Nie milkną echa skandalu w studiu TVN! Zwolniony dziennikarz zabrał głos

Artykuł
zdjęcie ilustracyjne, / Krzysztof Sitkowski/Gazeta Polska

Zachowanie prowadzących "dzień Dobry TVN" wywołało spore zamieszanie nie tylko w Polsce, ale i w Azji. Wszystko przez żarty na temat popularnego wokalisty o pseudonimie Jungkook, który znalazł się na szczycie listy 100 najprzystojniejszych mężczyzn na świecie. Głos w sprawie zabrał zwolniony dziennikarz Adam Feder, który w oświadczeniu podkreślił, że "zrzucanie z sań na pożarcie" nie jest elegancką taktyką radzenia sobie przez stację z kryzysem wizerunkowym.

We wtorek rano prowadzący – Andrzej Sołtysik i Anna Kalczyńska w trakcie programu poruszyli temat kanonów piękna, tym razem męskiego. W tym celu odwołali się do ostatniego rankingu 100 najprzystojniejszych mężczyzn świata. 

Pierwsze miejsce w rankingu zajmuje Jeon Jeong-Guk, znany też jako Jungkook. To 20-letni piosenkarz koreańskiego zespołu BTS. Prowadzący "DDTVN" nie kryli swojego zaskoczenia sukcesem Jungkooka i nie powstrzymali się od złośliwych i niegrzecznych komentarzy pod adresem młodego muzyka. 

Mówili m.in. o braku męskości, żartowali z fryzury wokalisty, sugerowali też, że wygrał ranking tylko dzięki głosom z Azji.

 

Po skandalicznej sytuacji jeden z reporterów „Dzień dobry TVN” stracił pracę. Zwolniony dziennikarz to Adam Feder – osoba odpowiedzialna za uliczną sondę poświęconą wyglądowi młodego, koreańskiego piosenkarza.

Dziennikarz od wtorku milczał w sprawie, ale w piątek przed południem wydał oświadczenie na swoich profilach w mediach społecznościowych. "Tak, zakończyłem współpracę z „Dzień Dobry TVN”. Dziękuję wszystkim świetnym ludziom, których tam poznałem. Tak, pomyliłem gwiazdorów koreańskiej muzyki pop. Przepraszam obu Panów. Zaufałem podpisom zdjęć profesjonalnej agencji, która pomyliła ich pierwsza. Tak, takie opinie kobiet o aparycji piosenkarza, czy kogokolwiek innego, nie powinny znaleźć się w materiale. Za to przepraszam widzów, przede wszystkim fanki oraz fanów" – wyjaśnił.

Po trzech zdaniach na "tak" Feder zamieszcza też trzy na "nie". Dziennikarz napisał, że nie ma pretensji do nikogo, kto "decyduje o doborze tematów, zamawia materiały i ocenia je przed emisją". – Nie, zrzucanie z sań na pożarcie, w moim odczuciu, nie jest najbardziej elegancką taktyką radzenia sobie z kryzysem wizerunkowym – dodał.

Źródło: Facebook, dorzeczy.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy