Macierewicz: Ośrodki polityczne, medialne, które boją się prawdy o Smoleńsku zorientowały się, że jest ona dla nich zabójcza

Artykuł
Telewizja Republika

Gościem Anny Marii Szczepaniak oraz Aleksandra Wierzejskiego w programie Telewizji Republika ,, 10.04.2010 fakty' był Antoni Macierewicz - ,,Od początku byłem świadom tego, że będą olbrzymie trudności i zawirowania związane z tym raportem, że im bardziej będziemy się zbliżali się do tego momentu publikacji, tym działania dezinformacyjne, destrukcyjne, agenturalne będą silniejsze. To było dla mnie zupełnie oczywiste, dlatego, że to jest raport, który definiuje i ostatecznie określa, co było przyczyną śmierci naszych przywódców'' - powiedział w programie.

- Dzisiaj dokonaliśmy podsumowania obecnego etapu prac komisji i wraz z Frankiem Taylorem wyznaczyliśmy najbliższe zadania, najbliższy plan pracy.

- Przywiązuję do tego raportu technicznego olbrzymią wagę. Przywiązywałem od razu, kiedy tylko pojawiła się taka inspiracja, żeby publicznie przedstawić taki raport na 8 rocznicę tragedii smoleńskiej. Wiedziałem, że są materiały, które pozwalają to zrobić, więc wyraziłem na to zgodę. Cały ten 3 miesięczny okres, od kiedy zostałem przewodniczącym komisji poświęciłem temu, żeby ten raport zredagować i doprowadzić do jego uchwalenia, przyjęcia przez całą komisję.

- Od początku byłem świadom tego, że będą olbrzymie trudności i zawirowania związane z tym raportem, że im bardziej będziemy się zbliżali się do tego momentu publikacji, tym działania dezinformacyjne, destrukcyjne, agenturalne będą silniejsze. To było dla mnie zupełnie oczywiste, dlatego, że to jest raport, który definiuje i ostatecznie określa, co było przyczyną śmierci naszych przywódców.  To jest najważniejsze.

- Przez te ostatnie lata byliśmy wodzeni za nos, mieliśmy sprawdzać ile metrów ma brzoza. Mieliśmy sprawdzać w jakiej odległości brzoza jest od czegoś. Zmuszano nas do działań pozornych, abyśmy się nie zajmowali tym, co jest najważniejsze. Dlaczego zginęli? Jaki był techniczny powód? Ja sobie to uświadomiłem względnie niedawno. Patomorfolodzy, którzy biorą udział w badaniu ciał tych, którzy polegli ww rozmowie ze mną uświadomili mi, że oni w istocie nie dochodzą przyczyny śmierci sami z siebie, tylko są najpierw informowani przez prokuratorów, jaka była przyczyna śmierci. Dopiero jak zostanie im zaprezentowana przyczyna, to oni patrząc z tej perspektywy analizują ciało człowieka, który zginął i na tej podstawie wydają opinię. To był dla mnie szok powiem szczerze. Tak samo szokiem było to, że dokonując oględzin i analizy oni nie są zainteresowani tym, że ktoś został znaleziony ze zdartym ubraniem. To jest informacja, która dla nich nie ma znaczenia. Przecież to ma fundamentalne znaczenie. Wiemy, że żeby zerwać ubranie z człowieka jest potrzebna prędkość blisko 300 km/h. Dopiero wtedy całe ubranie zostanie zdarte. Tam było 35 osób, które miały zupełnie zdarte ubrania. Ciała były zupełnie nagie. Wiemy, że samolot nie poruszał się więcej niż 260km/h. To dalece przekraczało tę granicę, aby zostały zdarte ubrania. Widać było, że potrzebna była olbrzymia fala podmuchu, który by to zrobił. Patolodzy takiej informacji przy analizie w ogóle nie uwzględniają. 

- Dlatego postanowiłem, że w ciągu tych trzech miesięcy skoncentrujemy nasze badania nie na trajektorii, nie na błędach pilotów, tylko na fizycznej przyczynie śmierci. Stąd raport techniczny, stąd jego waga. To za nim poszły konsekwencje prawne o bardzo daleko idących skutkach, związane z wycofaniem raportu Millera i z wycofaniem kwalifikacji tego co się stało, jako kontrolowanego lotu do ziemi, czyli oskarżeniu pilotów, że to oni zrobili.

Niewątpliwie możemy powiedzieć, że mamy do czynienia z wydarzeniem historycznym, przełomowym. Tymczasem media wyraźnie milczą na ten temat.

- To jest dosyć proste. Sądzę, że te ośrodki polityczne, medialne, które boją się konsekwencji udowodnienia prawdy o Smoleńsku, bądź boją się ze względu na swoje osobiste uwarunkowania, bądź dlatego, że politycznie są związani są z pewną polityczną koncepcją Polski. (...) Dla tych wszystkich ośrodków prawda o Smoleńsku jest zabójcza. Zorientowali się, że ten raport jest na tyle precyzyjny, na tyle konkretny, dobrze udokumentowany, że nie da się z nim polemizować. Wiedza, którą ci ludzie posiadają nie pozwala na polemikę.

- Chcę zwrócić uwagę na dwa fakty, po pierwsze to przeorientowanie pracy komisji i dotychczasowego dorobku. Przez pewien czas ulegaliśmy tym samym błędom, którym ulegano do tej pory. Przez długi czas wielu z nas koncentrowało się na trajektorii lotu, na brzozie, na takich rzeczach, które są drugorzędnymi i które zostały bardzo precyzyjnie przygotowane przez stronę rosyjską, od strony sfałszowanego materiału i całych milionów pseudointerpretacji. Naprawdę, już nikt nie chciał słuchać o tej brzozie i słusznie. W tej sprawie zostały wyrobione zdania wśród badaczy i ciekawskich i to było już po prostu nudne. 

- Podstawowy materiał, czyli czarne skrzynki obarczone są prawdziwym znakiem zapytania. Dopóki nie zostaną zbadane czarne skrzynki, dopóty dyskusja na ten temat jest abstrakcyjna. Pamiętajmy, że wszystkie czarne skrzynki, wbrew prawu lotniczemu i jakiemukolwiek prawu, jako pierwsze znalazły się w rękach rosyjskich. Nawet ta czarna skrzynka do której przyprowadzono Edmunda Klicha 10 kwietnia wieczorem, to jest dokładnie ta sama, którą blisko 12 godzin wcześniej, gdzieś koło godziny 11:00 sfilmował Wiśniewski i jak oświadczył pan minister Szojgu o godzinie 17:00 w telewizji rosyjskiej o 17:00 już była odczytywana. Kilka godzin później został zaprowadzony do pewnego miejsca na wrakowisku pan Edmund Klich i pokazano mu dół i tam na dnie tego dołu leżała czarna skrzynka, która 5 godzin wcześniej została odczytana i tutaj ją pieczołowicie złożono w tym dole. On ją z takim nabożeństwem wziął i potem zaklejono takimi papierowymi niby pieczęciami i pod konwojem, z karabinami, nieomal z asystą czołgów odwieziono do Moskwy jako największą świętość. Tylko podkreślam jeszcze raz, najpierw ją odczytano. 

- Ja nie twierdzę, że to musi przesądzać o jej sfałszowaniu, nie musi, ale stawia taki znak zapytania nad jej wartością, że posługiwanie się nią, dopóki nie zostanie wyegzekwowana nie ma sensu. A my jej nie mamy, Rosjanie nie dają nam dostępu, bo Rosjanie to sobie zatrzymali. Na podstawie raportu technicznego widać, że mają powód.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy