"Przyczajony smok, ukryty tygrys": Komunistyczna Partia Chin - cenzura i historia

Jakub Jasiński 15-10-2020, 18:00
Artykuł
Przyczajony smok ukryty tygrys
Portal TV Republika.

Problemem niemal wszystkich narodów jest znalezienie równowagi pomiędzy nacjonalizmem, a nacjonalistycznym propagandyzmem historycznym. Na przykład w przypadku Polski winniśmy czcić raczej Grunwald niż „Wielką Lechię”, której najprawdopodobniej nigdy nie było. Mamy swoją historię. Japończycy w swoich poszukiwaniach starożytności powinni (jak obecnie zresztą robią) skupiać się raczej na sprawdzalnych i naukowych badaniach genetycznych i archeologicznych (kultur prehistorycznych Jomon i Yayoi) niż wierze w magicznych shintoistycznych bogów jako stwórców Izanagi i Izanami (mitycznych boskich przodków Japończyków i Koreańczyków https://en.wikipedia.org/wiki/Izanagi ) czy wierze o pochodzeniu Cesarza od bogini Amaterasu jak było jeszcze w latach 40tych XX wieku i na podobnej mitologii opiera się w dzisiejszej Korei Ludowo Demokratycznej wiara w boskość Kimów ( i utrzymujące się w obu Koreach kompletnie irracjonalne uznawanie Japończyków za „najgorszą rasę”).

Oczywiście antynacjonalistyczna historia również rzadko, kiedy jest obiektywna toteż trzeba po prostu walczyć z cenzurą i przepisywaniem historii, pozostając „open minded” wobec każdej logicznej teorii bez względu czy jest potencjalnie nacjonalistyczna, internacjonalistyczna, pro, czy anty rasistowska. Jednak obserwowana ostatnio „polityka historyczna” KPCh zakrawa miejscami na absurd… chociaż znów nie wszystko jest czarno-białe.

KPCh długo dążyła do zjednoczenia tożsamości narodowej mniejszości etnicznych takich jak Ujgurzy, Mongołowie czy Tybetańczycy.

Ponadto kilka tygodni temu miało miejsce w regionach autonomicznych zniesienie nauki mongolskiego i koreańskiego
Ein Reich Ein Folk… Eine Sprache
https://www.taiwannews.com.tw/en/news/4010188

BTS, a Wojna Koreańska

Chińczycy są w trakcie kręcenia serialu 38th Parallel o „bohaterskich żołnierzach PLA walczących w Korei w obronie bratniego narodu z amerykańskim imperializmem”.

https://www.taiwannews.com.tw/en/news/4029018

Niedawno popularny koreański zespół BTS miał otrzymać nagrodę za propagowanie współpracy amerykańsko –koreańskiej. C o skomentowali między innymi podziękowaniem amerykanom, którzy zginęli w Korei podczas wojny. W tym tygodniu wywołało to furię chińskich internautów lub chińskiej cenzury (ciężko dokładnie stwierdzić) i skończyło się zakazaniem w chińskim internecie tego dotychczas dość popularnego zespołu. Również Samsung Store zdjął ich piosenki z serwisu.

Chińczycy w oficjalnej decyzji okazywali „oburzenie jednostronnością historii raniącej uczucia Chińskich patriotów).

Oczywiście z jednej strony pokazuje to absurd chińskiej cenzury( zwłaszcza, że Korea Północna stała się wręcz zmitologizowanym symbolem zła i totalitaryzmu). Patrz artykuł o ucieczce po wolność?

Z drugiej strony chyba każdy kto ma większe pojęcie o historii wojen w Korei i Wietnamie wie, że mało co było w nich czarno-białe i że straszną niekonsekwencją w konwencjonalnym odczuciu jest uznanie Korei Północnej za symbol zła przy jednoczesnym gloryfikowaniu np. Viet Congu jak to do dziś wielu Amerykanów postrzega, a Seulski dyktator I Syngman był co najmniej równie krwawy co Kim Ir Sen prowadząc antykomunistyczny i chrześcijański terror (wbrew większości). Dopiero w latach 60tych inny dyktator Takagi Masao (znany bardziej jako Park Chung Hui-박정희) zreformował Koreę Południową tak, że zaczęło się w niej żyć lepiej niż w Północnej.

Czyngischan ocenzurowany

https://www.taiwannews.com.tw/en/news/4029084

Innym równie absurdalnym przykładem cenzury KPCh jest próba wpłynięcia na kształt francuskiej wystawy w Nantes poświęconej Czyngischanowi, Mongolskiemu Imperium i jego dziedzictwu : kulturalnemu, historycznemu i genetycznemu. Chińczycy domagali się między innymi zastąpieniu napisów w języku mongolskim mandaryńskimi i żeby zamiast nazwy Imperium Mongolskie użyć terminu „Chińska kultura stepowa”. Jak donosi Taiwan News Francuzi zareagowali na to zerwaniem kulturalnej współpracy z „Czerwonymi Chińczykami” i przełożyli wystawę.

Znów jest to sprzeczne z historiografią, ale z drugiej strony pytanie na ile mieszkający w Chinach Mongołowie obraziliby się za określenie będące znakiem ich jedności z Chińczykami przy jednoczesnym podkreśleniu odmienności etnicznej. Również pod względem genetyczno-rasowym nie sposób odmówić temu dozy słuszności.

Jednak mimo wszystko moim zdaniem te przykłady świadczą o niepokojącej tendencji do historycznej cenzury.

 

Informujemy, że artykuł ma charakter autorski i odzwierciedla osobiste poglądy autora.

Redakcja

Źródło: Portal TV Republika.

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy