Instytut Pileckiego upamiętnia Polaków zamordowanych za pomoc Żydom w Starym Lipowcu i Aleksandrowie

Artykuł
Zdjęcie z wystawy "Zawołani po imieniu" przygotowanej przez Instytut Pileckiego
Facebook/Instytut Pileckiego

W Starym Lipowcu odbyła się uroczystość odsłonięcia symbolicznego kamienia z tablicą upamiętniającą mieszkańców tego regionu – Polaków, którzy zginęli, ratując Żydów.

 Na tablicy widnieją nazwiska Katarzyny Grochowicz, Anastazji, Romana i Franciszka Kusiaków, Katarzyny Rybak oraz Jana Zaręby. Ta szóstka mieszkańców Starego Lipowca i Aleksandrowa 5 stycznia 1943 r. została zamordowana za pomoc Żydom.

 

– Kilkunastu Niemców przybyło. Przyprowadzili tę Żydówkę. Otoczyli dom. Kogo zastali to zastrzelili. Bezlitośnie i bez skrupułów. Później podpalili dom. Egzekucję wykonali i odjechali. Po wojnie nikt tu już nie mieszkał na zgliszczach. Prochy były zabrane i zawiezione na cmentarz w Aleksandrowie. Jest tam grób – wspominał podczas uroczystości Andrzej Borowiec, krewny Katarzyny Grochowicz i Jana Zaręby.

 

Do tragicznych zdarzeń w styczniu 1943 r. doszło w domu należącym do Wojciecha i Anastazji Kuciaków. Ich gospodarstwo położone było na pagórku niedaleko lasu na skraju wsi Stary Lipowiec. W pobliżu nie było innych domostw i to właśnie w tak odludnych miejscach zbiegli z gett Żydzi najczęściej szukali pomocy. Kusiakowie, mimo że groziła za to kara śmierci, przez pewien czas ukrywali w swoim domu młodą Żydówkę, najprawdopodobniej Itę Becher, córkę biłgorajskiego piekarza.

 

– Ita potrafiła szyć i w ten sposób, ukrywając się w różnych domach, zarabiała na swoje utrzymanie. Pewnego razu została jednak schwytana. Torturami niemieccy żandarmi zmusili Becher do wskazania miejsc, w których udzielono jej pomocy – opisuje historię w nocie dotyczącej tej tragedii Karol Madaj, historyk z Instytutu Pileckiego.

 

5 stycznia 1943 r. żandarmi z posterunku w Biłograju, wraz z Itą Becher, udali się do Starego Lipowca i otoczyli gospodarstwo Kusiaków, gdzie przebywała wówczas Anastazja Kusiak z dwoma synami: Romanem i Franciszkiem oraz trójką gości: Katarzyną Rybak, Katarzyną Grochowicz i Janem Zarębą. Rybak przygotowywała biłgorajski pieróg z kaszy gryczanej na święto Trzech Króli, więc odwiedziła Kusiaków, aby skorzystać z żaren. Grochowicz – siostra gospodarza domu, Wojciecha Kusiaka, przyszła, aby pożyczyć mydło do prania, natomiast nastoletni wówczas Jan Zaręba odwiedzał kolegę.

 

Szczegóły niemieckiej zbrodni pozostają nieznane, gdyż jej świadkowie – Wojciech i Józef Kusiak oraz rodzina Zarębów widzieli scenę tylko z daleka. Według ich relacji, Jan Zaręba ładował żandarmom na wozy zwierzęta z gospodarstwa, a następnie, razem z Romanem Kusiakiem, został zastrzelony przy próbie ucieczki. Ciała chłopców Niemcy przerzucili przez próg drewnianego domu i podpalili budynek. W domu Kusiaków zginęło w sumie siedem osób: Ita Becher, Katarzyna Grochowicz, Anastazja, Roman i Franciszek Kusiakowie, Katarzyna Rybak i Jan Zaręba. Przybywszy na pogorzelisko, bliscy z trudem rozpoznawali zwęglone szczątki członków rodziny.

 

Skrzynkę z częścią prochów pochowano na cmentarzu w Aleksandrowie. Domu nigdy nie odbudowano.

 

Instytut Pileckiego, w ramach projektu „Zawołani po imieniu” przypomina tę i inne historie Polaków zamordowanych za niesienie pomocy Żydom w czasie okupacji niemieckiej

 

Źródło: Rp.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy