"Koniec systemu": Ziemkiewicz: Dziś mamy kolejną falę paranoi

red. Dorota Kania oraz pisarz i publicysta Rafał Ziemkiewicz
TV Republika

- Pisarstwo zawsze składało się z dwóch elementów, samego pisania i tego, co się czasem nazywa pisarzeniem, czyli umiejętności sprzedania się, znalezienia odpowiedniego mecenasa, wkręcenia się, zrobienia sobie publicity - mówi pisarz i publicysta Rafał Ziemkiewicz w TV Republika. Był on gościem red. Doroty Kani w II części wieczornego programu „Koniec systemu”.

Rozmówcy omówili reportaż wyemitowany w I cz. programu, a dotyczący m.in. wegańskiej, wegetariańskiej kawiarni Olgi Tokarczuk. Jej menadżerka prowadzi największą masarnię w Nowej Rudzie. Czy to mistyfikacja? - pyta red. Dorota Kania

 - Mamy do czynienia przede wszystkim z wielką obłudą i cwaniactwem, bo w Nowej Rudzie na pewno dobry interes można zrobić na masarni, natomiast w wielkim świecie, na salonach europejskich, które są bardzo lewicowe dobry interes robi się na opowiadaniu o tym, że mięso to morderstwo, że hodowla niszczy klimat i że za 50 lat, cytując nasza droga noblistkę będziemy wstydzić się, że kiedykolwiek gatunek ludzki jadł mięso – ironizuje Rafał Ziemkiewicz.

Ziemkiewicz zauważa, że w normalnych warunkach w nikim aktywność „Markizy”, bo tak nazywa się masarnia menadżerki nie wzbudziłaby wątpliwości, natomiast w sytuacji, gdy jednocześnie zajmuje się kawiarnią wegańską dziwi, że ją ujawniła. Zastanawia też fakt wpisania do działalności wielorybów, bo jak wiadomo od lat są ściśle chronione, więc nie można ich w żaden sposób poddawać obróbce.

Dorota Kania przypomniała wypowiedź Olgi Tokarskiej w Centrum Premier na Czerskiej, gdzie stwierdziła, że jest za wpisaniem praw zwierząt do Konstytucji, a najgorszym złem są hodowle na ubój. Tymczasem jej menadżerka prowadzi właśnie taka działalność.

- Ze stron Markizy” i związanych z festiwalami organizowanymi przez Olgę Tokarczuk bije weganizm wersji agresywnej – stwierdza Rafał Ziemkiewicz

Dorota Kania zauważa: „Pisarze salonowi III RP chcąc być trendy podążają za konkretną modą. Jeśli jest modny temat prześladowania Żydów to go eksponują, podobnie z weganizmem czy LGBT.

- To nic nowego. Pisarstwo zawsze składało się z dwóch elementów, samego pisania i tego, co się czasem nazywa pisarzeniem, czyli umiejętności sprzedania się, znalezienia mecenasa, wkręcenia się, zrobienia sobie publicity - mówi Ziemkiewicz. I zauważa, że te rzeczy czasem idą w parze, niekiedy jedna dominuje nad drugą, są też grafomani potrafiący się świetnie sprzedać i niekiedy takie kariery też wieńczy Nobel. Ziemkiewicz podkreśla, że nie jest to casus Tokarczuk, która pisze „całkiem dobrze”, ale np. Dario Fo, Elfriede Jelinek czy Toni Morrison, która „dostała Nobla wyłącznie dlatego, że jest Indianką, bo była rocznica i trzeba było dac nagrode jakiemuś Indianinowi”. Teraz mamy do czynienia z „tonami grafomańskiej literatury LGBT”, której nie można kontestować aby nie zostać od razu oskarżonym o faszyzm czy „bolesnym zjawiskiem grafomanii w fantastyce albo nauce” - wskazuje Rafał Ziemkiewicz.

Publicysta podkreśla, że tak jak czasy stalinowskie dla nas wyglądają jak okres potwornego obłędu i jest książka zatytułowana „Paranoja” w której opisywane jest składanie samokrytyki i hołdów wobec klasy robotniczej, to dziś mamy do czynienia z „kolejną falą paranoi, która przewala się przez naukę, humanistykę i często sprawia, że bardzo dobrzy pisarze Nobla nie dostają jak Herbert czy Jorge Luis Borges.

Ziemkiewicz wspomina komentarz Kingi Dunin po otrzymaniu przez Tokarczuk Nobla, kiedy „wyrwało jej się”, że Jarosław Marek Rymkiewicz nie mógłby dostać Nobla nie dlatego, że gorzej pisze tylko, nie pisze, co Jury noblowskie nagradza”.

 

 

 

Źródło: TV Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy