Wniosek o postępowanie dyscyplinarne rektora, fala hejtu w internecie, anonimowe pogróżki. To wszystko spotkało prof. Agnieszkę Popielę z Uniwersytetu Szczecińskiego za ujawnienie informacji o przekazaniu w 1998 r. 500 dol. za operację matki prof. Tomaszowi Grodzkiemu, ówczesnemu lekarzowi ze Szczecina, dzisiaj marszałkowi Senatu. Profesor Popiela nie wycofuje się ze swoich słów, a „Codziennej” udało się ustalić, że osób dokonujących „dobrowolnych” opłat za różne operacje było więcej.
Zaczęło się od wpisu szczecińskiej profesor Agnieszki Popieli przed głosowaniem w sprawie wyboru marszałka Senatu. Agnieszka Popiela, która pracuje w Katedrze Botaniki i Ochrony Przyrody Uniwersytetu Szczecińskiego, napisała: „Masakra. Pan profesor Grodzki kandydatem na Marszałka Senatu. Jak moja Mama umierała, to trzeba było dać 500 dolarów za operację. Podobno na czasopisma medyczne. Faktury ani rachunku nie dostałam. Nigdy tego nie zapomnę”.
Jak udało nam się ustalić, sytuacja, o której napisała prof. Popiela, zdarzyła się pod koniec czerwca 1998 r. Mama prof. Popieli była chora na raka, a operacja mogła przedłużyć jej życie. Podjął się jej prof. Tomasz Grodzki. Chora została położona w szpitalu w Zdunowie na wieloosobowej sali. Tam prof. Agnieszka Popiela dowiedziała się od innych pacjentów, że za operację trzeba dokonać wpłaty. Usłyszała, że będzie musiała wpłacić 500 dol. „na fundację”. Po operacji przekazała lekarzowi pieniądze i wiązankę kwiatów.
Źródło: GAZETA POLSKA CODZIENNIE