Jadłem kebab w Ziemi Świętej, nie zamierzam z niego rezygnować w Polsce

Tomasz Terlikowski 04-01-2017, 11:00
Artykuł
facebook.com

Demolowanie budek z kebabami (nawet jeśli należą one do Hindusów), akcje nie jem kebabów - to nie tylko woda na młyn rozmaitej maści lewaków, ale przede wszystkim to dowód kompletnego nie zrozumienia tego, czym jest - od wieków Polskość.

Jestem Polakiem, katolikiem i uwielbiam kebab. Szczególnie ten rzeczywiście arabski, z mocnymi przyprawami, ostrymi sosami i dobrze wypieczoną baraniną. Jadłem go w muzułmańskich i chrześcijańskich lokalach w Ziemi Świętej, ale zajadałem się nim także - w nieco innym wydaniu - w krajach bałkańskich. I nie zamierzam z niego rezygnować w Polsce. Szczególnie, że wpadając na niego od czasu do czasu (często się nie da, bo to jednak jedzenie wysokokaloryczne, które szkodzi mojej i tak nie najlepszej sylwetce) wspieram ludzi ciężko pracujących, którzy wchodzą w naszą polską rzeczywistość i wzbogacają ją, a nie wyciągają rękę po socjal. Część z nich to chrześcijanie, inni to muzułmanie czy Hindusi, ale to akurat - w przypadku kuchni - nie ma znaczenia.

 

Atakowanie ich, obarczanie winą czy mszczenie się za zbrodnię (niewątpliwą) jaką było zabicie Polaka w Ełku (pomijam cały kontekst sytuacji, który nie usprawiedliwia zabójców, ale komplikuje obraz), to głupota i skandal. Głupota i skandal, bo służy to jedynie lewicy, która otrzymuje mocny dowód na to, że w Polsce rzeczywiście jest jakiś problem z rasizmem i nacjonalizmem, że jako Polacy mamy fobię antyimigrancją, i że w związku z tym trzeba nieustannie walczyć z tymi zagrożeniami. Moim zdaniem to fikcja. Grupy zachowujące się w ten sposób to ogromna mniejszość, a za niszczenie mienia czy agresje trzeba zwyczajnie karać sprawców. Sprawców, a nie cały naród, który - czego trudno nie dostrzec - nadal chętnie pożywia się w budkach z kebabami i - zarówno na prawicy, jak i na lewicy - z mocną niechęcią patrzy na chuliganów.

 

Jest to skandal także dlatego, że uderza on w ludzi, którzy ciężko w Polsce pracują (praca w budce czy restauracji z kebabami to ciężka, wielogodzinna harówka), płacą podatki i nie wyciągają po nic ręki. Ogromna większość z nich uczy się, wcześniej czy później, języka polskiego, a nawet integruje. Takich ludzi trzeba szanować, a nie mazać sprejem napisy na ich własności. Tego typu zachowania nie mają nic wspólnego z patriotyzmem, bohaterstwem czy walką o cywilizacją łacińską, a są zwyczajnym chuligaństwem, zachowaniem dziczy, która - z niewiadomych przyczyn - przypisuje sobie miano obrońców cywilizacji.

 

I wreszcie kwestia ostatnia. Polskość zawsze była otwarta na inne nacje, wyznania, religie. Żydzi, Ormianie, Tatarzy, Karaimi (by wymienić tylko nacje, wyznania i religie ze Wschodu) napływali do naszego kraju i odnajdywali w nim swoją Ojczyznę, a Rzeczypospolita potrafiła z nich korzystać i rodzić w nich miłość do siebie i prawdziwy patriotyzm. II wojna światowa i późniejsze decyzje Stalina sprawiły, że Polska stała się niemal monoetniczna, ale dobrze by było, by pamiętała o swojej przeszłości. Nasza otwartość, szacunek dla inności, prawdziwa a nie lewacka tolerancja - to siła, którą powinniśmy kultywować. Jeśli to odrzucimy nie zostanie nam wiele, i niczym szczególnym nie będziemy się różnić od tych, od których z taką pasją się odcinamy. I właśnie dlatego, w duchu polskiej otwartości na Orient (hmm, sarmackie zwyczaje i stroje, o broni nie wspominając, mocno z niego czerpały) zjem dzisiaj kebaba. Do czego i innych zachęcam!

Źródło: malydziennik.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy