Król: Nie uważam, że pan Kijowski przyszedł tam, bo otworzyło mu się patriotyczne serce. To była ewidentna prowokacja

Artykuł
Telewizja Republika

– Ewidentną prowokacją było to, co robił pan Szumełda, który przyszedł z zabandażowaną ręką, a parę dni później ta ręka mu się cudownie zrosła". – Było to ewidentne szarganie święta, tak jak kiedyś miało to miejsce podczas rocznic wybuchu powstania – mówił Jakub Jałowiczor.

W programie 'Podsumowanie Polityczne Tygodnia" gośćmi Marcina Bąka byli Eliza Olczyk z "Wprost", publicysta niezależny Marek Król
oraz Jakub Jałowiczor z "Gościa Niedzielnego".

Mateusz Kijowski zapowiedział niedawno, że KOD utworzy "państwo podziemne". – Na początku zerwaliśmy się, bo niszczono nam instytucje. Te instytucje są coraz bardziej niszczone, więc teraz drugi etap jest taki, że musimy zacząć zakładać własne instytucje (...) I tutaj chciałbym przewrotnie użyć takiego hasła: "1944 pamiętamy". Może nie dokładnie 1944, ale pamiętajmy co robiła Polska podziemna, kiedy nie było państwa wolnego – budowała państwo podziemne – mówił pod koniec sierpnia lider Komitetu Obrony Demokracji. Komentatorzy odnieśli się również do prowokacji z udziałem członków KOD, do której doszło podczas państwowego pogrzebu "Inki" i "Zagończyka".  

"Było to ewidentne szarganie święta"

– Jeszcze niedawno zwolennicy KOD-u uważali, że w Polsce tworzy się alternatywne państwo, bo będziemy mieć TK, który wydaje nieuznawane wyroki i rząd, który tych wyroków nie uznaje i to jest coś bardzo złego. A teraz okazuje się, ze państwo podziemne to wspaniała sprawa (...). Pojawiła się błędna data, bo wspominają 1944 rok, to akurat nie jest data utworzenia państwa podziemnego, ale to pewnie dlatego, że ludzie, którzy KOD tworzą nie byli zbytnio kojarzeni z upamiętnianiem dat, nurtem patriotycznym – wskazał Jakub Jałowiczor. Jego zdaniem "ewidentną prowokacją było to, co robił pan Szumełda, który przyszedł z zabandażowaną ręką, a parę dni później ta ręka mu się cudownie zrosła". – Było to ewidentne szarganie święta, tak jak kiedyś miało to miejsce podczas rocznic wybuchu powstania – ocenił.

"To zła taktyka, ze wyrzuca się kogoś, kto nie zakłócał mszy"

Eliza Olczyk powiedziała zaś, że nie podobała jej się ta cała sytuacja. – Wyrzucenie osób spod bazyliki, każdy powinien brać udział w uroczystościach, w jakich chce (...). – Podejście osób z flagami KOD-u było prowokacją, ale tam były też inne flagi, nie tylko KOD, ale też ONR, jeśli były takie to przyjmujemy, że inni tez mogą przyjść ze swoimi emblematami – wskazała. – To zła taktyka, ze wyrzuca się kogoś, kto nie zakłócał mszy. Wyrzucanie ich tylko dlatego, ze są z KOD-u, że są źle kojarzeniu, uważam za niewłaściwe (...). Jednak niesmak pozostaje, pozostaje wrażenie, że dzieli się w kościele na ludzi, którzy mogą uczestniczyć i nie mogą – dodała.

"Kocham żywą demokrację, w której ludzie demonstrują swoje emocje"

– Jako stary redaktor powiem, że mamy taki ulubiony sport dziennikarski jak "wychowawca narodu i społeczeństwa", kiedyś uprawiała go Monika Olejnik, wytyczając, co jest dobre – wskazał Marek Król. Jako klasyk kocham żywą demokrację, w której ludzie demonstrują swoje emocje (...). Nie uważam, że pan Kijowski przyszedł tam, bo otworzyło mu się patriotyczne serce, to była ewidentna prowokacja – mówił Marek Król. – Nie oglądam tych mainstreamowych mediów, ale tam okazało się, że problemem nie była "Inka" i nie był "Zagończyk", ale pan Kijowski i prowokacja, żeby zagrać na emocjach, to jest stara metoda manipulacji. Towarzysz Kijowski wykonał swoją robotę, tak jak jego dziadek – utrwalacz władzy ludowej – mówił Król.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy