MOCNE! Prezydent ze „Ścieżki Obrzydlistwa”. Biedroń łączy SLD z fanami Rafalali!

Piotr Lisiewicz 25-04-2018, 12:46
Artykuł

Były działacz SLD Robert Biedroń nie ma choinki, nie zna kolęd, a na Wigilię wyjeżdża z Polski, bo nie znosi świątecznej atmosfery. Poza tym uważa, że Polacy powinni być wysyłani w czasie Bożego Narodzenia na kursy tolerancji. Czy ktoś taki może zostać prezydentem? Jak się zdaje, nawet autorzy akcji promującej go obawiają się, że nie, bo filmik, na którym składał on taką deklarację, co rusz znika z sieci. Oznacza to, że „projekt Biedroń”, pompowany przy użyciu sondażowni, jest szykowany na serio, choć nie w celu zdobycia prezydentury - pisze Piotr Lisiewicz w "Gazecie Polskiej".

Prezydent Polski wchodzi boso do pojemnika z odpadami z restauracji. Potem stawia stopy w mokrych włosach, dziecięcych pieluchach oraz skrzynce pełnej wygłodzonych raków. Niemożliwe? Ten z kolei filmik z udziałem Roberta Biedronia nie znika z sieci, bo jest zbyt znany. Nagrany został w czasie programu „Kilerskie karaoke” w Eska TV. Trasa, którą przeszedł Robert Biedroń, nazywa się „Ścieżka Obrzydlistwa”.


Podobnych problemów z „prezydenckim” wizerunkiem Biedroń ma więcej. W sieci pojawiło się ostatnio jego zdjęcie z transwestytą Rafalalą, o którym głośno jest po jego napaści na dziecko. Biedroń bronił poprzedniego aktu agresji Rafalali, gdy transwestyta oblał wodą swego adwersarza Artura Zawiszę w telewizyjnym studio. „Rafalala zrobiła to, co wielu z nas pragnęło, żeby już dawno ktoś zrobił. Wiele osób mówiło Rafalala przywróciła nam godność, zrobiła to, czego my nie mieliśmy odwagi i siły nigdy zrobić” – pisał.

Jak manipuluje się sondażami na temat Biedronia


W ubiegłym tygodniu na prezydenta namaścił Biedronia Jerzy Owsiak. „Mam przeogromny, wręcz gigantyczny szacunek dla Roberta Biedronia… można być człowiekiem i jednocześnie politykiem – szanowanym, lubianym… nadającym się dzisiaj idealnie na kandydata na Prezydenta RP” – napisał.


Zbiegło się to z sondażem przeprowadzonym przez Instytut Badań Pollster, z którego wynika, że na Roberta Biedronia w wyborach prezydenckich chce głosować 19 procent Polaków. „Robert Biedroń może namieszać w wyborach prezydenckich” – ocenił tabloid.
Czy sondaże pokazujące poparcie dla Biedronia są zmanipulowane? W tym przypadku nie ma na to dowodów, natomiast z pewnością zmanipulowany był jeden z poprzednich sondaży. W maju 2017 roku Wirtualna Polska informowała: „Gdyby prezydent Słupska Robert Biedroń zdecydował się wystartować w wyborach prezydenckich, zagłosowałoby na niego aż 26,5 proc. ankietowanych. Czy lokalny polityk ma szanse zamieszać w rozgrywce na linii Andrzej Duda – Donald Tusk? Emocje studzą w rozmowie z nami zarówno politycy PiS, jak i PO. Ale my nie bylibyśmy tacy pewni”. Wniosek ten WP wysnuła na podstawie sondażu IBRIS dla „Faktu” i Radia Zet.
Ale potem wysypał się portal Onet, który poinformował, jakie było pytanie sondażowni. Otóż nie zawierało ono nazwisk kandydatów, a brzmiało następująco: „Jeżeli Robert Biedroń wystartowałby w wyborach prezydenckich w 2020 roku, to...”. A odpowiedzi brzmiały: „zagłosuję na niego”, „poprę go tylko, jeśli w II turze stanie przeciw Andrzejowi Dudzie”, „nie zagłosuję na niego”.


Można przypuszczać, że gdyby zamiast nazwiska Biedronia wpisać Roberta Lewandowskiego czy Kamila Stocha, wynik byłby jeszcze wyższy.

Biedroń o „połowie życia” w SLD


Gdyby kandydaturę Biedronia traktować serio, to najbardziej niezadowolony z niej powinien być Donald Tusk, bo to raczej jemu niż kandydatowi PiS odbierałby on głosy. Mimo to media wspierające Tuska lansują Biedronia na całego.


Jego prezydencki image budować mają powtarzane w kółko pytania zaczynające się od słów: „Panie prezydencie” (bez nazwy miasta Słupska). Z jakichś powodów prezydenci Koszalina czy Kołobrzegu nie dostępują w ogólnopolskich mediach podobnego zaszczytu. Ale podobnie nie są traktowani także inni działacze gejowscy, nawet tacy, którzy zdają się bardziej kompetentni merytoryczne, jak Krystian Legierski.


Z pewnością zaletą Biedronia z punktu widzenia TVN są jego bardzo silne związki z postkomunistami. Biedroń od lat 90. działał w SdRP i SLD oraz młodzieżówkach tych partii, aż do czasu, gdy przeszedł do Ruchu Palikota. „Połowę swojego życia przeznaczyłem na zmianę SLD. Moja misja się nie udała. Nie wygrała tam twarz tolerancyjnej partii, ale twarz posła Marka Wikińskiego. Homofobiczna gęba, która w sposób naturalny po moim odejściu została pokazana społeczeństwu polskiemu” – mówił w 2011 r.


Ale dziś także postkomuniści widzą w nim nadzieję. „Mesjaszem polskiej lewicy może być Robert Biedroń” – ogłosił w ubiegłym tygodniu sekretarz generalny tej partii Krzysztof Gawkowski, w tym samym wywiadzie zachwalając także Monikę Jaruzelską. Osoba Biedronia, w przeciwieństwie do Adriana Zandberga z Partii Razem, jest dla postkomunistycznej oligarchii gwarancją tego, że jej interesy będą zapewnione. A jeśli byłby to Biedroń z poparciem Zandberga, co jest możliwe, to tym lepiej.

CAŁOŚĆ TUTAJ >>>

 

 

Źródło: "Gazeta Polska"

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy