Klasa i szacunek, czyli są prezydenci i są... |OPINIA

Lidia Lemaniak (lml) 01-09-2016, 07:35
Artykuł
twitter.com

– Dlaczego nie ma Lecha Wałęsy? Proszę państwa, mając taką wiedzę, jaką mamy dzisiaj, proponuje zaciągnąć kurtynę milczenia i oszczędzić sobie wstydu na temat tego człowieka – mówiła Anna Walentynowicz w 2008 roku, podczas konferencji z okazji 30. rocznicy powstania Wolnych Związków Zawodowych.

Prezydent – najwyższy urząd w państwie. Szacunek – stosunek do osób lub rzeczy uważanych za wartościowe i godne uznania. Już samo to, co wynika z definicji słowa "prezydent" wymaga szacunku. Szacunku dla urzędu, najważniejszego w kraju urzędu.

Przychodzą mi na myśl dwa ostatnie wydarzenia z udziałem byłej i obecnej głowy państwa polskiego – Lecha Wałęsy i Andrzeja Dudy. Pierwsze miało miejsce 28 sierpnia 2016 roku, 70 lat po śmierci "Inki" i "Zagończyka". Państwowy pogrzeb w Gdańsku. Pogrzeb, który przywraca pamięć tych, o których tak długo nie chciano pamiętać oraz drugie – obchody 36. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych w Gdańsku. Wydarzenia, które stało się początkiem „Solidarności” i przemian 1989 roku: obalenia komunizmu i końca systemu pojałtańskiego.

Niedzielne uroczystości pogrzebowe „Inki” i „Zagończyka”. Konferansjer zapowiada, że przemówienie wygłosi prezydent Andrzej Duda. Wspaniałe, płomienne przemówienie. Ale co się stało tuż przed nim? Były prezydent Lech Wałęsa demonstracyjnie opuścił bazylikę. Jak później tłumaczył „nie miał ochoty słuchać bajdurzenia Dudy”... „Jest coś takiego jak chluba bohatera, która spływa na następne pokolenia, ale jest i też piętno zdrajcy, które też jest bardzo trwałe” – mówił wówczas Andrzej Duda. Podobny wydźwięk miało chyba to, co spotkało na placu przed bazyliką Lecha Wałęsę, który wyszedł uroczystości: 

Na uroczystych obchodach 36. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych w Sali BHP nie pojawił się Lech Wałęsa, pierwszy przewodniczący „Solidarności”. Gdy podczas swojego przemówienia o jego nieobecności wspomniał Piotr Duda, jej obecny lider, przypomniały mi się słowa, które w 2008 roku powiedziała Anna „Solidarność” Walentynowicz, podczas konferencji z okazji 30. rocznicy powstania Wolnych Związków Zawodowych: "Dlaczego nie ma Lecha Wałęsy? Proszę państwa, mając taką wiedzę, jaką mamy dzisiaj, proponuje zaciągnąć kurtynę milczenia i oszczędzić sobie wstydu na temat tego człowieka". Ta sama Anna "Solidarność", o której Lech Wałęsa w sierpniu 2010 roku mówił, że "miał z nią więcej problemów, niż ze Służbą Bezpieczeństwa!". Słowa pani Walentynowicz wybrzmiały wczoraj w mojej głowie podwójnie.

Lech Wałęsa pojawił się jednak na wczorajszej Mszy Świętej w Gdańsku. Część, w której wierni przekazują sobie znak pokoju. Co robi prezydent Andrzej Duda? Podchodzi do oddalonego o ładnych kilka kroków Lecha Wałęsy i podaje mu rękę... Czyli w sumie nic nadzywczajnego, bo to normalny odruch, który powinien pojawić się wśród katolików podczas Mszy świętej. Warto chyba jednak zapytać, czy gdyby odwrócić role to czy Lech Wałęsa podszedłby do Andrzeja Dudy? 

W słowniku języka polskiego pojawia się pojęcie „klasa”, czyli „wysoka kultura osobista”. Owa „klasa” powinna charakteryzować każdego człowieka, a już na pewno kogoś, kto jest lub był najważniejszą osobą w kraju.

Który z polskich prezydentów ma klasę, a który jej nie ma – pozostawiam Państwa ocenie.

lech_duda_670

Lidia Lemaniak (lml)

Źródło:

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy