Negocjacje nad wieloletnim budżetem zawieszone. PE domaga się więcej środków

Artykuł
Parlament Europejski w Brukseli.
PAP/Darek Delmanowicz

PE odszedł od negocjacji nad wieloletnim budżetem UE, domagając się od państw "27" większych wydatków na flagowe programy, finansujące m.in. badania, czy studenckie wymiany w ramach Erasmusa. Niemiecka prezydencja ma nadzieję, że rozmowy będą wznowione w przyszłym tygodniu.

- Byliśmy gotowi przedstawić wczoraj nasze stanowisko, kompromisową propozycję, ale europosłowie uznali, że odchodzą od stołu, aby zdramatyzować sytuację. Sądzę jednak, że jesteśmy blisko porozumienia - mówił w piątek dziennikarzom unijny dyplomata.

Niemiecka prezydencja przekazała Parlamentowi Europejskiemu kompromisową propozycję dotyczącą wieloletniego budżetu w środę, ale nie spotkała się ona z dobrym przyjęciem.

- Nie mieliśmy innego wybory, jak tylko przerwać spotkanie. Czekamy aż Rada zaktualizuje mandat negocjacyjny i w końcu wróci do nas z propozycją, która bierze pod uwagę kluczowe żądanie Parlamentu Europejskiego, aby poprawić 15 flagowych programów - oświadczyli w czwartek wieczorem, tuż po nagłym zakończeniu spotkania eurodeputowani z zespołu negocjacyjnego.

Napięcia między państwami członkowskimi, reprezentowanymi przez niemiecką prezydencję, a eurodeputowanymi rosną już od dłuższego czasu. Rola Parlamentu Europejskiego w przygotowaniu unijnego wieloletniego budżetu jest ograniczona, bo jego wielkość ustalają na szczycie UE szefowie państw i rządów. Na końcu jednak na plan finansowy i kształt poszczególnych programów jest potrzebna zgoda eurodeputowanych.

Przedstawiciele grup politycznych od miesięcy pisali listy i wydawali oświadczenia, podkreślając, że nie zgodzą się na budżet, który będzie za mały, ale liderzy państw członkowskich nie brali tych gróźb zbyt poważnie. Przy poprzednich negocjacjach budżetowych eurodeputowani bowiem również grozili, ale na koniec i tak zatwierdzali (z niewielkimi poprawkami), to co ustaliły unijne rządy.

Niewykluczone, że i tym razem tak się stanie, ale na razie trwa próba sił i festiwal wzajemnych oskarżeń. "Szkoda, że Parlament Europejski stracił dziś okazję, by posunąć do przodu negocjacje w sprawie wieloletnich ram finansowych. Kompromisowa oferta prezydencji jest aktualna" - napisał po odejściu od stołu eurodeputowanych rzecznik niemieckiej prezydencji Sebastian Fischer.

Po siedmiu rundach negocjacji jest postęp, m.in. w sprawie zasobów własnych, czy zarządzania budżetem, ale problematyczne są nadal kwoty. "Żaden kompromis w tej kwestii nie jest możliwy, tak długo, jak Rada wyklucza podniesienie pułapów wieloletniego budżetu lub wyłączenie z ich obliczania niektórych pozycji wydatków" - zaznaczyli eurodeputowani z zespołu negocjacyjnego.

Parlament Europejski proponuje m.in., by z limitu wydatków wyłączyć - na przykład - środki na odsetki od pożyczek. Takie kreatywne podejście miałoby pozwolić zwiększyć nieco finansowanie niektórych programów. Niemiecki ambasador przy UE Michael Clauss napisał jednak w liście do PE, że taka decyzja wymagałaby kolejnej Rady Europejskiej, co oznaczałoby de facto na nowo otwarcie negocjacji pomiędzy państwami członkowskimi. W lipcu dojście do porozumienia zajęło unijnym przywódcom pięć dni.

Choć odejście od stołu negocjacyjnego jest stanowczym krokiem, nie oznacza to całkowitego załamania rozmów. "Obywatele oczekują od nas prawdziwie europejskiej odpowiedzi. Wierzymy w to, że prezydencja będzie aktywnie szukała pola manewru w najbliższych dniach" - napisali deputowani, starając się wywrzeć presję na stolice.

Prezydencja próbowała poprawić ofertę, ale jest ograniczona przez państwa członkowskie, z których część nie chce słyszeć o jakimkolwiek podnoszeniu wydatków. Dlatego - jak wynika z nieoficjalnych informacji - w niemieckiej propozycji są zmiany, jeśli chodzi o poszczególne programy, ale ogólny limit wydatków został na dotychczasowym poziomie.

Problemem pozostaje też kwestia mechanizmu "pieniądze za praworządność". Tu Parlament Europejski też domaga się ostrzejszego podejścia, ale Berlin przekonuje, że nowe rozwiązanie nie może być narzędziem do nakładania sankcji na państwa członkowskie, które nie przestrzegają praworządności. W tym celu - jak zaznaczyła prezydencja - UE ma bowiem procedurę w ramach art. 7 unijnego traktatu.

Bardzo źle odebrana przez PE propozycja kompromisowa Niemców ma obejmować tylko naruszenia zasad rządów prawa, które miałyby mieć bezpośredni wpływ na wydatkowanie unijnych funduszy. Eurodeputowani i przedstawiciele państw członkowskich rozpoczną negocjacje w sprawie tego rozporządzenia w poniedziałek.

Kolejna runda rozmów między Radą UE, a Parlamentem Europejskim na temat wieloletnich ram finansowych jest przewidziana na 14 października.

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy