Również Siarhiej Hierasimowicz, inny pracownik stacji, ma traumatyczne doświadczenia związane z aresztowaniem. Latem ubiegłego roku OMON okładał reportera pałkami już od momentu zatrzymania na ulicy.

– Od razu zaczęli okładać mnie pałkami. Miałem chyba najmniej szczęścia ze wszystkich zatrzymanych. Przejechaliśmy jakieś 30 metrów, przerzucili mnie do busa. W nim również siedzieli funkcjonariusze OMON-u i oni też kazali mi położyć się „mordą do ziemi”. Znów mnie bito, a kiedy dotarliśmy do stacji metra Niamiha, trafiłem z powrotem do więźniarki i po raz kolejny zostałem pobity pałkami – wspomina Hierasimowicz. To jednak nie wszystko. W celi kazano mu klęczeć przy ścianie z głową na ziemi lub kucać rozebranym do naga. Były również tzw. „ścieżki zdrowia”. Dziennikarz wskazuje, że po sfałszowanych wyborach prezydenckich na Białorusi rozpoczęły się protesty. Wszyscy byli świadomi, że demonstracje zostaną spacyfikowane, jednak nikt wówczas nie zdawał sobie sprawy, jaka będzie skala łamania praw człowieka i nadużyć władzy.

– Nikt nie mógł wiedzieć, że zaczną strzelać i zabijać – podkreśla reporter.

Źródło: Bielsat.eu

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy