Policjant, którego oskarża Tomasz Komenda przerywa milczenie. "Zaraz po tym, jak zamknęły się drzwi, siadł mi na nogach i zaczął bić mnie po całym ciele, aż krew lała się strumieniami" - mówił Komenda o policjancie Bogusławie R. Policjant, którego oskarża Komenda o wymuszenie obciążającego go zeznania, odpiera zarzuty. "Nikogo nie biłem" - mówi.
Gdy Sąd Najwyższy uniewinnił Tomasza Komendę, skazanego za zbrodnię w Miłoszycach, mężczyzna wskazał Bogusława R. jako jedną z sześciu osób, które przyczyniły się do jego osadzenia. Policjant miał wymusić od niego zeznanie, że w noc sylwestrową 1996/1997 był tam, gdy doszło do brutalnego gwałtu i mordu na 15-letniej Małgorzacie K. "W czasie przesłuchań było ich dwóch: Zbigniew P. i Bogusław R. I to Bogusław był tym złym policjantem. Zaraz po tym, jak zamknęły się drzwi, siadł mi na nogach i zaczął bić mnie po całym ciele, aż krew lała się strumieniami" - wspominał Komenda.
Źródło: wp.pl