Orban twierdzi, że UE powinna zmienić kierunek. „Można to sobie wyobrazić tylko pod polskim przywództwem”

Artykuł
Dodał, że kraje, które przystąpiły do UE od 2004 r. otrzymały 5,1 proc. unijnego wsparcia.
flickr.com

Kraje Grupy Wyszehradzkiej powinny występować wspólnie w bardziej zdecydowany sposób, bo w przeciwnym razie nadal będą traktowane inaczej niż reszta państw UE – oświadczył premier Węgier Viktor Orban w wypowiedzi opublikowanej na portalu Origo.

- To fakt, że krajom V4 nie udało się w ramach Unii osiągnąć odpowiedniego urzeczywistnienia swoich interesów. To fakt, że my, mieszkańcy Europy Środkowej, jesteśmy ewidentnie traktowani inaczej. Twierdzę, że jeśli nie wystąpimy w sposób bardziej zdecydowany i wspólnie, ta sytuacja się nie zmieni – oznajmił Orban.

Premier Węgier nawiązał do swoich słów w wywiadzie dla słowackiego portalu Postoj z 5 maja, że „do tej pory Unia kręciła się na osi niemiecko-francuskiej”, a teraz „zmierzamy do tego, żeby do 2030 r. pojawił się też trzeci biegun: Europa Środkowa czy też V4”.

Jak ocenił we wtorek, „można to sobie wyobrazić tylko pod polskim przywództwem”.

Orban zaznaczył, że skutkiem obecnego układu rynku wewnętrznego jest to, że według danych z 2016 r. rynek europejski daje 1074 euro dodatkowego przychodu rocznie obywatelowi francuskiemu, 1046 euro - niemieckiemu, 537 euro - słowackiemu, a węgierskiemu - 408 euro.

Ponadto – jak zaznaczył – jeśli porównać sumy napływające do krajów V4 poprzez transfery unijne z „odprowadzanymi od nas dochodami z zysku i dywidend”, to „widać jak ogromne straty ponosimy. W przypadku Węgier ta różnica wynosi 80 proc., a Słowacji - ponad 90 proc.”

Według niego nieproporcjonalny udział V4 w unijnych programach zarządzanych centralnie jest „nie tylko ubolewania godny, ale i poniżający”.

Dodał, że kraje, które przystąpiły do UE od 2004 r. otrzymały 5,1 proc. unijnego wsparcia, chociaż ich ludność stanowi ponad 20 proc. mieszkańców UE.

- A nasze propozycje uzdrowienia tej nierównowagi geograficznej zostały odrzucone – dodał. 

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy