KOD już zaczyna używać przemocy. Maleńczuk pobił pro-lifera

Łukasz Konieczny 19-12-2016, 16:27
Artykuł

17 XII 2016 odbyła się pikieta na Rynku w Krakowie, rozpocząwszy się o 12:00, zakończywszy o 14:00. Na początku zorientowaliśmy się, że tuż obok nas (pod wieżą ratuszową) zgromadzenie ma Komitet Obrony Demokracji.

Przebieg pikiety, w porównaniu do moich dwuletnich fundacyjnych doświadczeń, był wyjątkowo niespokojny. Co mogło być tego przyczyną? Niejednokrotnie krakowska komórka pikietowała na Rynku w najróżniejszych okolicznościach. Racjonalnym wydaje się wniosek, że na agresywne zachowanie przechodniów miało wpływ zgromadzenie KOD-u, prawdopodobnie większość z atakujących nas osób była uczestnikami tego zgromadzenia.

Od początku wiedziałem, że będzie ciężko. Przechodzące osoby, zarówno młode, jak i w wieku około 50 lat, stawiały nam standardowe bezmyślne zarzuty:

1) Nie mamy dzieci.

2) Zdjęcia zabitych poprzez aborcję ludzi są nieprawdziwe, spreparowane.

3) Wspomniane zdjęcia nie powinny być pokazywane ze względu na przechodzące dzieci.

Jeden starszy pan (w wieku około 60-70 lat) twierdził, że niektórzy ludzie mogą mieć wady genetyczne i lepiej, żeby nie żyli. Inna starsza pani (około 60 lat) uważała, że ze względu na skandaliczny stan opieki socjalnej w Rzeczpospolitej Polskiej lepszym wyjściem jest śmierć niedoskonałych pod względem zdrowotnym dzieci. Podnosiła również standardowy emocjonalny argument w stronę jednej z wolontariuszek, próbując grać na jej uczuciach i pytając, co by zrobiła, gdyby była w ciąży sama i nie miała od nikogo pomocy oraz nie miała należytych warunków socjalnych. Młoda kobieta, która obok przechodziła, stwierdziła, że żyjemy w wolnym społeczeństwie i każdy ma prawo decydować o wszystkim. Z kolei para w średnim wieku uznała, że nie mamy prawa narzucać nikomu naszych poglądów.

Ciekawą obserwacją jest stosunek ludzi do wolności słowa, a jeszcze ciekawszym jest zauważenie, że takie poglądy mogą mieć zwolennicy KOD-u (obok było ich zgromadzenie). Dwa razy podczas tej pikiety zdarzyło się, że żądano pisemnego dowodu na udzielenie przez Urząd Miasta zgody na zgromadzenie. Każdy ma prawo tego żądać (pomimo że Urząd papierowych zgód nie wydaje, lecz posługuje się Biuletynem Informacji Publicznej w Internecie). Nie przeszkadza to jednak w wyciągnięciu wniosków na temat postrzegania wolności słowa przez ludzi. Gdy im się nie podoba, co mówią ich przeciwnicy, starają się prawnie zakazać im wypowiadania się. Jest to niestety tendencja występująca we wszystkich frakcjach politycznych, jak od dawna zauważam, zarówno na lewicy, jak i w centrum i na prawicy.

Kilkoro starszych osób ze zgromadzenia KOD-u zarzucało nam zagłuszanie ich demonstracji naszym megafonem. Zawsze odpowiadałem, że można uznać, że to oni nas zagłuszają. Kilku starszych mężczyzn uznało megafon wraz ze statywem za swoją własność i zaczęło go przestawiać oraz nakierowywać w inną stronę, czemu skutecznie przeciwdziałałem, grożąc policją. Jedna z uczestniczek zgromadzenia KOD-u uznała, że „zagłuszamy wolność jak za komuny” i robiła nam zdjęcia.

Podczas pikiety zostałem zaatakowany przez Macieja Maleńczuka. Początkowo krzyczał na mnie i innych wolontariuszy, następnie podszedł do mnie, wyrwał mi transparent i rzucił o ziemię. Mój protest rozwiązał uderzeniem mnie pięścią w lewą część żuchwy. Zgłosiłem zajście nieopodal stojącej policji. Cóż z tego, skoro żałośnie niekompetentni policjanci nie potrafią zatrzymać napastnika, nawet gdy zbliżam się do niego w asyście dwóch z nich, a jego ucieczkę (truchtem) nazywają rozpłynięciem się w tłumie (a zgromadzenie KOD-u, w którym się on „rozpłynął”, nie było liczne).

Celem Fundacji Pro – Prawo do Życia jest walka o zakaz aborcji. Absolutyzm etyczny każe nam nie ustawać w walce o cel i nie poddawać się, pomimo skandalicznego traktowania naszych wolontariuszy i pomimo widocznych efektów braku edukacji etycznej w szkołach.

Łukasz Konieczny – wolontariusz w Fundacji Pro – Prawo do Życia; komórka Kraków

Źródło: Stopabircji.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy