"Nie poddawajcie się. Walczcie". 20 lat temu odszedł Piotr "Magik" Łuszcz

Artykuł
Piotr "Magik" Łuszcz (1978-2000) na zdjęciach z rodzinnego archiwum. Użyte tu fotografie zostały wyświetlone w klipie do utworu "Chwile Ulotne"
Youtube/@Positive Flow

– Przepraszam, musiałem wyjść. Nie poddawajcie się, walczcie! Proszę. MAGIK – tymi słowami zapisanymi w zeszycie do tekstów 22-letni Piotr „Magik” Łuszcz wczesnym rankiem 26 grudnia 2000 r. pożegnał się ze światem. Odszedł w osiem dni po wydaniu debiutanckiej płyty z zespołem Paktofonika, który współtworzył z Rahimem i Fokusem (dziś m.in. Pokahontaz). Raper zostawił po sobie wiele nagrań, m.in. dwie płyty z zespołem Kaliber 44 oraz „Kinematografię” z Paktofoniką, wydane już po śmierci Magika „Archiwum Kinematografii”. Pozostawił również synka, Filipa, wówczas dwuletniego. Dziś Filip jest już dorosły i również próbuje swoich sił w hip hopie.

Piotr Łuszcz urodził się 18 marca 1978 r. w Jeleniej Górze, jednak większość życia spędził w Katowicach, gdzie jego rodzina przeprowadziła się, gdy przyszły raper miał 3 lata. Miał siostrę, pochodził z rodziny robotniczej – matka była sprzątaczką, ojciec – hutnikiem. Hip hopem zainteresował się jeszcze w siódmej klasie szkoły podstawowej. Ta stosunkowo młoda muzyka i kultura w latach 90. w Polsce dopiero raczkowała.

Miłość do hip-hopu od postawówki

– Piotrek już w szkole podstawowej po prostu zaglądał do MTV. Po prostu lubił słuchać, oglądać ten program. Oczywiście, pamiętam wtedy nie było MTV Polska jeszcze. I zauważyłam, że zagląda właśnie na czarnoskórych wykonawców i tego rodzaju muzykę jak hip hop. No i później, jak dało się zauważyć jak miał jakieś tam pieniążki to wydawał je na tego typu płyty, z tymi wykonawcami, których zaobserwował na MTV – wspominała matka Magika, Daniela Łuszcz w rozmowie z magazynem hip-hop.pl - Od tego się zaczęło, że tu podejrzał, później kupował ten materiał na płytach, bo kupiliśmy mu taki prosty komputer Commodore C64 i na tym sobie to odtwarzał i to były te początki.

Zaczynał w roku 1992, z kolegami z podwórka, m.in. Jajonaszem i Abradabem (Marcin Marten, znany doskonale z Kalibra 44, działalności solowej, ostatnio wydał album z Rahimem i Kleszczem). Dwa lata później wraz z Abradabem i jego bratem Joką (Michał Marten, również po dziś dzień tworzy Kaliber 44, ponadto udziela się gościnnie u innych artystów) stworzyli legendarny dla wielu fanów polskiego hip-hopu Kaliber 44. Nagrali demo, a w 1996 r. ukazała się debiutancka płyta, „Księga tajemnicza. Prolog”. W zupełnie wyjątkowym i oryginalnym wówczas stylu, hardcore psychorap, trzej młodzi raperzy z Katowic walczyli o… legalizację marihuany. Opowiadali również m.in. o swoich wewnętrznych przeżyciach. Utwory były mroczne, oryginalne i nietuzinkowe. Magik, Joka i Dab w wyjątkowy sposób modulowali swoje głosy. Jednym z najbardziej znanych kawałków z „Księgi Tajemniczej” był „+ i -” (po samobójczej śmierci Magika fani zaczęli tworzyć teorie spiskowe na temat tego utworu, o czym za chwilę), czyli solowy numer Magika. Artysta wyrażał w nim swoje obawy przed zakażeniem wirusem HIV. W nawijkę rapera wkomponowane zostało nagranie rozmowy z lekarzem.

"Filip, Psychotata wita Cię czule"

Zanim u Piotra rozwinęła się miłość do hip-hopu, była miłość do rocka, a także – do przyszłej żony, Justyny, którą Magik poznał właśnie na koncercie rockowym w katowickim Mega Clubie. Owocem miłości pary był urodzony w 1998 r. syn, Filip.

– To była miłość od pierwszego wejrzenia. Poznaliśmy się osiem lat temu w katowickim Mega Clubie na imprezie rockowej. Wtedy miał długie włosy i kolczyki, wyglądał ekstrawagancko. Później tygodniami kręciłam mu dredy. Nocami wskakiwał do mnie przez okno. Żyliśmy jak w bajce. Nigdy się z nim nie nudziłam. Wpadał o szóstej rano: „Idziemy na spacer na hałdy”. Albo: „Ładna pogoda, piknik trzeba zrobić”. I jeździliśmy pociągami nie wiadomo gdzie, włóczyliśmy się po jakichś chaszczach. Najpierw sami, a jak się urodził Filip, to z wózkiem. Ale nim się urodził, Piotrek wstawał i od razu włączał telewizor. Uczył się piosenek o krasnoludkach, śpiewał mi do brzucha. Jak nie wiem co, kochał Filipa – wspominała Justyna Łuszcz w rozmowie z Lidią Ostałowską, autorką reportażu „Teraz go zarymuję”, który ukazał się w pierwszą rocznicę śmierci Łuszcza na łamach „Gazety Wyborczej”.

 

Z Kalibrem 44 artysta wydał jeszcze jedną płytę. W 1998 r. ukazał się album „W 63 minuty dookoła świata”, zupełnie inny pod względem stylu. Ciężkie, mroczne brzmienie psychorapowe zastąpiła lekka i świeża zabawa słowem. Wielki wkład w ten materiał miał również DJ Feel-x, mniej widoczny, ale także obecny na „Księdze Tajemniczej”. Po wydaniu drugiej płyty zespołu zaczął rozwijać się pewien konflikt pomiędzy Łuszczem a braćmi Marten, co doprowadziło do odejścia Magika z zespołu. Według niektórych źródeł (m.in. wspomnianego powyżej reportażu Ostałowskiej, Joka i Dab, pochodzący z lepiej sytuowanej rodziny inteligenckiej mieli kpić z Magika. Abradab wspominał po latach, że odejście Łuszcza z zespołu było dla niego bardzo zaskakujące i że konflikty wynikały prawdopodobnie z faktu, że u Magika zaczęła rozwijać się choroba.

"Kooperacja na mocy paktu"

Po zakończeniu nauki w technikum elektromechanicznym Magik wykonywał prace dorywcze, aby utrzymać założoną właśnie rodzinę. Nie potrafił jednak przystosować się do rygorów obowiązujących w każdym zakładzie pracy. Przypomnijmy, że były to czasy krótko po transformacji, jeszcze przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Nie tylko młodym ludziom ciężko było odnaleźć się w nowej rzeczywistości i na rynku pracy. Ponadto Magik najbardziej kochał muzykę i to z tego chciał żyć (z drugiej strony jednak brzydził się komercją). Na domiar złego, o artystę zaczynało się upominać wojsko. Rodzina i przyjaciele wspominają Piotra jako osobę bardzo wrażliwą, wolną, artystyczną duszę, człowieka, którego wszystko – każde przeżycie - dotykało silniej. Kiedy tworzył, to całym sobą. Ponieważ nie studiował, jak każdego młodego mężczyznę, Magika wezwano do wojska. Dla WKU fakt, że Łuszcz ma żonę i małe dziecko, nie stanowił przesłanki do zwolnienia go ze służby. Po śmierci artysty media pisały, że aby otrzymać kategorię E, czyli „niezdolny do służby” Magik udawał osobę chorą psychicznie. Raper miał tak mocno „wkręcić” sobie schizofrenię, że zaczął rzeczywiście odczuwać objawy tej ciężkiej choroby. Czy tak rzeczywiście było?

Jak wspomina Sebastian „Rahim” Salbert, w wydanej niedawno autobiografii „Ludzie z tylnego siedzenia”, przyjaciel Łuszcza i współtwórca Paktofoniki, artysta, aby otrzymać kategorię E, udawał przed komisją narkomana. Nie spał po nocach, grał na komputerze i palił marihuanę. Przed komisję wzywano Piotra dwukrotnie, za każdym razem otrzymywał jedynie odroczenie. Przemęczył organizm, a widmo wtłoczenia w kamasze wciąż nad nim ciążyło. Cała sytuacja pogłębiała ból i frustrację Magika.

Podczas pracy z Kalibrem 44 Łuszcz poznał dwóch innych raperów ze Śląska – swojego rówieśnika, wspominanego już Rahima z Mikołowa (wcześniej związanego z 3XKlan) oraz dwa lata młodszego Wojciecha Alszera „Fokusa”, wcześniej gustującego raczej w nieco innych brzmieniach – techno. Po odejściu z Kalibra 44 w roku 1998 Łuszczowi trudno było się odnaleźć, przeżył załamanie. W tym samym roku 18-letni Fokus wyszedł z inicjatywą utworzenia składu „trzech najlepszych MC”. Taką propozycję złożył najpierw Rahimowi, mając na myśli siebie, Salberta i właśnie Magika.

 

Debiutancka (i jedyna za życia Piotra Łuszcza) płyta „Kinematografia” trafiła na półki sklepów muzycznych dopiero w 2000 roku. Bardzo młodzi wówczas raperzy, z których najlepiej znany szerszej publiczności był Magik (Rahim z 3XKlan debiutującym równolegle z Kalibrem 44 nie osiągnęli takiego sukcesu jak „rycerze Zakonu Marii”, czyli Mag Magik I, Lord MM dAb i ŚP. Brat Joka) w momencie wydania debiutanckiego albumu mieli za sobą długą przeprawę z mniej lub bardziej nieuczciwymi niedoszłymi wydawcami. Ostatecznie trafili na Gustawa Zarzyckiego, który zakładał właśnie wytwórnię Gigant Records.

Najpopularniejsze utwory Paktofoniki to „Jestem Bogiem”, „Chwile Ulotne”, „Priorytety”, „Nowiny” i „Ja to ja”. Młodych chłopaków ze Śląska pokochali słuchacze z całej Polski, w różnym wieku, w różnej sytuacji rodzinnej, zawodowej i życiowej. Na ich muzyce wychowało się dzisiejsze pokolenie tzw. „millenialsów”.

"Dlaczego się zabił"?

„Kinematografia” ujrzała światło dzienne 18 grudnia 2000 r. Osiem dni później nie tylko Katowicami wstrząsnęła tragiczna wieść. Piotr „Magik” Łuszcz” ok. godziny 6 rano wyskoczył z okna swojego pokoju na 9. piętrze bloku w katowickiej dzielnicy Bogucice. Zapewne nigdy nie poznamy dokładnych przyczyn jego samobójstwa, dlatego wokół śmierci rapera narosło mnóstwo mitów i teorii spiskowych. Najsłynniejsza to chyba ta, że Magik rzekomo zapowiedział swoją śmierć już w 1996 r., w utworze „+ i -”. Nie zrobił tego wprost, utworu należało wysłuchać od tyłu. To tzw. backmasking. Twórcy tej teorii spiskowej, z pozornie niezrozumiałych tekstów utworów różnych artystów i zespołów muzycznych puszczonych od tyłu, „wyławiają” co bardziej zaskakujące treści. Tak stało się i tym razem.

Trudno bowiem zrozumieć, dlaczego artysta, którego twórczość tak pokochaliśmy, być może u progu popularności czy – jak właśnie w przypadku Magika- na początku nowego przedsięwzięcia, które mogło oznaczać zupełnie nowe życie i zupełnie nową drogę, w dodatku człowiek bardzo młody, mający rodzinę i przyjaciół, decyduje się przedwcześnie zakończyć swoje życie. Mimo to – fani chcieli wiedzieć, a ciekawość niekiedy brała górę nad poszanowaniem prywatności i cierpienia rodziny. Stąd zapewne rzekomy backmasking, ale również coraz to nowsze teorie (narkotyki? Choroba psychiczna? Załamanie? Problemy małżeńskie? Kłopoty finansowe? Strach przed wojskiem?). Rahim i Fokus początkowo niechętnie odpowiadali na pytania o śmierć przyjaciela. Po latach Salbert, obecnie właściciel wytwórni „MaxFlo Rec.” w swojej książce „Ludzie z tylnego siedzenia” zdecydował się zamknąć temat i uciąć spekulacje, mniej lub bardziej sensacyjne, na temat domniemanych przyczyn samobójstwa Magika. Swoją przyjaźń z Łuszczem Rahim opisał z niezwykłym wyczuciem i delikatnością, podkreślając, że jeśli teraz usłyszy od dziennikarza czy fana pytanie o samobójstwo Magika, będzie mógł odesłać zainteresowanego do książki. Sebastian Salbert wskazał, że według jego przypuszczeń, Piotr Łuszcz cierpiał może nie tyle na schizofrenię, co po prostu depresję. Według Raha, przyjaciel palił marihuanę, nie zażywał jednak „twardych” narkotyków, a THC, wbrew powszechnej opinii „rozweselającej” substancji może również zaostrzać stany depresyjne u osób zmagających się z tym problemem.

– (...) Później zrobiło się Piotrkowi tak ciężko, tak źle, że nie umiałam mu pomóc. Trzeba było się rozstać, żeby kiedyś móc wrócić do siebie. Zdecydowałam się na separację, wspomniałam nawet o rozwodzie. Piotrek odmówił. Tłumaczyłam mu: „będziesz wolny”. Odpowiedział: wiesz, że każdy nasz czyn ma ogromny wpływ na cały świat? Poradziłam, żeby myślał o sobie, nie o całym świecie. Ale to on, skubany, miał rację. Dobro, uśmiech, podanie ręki – rozchodzi się jak fala. Zło tak samo. Człowiek jest częścią świata. Ma udział w tworzeniu jego przyszłości – w taki sposób we wspomnianym już reportażu Lidii Ostałowskiej ostatnie dni Magika wspominała żona, Justyna. Choć oczywiście przyczyny swojej śmierci znał najlepiej sam zmarły, więc dokładnej odpowiedzi na pytanie „dlaczego” już nie poznamy, żona i Rahim doskonale znali Magika, więc najlepiej zaufać ich wersji. Choć nawet dziś psychiatria w Polsce skupia jak soczewka wszystkie bolączki krajowej służby zdrowia (eksperci coraz częściej alarmują o wysokim odsetku samobójstw, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży), a zaburzenia psychiczne są coraz częstsze, szczególnie u najmłodszych, co więcej – depresja oraz inne zaburzenia to wciąż temat tabu, a społeczeństwo nadal dopuszcza się szkodliwych, stygmatyzujących zachowań wobec osób zmagających się z chorobami psychicznymi, w tamtych czasach było zapewne jeszcze trudniej o zrozumienie problemu, szybką reakcję i leczenie. Choć według niektórych źródeł Piotr Łuszcz już w szkole miewał stany depresyjne, a ojciec zasugerował mu terapię, możemy tylko przypuszczać, że raper albo nie podjął leczenia, albo go nie kontynuował.

Koniec Paktofoniki

Rahim i Fokus stanęli przed trudną decyzją: co dalej z Paktofoniką? Ponieważ katowicko-mikołowski zespół od początku miał być „paktem trzech” (sama nazwa oznacza „pakt przy dźwiękach głośnika”), choć na koncertach skład wspomagali także inni artyści, m.in. beatboxer Sot czy DJ Bambus, decyzja wydawała się naturalna.

– Rahim zadzwonił, że już nie są w stanie. A przecież kochają słuchaczy, mają z nimi kontakt przez internet. Na okładce "Kinematografii" podałem swój telefon. Dzwonią młodzi ludzie z całej Polski, wysyłają esemesy: "TYLKO WALKMAN I PAKTOFONIKA UTRZYMUJĄ MNIE PRZY ŻYCIU". Serce się kraje, jak dzieciaki mają czasem w domu przechlapane. Staram się je podtrzymać na duchu. Nie mówię o tym chłopakom. Sami sobie nie radzą, a nieustannie biorą odpowiedzialność za innych. Na koncertach panują nad tłumem. Kiedy śpiewają "Ty też jesteś Bogiem", nie patrzą w przestrzeń. Wyciągają rękę do konkretnego człowieka. Myślę, że swoim słowem parę ciepłych dusz ukształtowali. Te młode kobiety, ci mężczyźni mogli pójść w zupełnie inną stronę – wspominał w rozmowie z Ostałowską w „Dużym Formacie” ówczesny menadżer zespołu, Łukasz Robak, który zapowiedział drugą i ostatnią płytę z utworami nagranymi za życia Magika, które jednak nie znalazły się na „Kinematografii”.

– Ale bez teledysków, tras, wywiadów. Chcemy uniknąć ciulatych opinii, że na kumplu kasę zbijamy. Zrobimy za to wielki koncert dedykowany Magikowi. Ze slajdami, z tworzeniem graffiti i z całą PFK Kompany. Tu, na Śląsku. Będzie to ostatni koncert PFK – podkreślił Robak. „Archiwum Kinematografii” ukazało się 25 września 2001 r., a w kwietniu 2002 r. zespół otrzymał Fryderyka.

Pożegnalny koncert odbył się w katowickim Spodku 21 marca 2003 r. Paktofonika oficjalnie zakończyła swoją działalność. Dochód z koncertu przekazano rodzinie, a zwłaszcza synowi Magika, Filipowi. Rahim i Fokus angażowali się w nowe projekty i przedsięwzięcia, m.in. duet Pokahontaz czy solowe nagrania. Choć ich nowe projekty spotykały się z uznaniem fanów, w sercach słuchaczy na zawsze pozostawała Paktofonika.

W grudniu 2008 r. ukazała się książka Macieja Pisuka „Paktofonika. Przewodnik Krytyki Politycznej” napisana w formie scenariusza do filmu „Jesteś Bogiem”, opowiadającego o Paktofonice i ostatnich latach życia Piotra Łuszcza, a szerzej – codzienności młodych ludzi w Polsce wkraczającej w XXI wiek. Po licznych perturbacjach, film miał swoją premierę w 2012 r. Wyreżyserował go Leszek Dawid. Główne role zagrali w nim młodzi aktorzy: Marcin Kowalczyk (Magik), Dawid Ogrodnik (Rahim) oraz Tomasz Schuchardt (Fokus).

Zainteresowanie Paktofoniką wybuchło na nowo, a produkcja przysporzyła składowi ze Śląska nowych rzesz fanów wywodzących się już z kolejnego pokolenia. 


Źródło: Duży Format, Interia.pl, "Ludzie z tylnego siedzenia" (Sebastian "Rahim" Salbert, Przemysław Corso, wyd. SQN, 2020)

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy