Kidawa-Błońska niczym Greta Thunberg? "Panie prezydencie, proszę nie niszczyć naszych marzeń"

Artykuł
Zdj. Platforma Obywatelska RP from Polska [CC BY-SA (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0)]

Kandydatka Platformy Obywatelskiej na prezydenta, Małgorzata Kidawa-Błońska wystosowała dość histeryczny apel do głowy państwa i zarazem swojego konkurenta w tegorocznych wyborach.

– Proszę nie niszczyć naszych marzeń- zwróciła się wicemarszałek Sejmu do prezydenta Andrzeja Dudy. Słowa Małgorzaty Kidawy-Błońskiej przywodzą na myśl płomienne wystąpienie nastoletniej ekoaktywistki, Grety Thunberg, która niedawno oskarżyła możnych tego świata o niszczenie jej marzeń i dzieciństwa. Wystąpienie wicemarszałek Sejmu w Toruniu było trochę bardziej stonowane, ale osadzone w podobnych klimatach.

Polityk Koalicji Obywatelskiej gościła dziś w Toruniu, gdzie uczestniczyła w obchodach powrotu ziemi kujawsko-pomorskiej do Polski. 

Kandydatka KO na prezydenta podkreśliła w swoim wystąpieniu, że Polska powinna być bardzo silnie osadzona w Europie, bo to jest "nasz największy partner, dający nam poczucie bezpieczeństwa".

– Dlatego z takim zdumieniem i zakłopotaniem słucham tych słów, o tym, że nie można martwić się o Polskę, i martwić się o wolność Polaków, mówiąc o tym w języku francuskim, czeskim czy niemieckim-stwierdziła wicemarszałek Sejmu.

Kidawa-Błońska podkreśliła, że „jesteśmy częścią Europy, wspólnotą i mamy wszyscy prawo i obowiązek dbać o to, żeby ta wspólnota była silna”.

– Wspólnota europejska to było marzenie Polaków, marzenie żebyśmy byli bezpieczni. Dlatego proszę pana prezydenta - proszę nie niszczyć naszych marzeń, bo skoro pan mówi, że wspólnota europejska to obcy...-apelowała do głowy państwa kandydatka PO na prezydenta, jak zwykle manipulując słowami Andrzeja Dudy.

– To nie są obcy, to jesteśmy my - Polacy, którzy są członkami wspólnoty europejskiej, Unii Europejskiej. To było marzenie naszej kultury, wielu przodków, żeby być mocno osadzonym-dodała.

– Prezydent lekceważącym tonem - krzycząc na nas - mówi, że to są obcy. A ja bym chciała, żebyśmy ze sobą rozmawiali, uśmiechali się i współpracowali, bo wtedy będziemy bezpieczni-stwierdziła wicemarszałek Sejmu. Pytanie, czy o to samo zwróciła się do swoich partyjnych kolegów, którzy, bynajmniej, nie są „troskliwymi misiami” nagminnie atakowanymi przez „zły PiS” i jeżeli chodzi o podział polskiego społeczeństwa, także mają sporo „za uszami”.

 – I tak naprawdę, panie prezydencie, naszą kulturę tę wspaniałą kulturę, z której jesteśmy dumni, 1000 lat temu zaczęli tworzyć ludzie piszący po łacinie. Ale była wspólnota - w różnych językach mówiono o wartościach i o tym żeby Polska była wielkim krajem-stwierdziła Małgorzata Kidawa-Błońska, perfekcyjnie odwracając kota ogonem i rozmywając problem, o którym powiedział wczoraj prezydent w swoim płomiennym wystąpieniu.

A mogłoby się wydawać, że wicemarszałek Sejmu, ze swoim już dość długim politycznym stażem, zrozumie, że pensjonarskie komunały o "uśmiechaniu się do siebie" i przeinaczanie słów swojego konkurenta naprawdę nie pomogą jej wygrać wyborów prezydenckich. Widać, Kidawa-Błońska jeszcze nieraz nas zaskoczy...

Źródło: TVN24, media

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy