KTO STOI ZA MARCINEM.P?

Artykuł
Stanisław Pięta, poseł PiS
Telewizja Republika

Dzisiejszymi rozmówcami Ryszarda Gromadzkiego byli parlamentarzyści zasiadający w sejmowej komisji śledczej ds. „Amber Gold” - Stanisław Pięta z PiS-u i Tomasz Rzymkowski z Ruchu Kukiz'15. – Wydaje się, że parasol ochronny nad Marcinem P. o którym mówimy faktycznie istniał. Przyznaje to sam świadek, ale pozostawia sobie pewną przestrzeń niedomówienia – powiedział poseł Pięta.

– Patrząc dzisiaj, po upływie tego czasu świadek widzi, że taki parasol był rozciągnięty. To, że przychodzili urzędnicy z Urzędu Skarbowego i prowadzili w mało profesjonalny sposób dochodzenie, to, że ABW nie zabezpieczyło monitoringu, rejestratora rozmów, to kolejne tego typu działanie. Marcin P. zwrócił uwagę, że w rozmowie towarzyskiej z oficerem ABW ten przekazał mu ironicznie, że komisja śledcza nie powstanie, bo nie ma takiej woli politycznej. Próba powołania komisji cztery lata temu nie udała się. To pokazywało także poziom profesjonalizmu ze strony ABW. Pamiętajmy, że Marcin P. prowadzi też pewien rodzaj gry – dodaje Stanisław Pięta.

 – Marcin P. boi się swoich pracodawców. Dzisiaj odmawiał odpowiedzi na pytania, które mogłyby mu grozić odpowiedzialność karną. Marcin P. nie chciał odpowiadać na pytania dotyczące firmy na której się wzorował ze Niemiec. Marcin P. nie chciał odpowiadać na pytania dotyczące tego, kto mu doradzał, czy ktoś mu teraz grozi. Ktoś nim manipulował. Jego nazwisko nie otwierało wszystkich drzwi w Polsce, ktoś musiał mu pomagać – twierdzi poseł Rzymkowski.

 Kto więc mógł stać za aferą? – Od pierwszej połowy 2009 r. ABW wiedziało o działalności Marcina P. i nic z tym nie robiło. Ta grupa, która kontrolowała działalność Amber Gold była liczniejsza niż dwie, trzy osoby. Dzisiaj, w momencie w którym pojawiały się pytania o decyzję o zainwestowaniu środków w przedsięwzięcia lotnicze Marcin P. uciekał od odpowiedzi. Widzimy, że sam Marcin P. nie mógł tego sam wymyślić i przeprowadzić. Ważna jest kwestia roli jaką odegrali mecenas Daszuta i pan z Concordii – Narloch, wcześniej związany z innym towarzystwem ubezpieczeniowym – odpowiada poseł Pięta.

 "Istotną osobą jest mecenas Daszuta"

 Wątek mecenasa Daszuty poruszył również poseł Rzymkowski.– Dzisiejsze zeznanie było wyjątkowe, bo Marcin P. otwarcie powiedział, że był roztoczony nad nim parasol ochronny ze strony agencji skarbowych. Tam było totalne pozorowanie czynności. Wyobraźmy sobie normalnego przedsiębiorce, który dowiaduje się, że instytucje prawno-skarbowe roztaczają nad nim taką opiekę. Tu istotną osobą jest mecenas Daszuta, który odmówił odpowiedzi na pytania. Ja bym po dzisiejszym przesłuchaniu postawił pytanie – czy to Marcin P. wyznaczył pana Daszutę jako swojego pełnomocnika, czy to Marcin P. był zobowiązany tę ofertę przyjąć – twierdzi parlamentarzysta Ruchu Kukiz'15.

 Dlaczego oficjalnie na czele piramidy finansowej stał Marcin P.? – Być może Marcin P. nie zdawał sobie sprawy w jakiej grze bierze udział. Być może ludzie, który rozpoczęli tę grę stwierdzili, że się do tego nadaje, bo nie jest bęcwałem, ma pewne doświadczenie w tym zakresie. Znaleźli człowieka, który ma pewne doświadczenie, umiejętności w tym zakresie i zrobiono go szefem tego interesu. On ma świadomość tego, chętnie zasłania się procedura karną. W jego sytuacji może być to zrozumiałe, chroni swoje życie. Ludzie, którzy to wymyślili, skorzystali z tego, chcieli skorzystać jeszcze bardziej, tutaj w grę wchodziła operacja zniszczenia polskiego przewoźnika lotniczego. Włączyłbym w to wątek rosyjski. Trójmiasto jest nasiąknięte agentura rosyjską, P. chciał kupować samoloty z Rosji. Nie o wszystkim możemy mówić, ale pamiętamy wątki, gdzie ludzie starych służb były wysyłani by ustalić prywatne adresy niektórych dziennikarzy. Do tego dochodzi pewna ochrona polityczna. To nie przypadek, że ta firma wykluła się w Gdańsku – to matecznik Platformy Obywatelskiej – zakończył Stanisław Pięta.  

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy