"Do Rzeczy" ujawnia kulisy przesłuchania kelnera. Gmyz: Działania CBŚ wyglądały dziwnie

Artykuł
TELEWIZJA REPUBLIKA

Działania CBŚ od strony techniki śledczej wyglądały co najmniej dziwnie. Kiedy Konrad L. wszedł do pokoju przesłuchań, na stole leżała już gotowa wersja wydarzeń – mówił w TV Republika Cezary Gmyz.

Dziennikarz ujawnił na łamach najnowszego numeru tygodnika "Do Rzeczy" tajne zeznania Konrada L. – kelnera, który zajmował się nagrywaniem polityków. CZYTAJ WIĘCEJ

Z ustaleń gazety wynika, że zanim prokuratura przesłuchała kelnerów, przepytywali ich agenci CBŚ, a powiązania osób, które miały zlecać podsłuchy naszkicowano w Komendzie Głównej Policji.

– Kiedyś, gdy przeprowadzałem wywiad z Markiem Falentą (biznesmen oskarżony w aferze taśmowej - red.) powiedział mi, że CBŚ próbowało wywołać w nim poczucie zagrożenia i wywieźć go zagranicę. Sprawiało to wrażenie, jakby chciano go ukryć przed opinią publiczną i dziennikarzami – stwierdził Gmyz.

Gość „Wolnych Głosów” podkreślił, że Konrad L. mówi w swoich zeznaniach, iż nigdy nie słyszał o nazwisku Krzysztof Rybka (szwagier Falenty - red.), a o Marku Falencie dowiedział się dopiero od Łukasza N. – drugiego kelnera, który zajmował się nagrywaniem najważniejszych osób w państwie.

– Byłbym rad, gdyby CBŚP ujawniło skąd ma informację, że to Łukasz N. i Konrad L. są sprawcami tych nagrań – powiedział Gmyz.

Dziennikarz „Do Rzeczy” oświadczył, że Łukasz N. sugerował wobec Konrada L., iż pendrive’y, które przekazano mu do nagrywania, były sprawdzane przez tajne służby.

– W moim przekonaniu w świetle zeznań Konrada L., wątpliwe jest skazanie Krzysztofa Rybki i Marka Falenty. Obecnie, jesteśmy w okresie przedwyborczym i prokuratura próbuje wypchnąć akt oskarżenia do sądu mimo, że nie zostały jeszcze wyjaśnione wszystkie okoliczności tej sprawy – podkreślił Gmyz.

Źródło: telewizjarepublika.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy