Nie będzie dalszego postępowania ws. słów abp. Marka Jędraszewskiego o "tęczowej zarazie"

Artykuł
PAP/Piotr Polak

Jak podało PAP sąd utrzymał w poniedziałek postanowienie prokuratora o odmowie wszczęcia śledztwa ws. słów abp. Marka Jędraszewskiego o "tęczowej zarazie" - Uznano bowiem, że do przestępstwa nie doszło, a słowa metropolity nie odnoszą się do konkretnych osób.

W połowie października ub.r. krakowska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie słów abp. Marka Jędraszewskiego, który podczas mszy św. z okazji wybuchu Powstania Warszawskiego w bazylice Mariackiej w Krakowie mówił o "tęczowej zarazie".

Z tą decyzją nie zgodzili się przedstawiciele Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Ich pełnomocnik Magdalena Spisak złożyła zażalenie na decyzję prokuratury, jednak ta odmówiła jego przyjęcia tłumacząc, że składają je osoby prywatne. Jak wyjaśniła PAP Spisak, uznano wówczas, że nie mają one legitymacji do jego złożenia.

Adwokat nie zgodziła się jednak z tą odmową, wskutek czego nad sprawą pochylił się sąd. Zgodnie z jego postanowieniem prokuratura musiała przekazać zażalenie wraz z aktami do rozpoznania przez Sąd Okręgowy w Krakowie.

Ten jednak utrzymał w poniedziałek postanowienie prokuratora o odmowie wszczęcia śledztwa. Uznano, jak relacjonowała Spisak, że nie zrealizowano jakiegokolwiek przestępstwa stypizowanego w Kodeksie karnym, i nie ma potrzeby przeprowadzania dowodu z przesłuchania samego abp. Jędraszewskiego.

Pełnomocnik OMZRiK tłumaczyła, że według sądu przekaz hierarchy był jasny, a on sam nie mówił o konkretnych osobach, a o pewnym zjawisku, jakim w jego ocenie jest "ideologia LGBT". Uznano także, że nie doszło do obrazy uczuć religijnych, nie można również mówić o propagowaniu faszystowskiego ustroju państwa, a metropolita krakowski nie chciał nikogo znieważyć. Wyraził jedynie subiektywną ocenę danego zjawiska.

Jak przypomniała Spisak w tej sytuacji można rozważać wniesienie prywatnego aktu oskarżenia. "Uważam, że kwestia zrealizowania znamion przestępstwa zniesławienia powinna być przeanalizowana zarówno przez prokuratora, jak i przez sąd, ponieważ mamy do czynienia z zachowaniem dotyczącym mowy nienawiści" - wskazywała adwokat.

Dodała, że ten temat podjął również Rzecznik Praw Obywatelskich, który w raporcie "Sytuacja prawna osób nieheteroseksualnych i transpłciowych w Polsce" wskazuje, że jeśli chodzi o mowę nienawiści w stosunku do osób nieheteronormatywnych, to "zasługuje na aprobatę obejmowanie tych czynów ściganiem z urzędu".

Zdaniem prezesa OMZRiK Konrada Dulkowskiego poniedziałkowa decyzja sądu jest "hamulcem" w procesie zmian, jakie w ostatnich latach zachodzą w orzecznictwie, jeśli chodzi o znieważenie osób ze względu na ich orientację seksualną. "One nie zachodzą z dnia na dzień, często wykluwają się w bólach. Ale mam wrażenie, że tutaj sąd zachował się bardzo ostrożnie" - powiedział aktywista.

Dulkowski w rozmowie z PAP ocenił, że decyzja o ściganiu tego czynu z urzędu w tym przypadku mogłaby zostać uzasadniona ważnym interesem społecznym. "Moim zdaniem jest to ważny interes społeczny, ponieważ znieważona została cała grupa obywateli, którzy powinni mieć dokładnie te same prawa, co inni. Natomiast tutaj ochrona ich praw nie jest pełna" - wyjaśnił.

Aktywista wyraził przypuszczenie, że taka decyzja sądu może skutkować kolejnymi zniewagami w stosunku do innych grup społecznych. "Dlatego uważam, że walka o prawa mniejszości seksualnych jest de facto walką o prawa nas wszystkich, prawa człowieka. Dzisiaj to oni odzierani są z godności, jutro będzie to jakakolwiek inna grupa" - zaznaczył.

W sprawie abp. Jędraszewskiego - jak poinformował w połowie października rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Hnatko - wpłynęło 19 zawiadomień, zarówno od osób prywatnych, jak i stowarzyszeń walczących z zachowaniami ksenofobicznymi i rasistowskimi.

Prokuratura nie uznała jednak, by te słowa nosiły znamiona czynu zabronionego i odmówiła wszczęcia postępowania przygotowawczego w tej sprawie. Jak dodano, ustawodawca w katalogu ochrony "pomija ochronę z uwagi na orientację seksualną".

W informacji przesłanej PAP argumentowano, że słów hierarchy "nie sposób rozpatrywać" przez pryzmat zapisów Kodeksu karnego o tym, że karze podlega osoba, która sprowadza niebezpieczeństwo na innych ludzi. Wskazano, że niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia osób LGBT, które miałoby zostać sprowadzone na nie wskutek słów, które padły w czasie kazania, jest "abstrakcyjne i nieokreślone, i nie wystąpiły przy tym okoliczności szczególnie niebezpieczne".

Słowa abp. Jędraszewskiego komentowano w przestrzeni publicznej. Odniósł się do nich m.in. prezydent Andrzej Duda, który w rozmowie z Polsat News powiedział, że nie ma żadnych wątpliwości, iż metropolita "ma ogromny szacunek do człowieka", a mówił on "o pewnym ideologicznym starciu", a nie o ludziach. Duchownego krytykowali z kolei politycy opozycji. Lider Wiosny Robert Biedroń w związku z atakami na uczestników I Marszu Równości w Białymstoku napisał list do papieża Franciszka, w którym przekazał "wyrazy głębokiego zaniepokojenia faktem, że przedstawiciele Kościoła Katolickiego w Polsce gloryfikują stosowanie przemocy". Nawiązał w nim także do słów abp. Jędraszewskiego.

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy