Majątek z klauzulą "zastrzeżone". Ponad setka sędziów nie pokaże, co posiada

EmaPob 02-08-2017, 07:35
Artykuł
Telewizja Republika

Do końca czerwca opublikowane miały być oświadczenia majątkowe sędziów. Spora grupa wykorzystała jednak kruczek prawny, ale po nowelizacji ustawy i tak będą musieli pokazać, czego się dorobili. Ponad setka sędziów skorzystała z innej możliwości – klauzuli „zastrzeżone” i ich oświadczenia pozostaną tajne. Co dziwne, niemal aż połowa z nich orzeka na Dolnym Śląsku.

Obowiązek publikowania w Biuletynie Informacji Publicznej oświadczeń majątkowych sędziów wywołał niemalże histeryczną reakcję środowiska. Najczęściej sędziowie podnosili argument, że znajdą się na celowniku przestępców. – Nie mam nic przeciwko składaniu oświadczeń majątkowych do właściwych służb, ale publiczne pokazywanie, co kto posiada, naraża na niebezpieczeństwo – mówił niedawno „Codziennej” sędzia Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa.

Spora grupa sędziów wykorzystała fakt, że ustawa weszła w życie 6 stycznia i złożyli dokumenty wcześniej, aby nie podlegały obowiązkowi upublicznienia. Ilu tak zrobiło? Ministerstwo Sprawiedliwości nie gromadziło takich danych, bo sytuacja wkrótce się zmieni.

– Zgodnie z art. 25 ustawy z dnia 12 lipca 2017 r. w terminie 2 miesięcy od wejścia w życie tej ustawy informacje te zostaną udostępnione w BIP-ie, czyli ujawnione – tłumaczy Milena Domachowska z Ministerstwa Sprawiedliwości. Część sędziów skorzystała z  innej możliwości, aby nie pokazać majątków. Mogli złożyć wnioski o  nadanie oświadczeniom klauzuli tajności „zastrzeżone”. Chociażby w  Sądzie Najwyższym chciało tego 25 sędziów, a w 15 wypadkach je uwzględniono.

A jak to wygląda w „terenie”? Ministerstwo Sprawiedliwości dysponuje precyzyjnymi danymi.

– Oświadczenia o  stanie majątkowym złożone przez 117 (w  tym jednego co do części oświadczenia) sędziów zostały objęte klauzulą „zastrzeżone” na podstawie decyzji właściwego prezesa sądu apelacyjnego – przekazała nam Milena Domachowska.

Bardzo różnie wygląda to w  poszczególnych apelacjach. W  zdecydowanej większości, bo w  ośmiu na jedenaście, z  takiej możliwości skorzystało poniżej 10 sędziów. Jedynie w gdańskiej i krakowskiej było odpowiednio 11 i 19. Najbardziej jednak zastanawiające są liczby dotyczące apelacji wrocławskiej. Z tamtego rejonu pochodzi niemal połowa wszystkich sędziów, których oświadczenia pozostaną tajne – aż 52!

Nawet rzecznik Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu był zaskoczony taką dysproporcją w  porównaniu z  resztą kraju. – Nie wiem, jakie są powody, bo wnioski składane były do pani prezes i  nie mam do nich dostępu –  stwierdził jedynie sędzia Witold Franckiewicz.

 

Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy