Pochodząca z Polski kobieta odpowie w Niemczech za wspieranie terrorystów

Artykuł
FLICKR.COM/Vera de Kok/CC BY 2.0

Przed Wyższym Sądem Krajowym w Duesseldorfie rozpoczął się proces przeciwko pochodzącej z Polski Karolinie R., oskarżonej o wspieranie organizacji terrorystycznej Państwo Islamskie (IS). Kobieta milczy; grozi jej kara do 10 lat więzienia. Mająca niemieckie i polskie obywatelstwo kobieta oskarżona jest o zebranie funduszy w wysokości 11 tys. euro oraz kilku kamer wideo o wartości 1100 euro dla dżihadystów z IS.

Wraz z 25-letnią Karoliną R. na ławie oskarżonych zasiadło dwoje jej pomocników - 22-letnia Jennifer Vincenza M. i jej rówieśnik Ahmed-Sadog M. Oboje mają niemieckie obywatelstwo i pochodzą z Bonn.

Karolina R. pojawiła się w sądzie w niebieskim czadorze całkowicie zasłaniającym twarz. Pochodząca z Polski kobieta wyszła za mąż za terrorystę z IS w Syrii zgodnie z zasadami islamskimi.

Właśnie jemu oskarżona przekazywała pieniądze oraz sprzęt wykorzystywany przez dżihadystów do kręcenia filmów propagandowych. Mężczyznę widać na jednym z filmów niedaleko miasta Hims w Syrii, pozującego przed stosem zwłok - Jak widzicie, urządziliśmy rzeźnię - mówi.

W Niemczech nie ma odpowiedzialności zbiorowej

Prokurator Simon Henrichs podczas odczytywania aktu oskarżenia podkreślił, że IS odpowiedzialne jest za zamachy, porwania i rozstrzeliwania - Terroryści z IS dokonują masakr na ludności cywilnej - dodał.

Troje oskarżonych odmówiło ustosunkowania się do stawianych im zarzutów. Obrońca Karoliny R. przyznał, że film z udziałem jej partnera życiowego jest faktem obciążającym, zastrzegł jednak, w Niemczech nie istnieje odpowiedzialność zbiorowa. Jak podkreślił, sąd będzie musiał zapomnieć o tym filmie.

Karolina R. została aresztowana 31 marca podczas szeroko zakrojonej akcji policyjnej przeciwko dżihadystom. Od tego czasu przebywa - wraz ze swoim niespełna dwuletnim dzieckiem - w więzieniu. Jej kompani odpowiadają z wolnej stopy.

Miała być wychowawczynią

Karolina R. w 2011 roku zdała maturę i chciała zostać wychowawczynią - pisał po jej aresztowaniu dziennik "General Anzeiger". W ostatnich latach szkoły zawodowej, do której uczęszczała, przeszła gwałtowną ewolucję. - Naraz zaczęła przychodzić do szkoły z całkowicie zakrytą twarzą - powiedział dyrektor szkoły w Bonn. Dziewczyna przyjechała z Polski do Niemiec jako małe dziecko.

Proces potrwa co najmniej do kwietnia. Sąd zamierza przesłuchać 50 świadków i rzeczoznawców

Źródło: pap

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy