Etiopia: Może dojść do rzezi chrześcijan. Wpuszczono pomoc międzynarodową do regionu Tigraj

Artykuł
Uchodźcy z regionu Tigraj
Twitter Ancient Tigray (@ancient_tigray)

Wojna, która rozlewa się na całą Etiopię, może przerodzić się w rzeź chrześcijan – uważa Andrzej Kalinowski, założyciel katolickiego ruchu Betel, opiekującego się osobami niepełnosprawnymi, który od 2012 r. prowadzi jedną z placówek w tym afrykańskim kraju. Ostatni brutalny pogrom chrześcijan miał miejsce na początku listopada i kosztował życie ponad 200 wyznawców Chrystusa, w poprzednim, do którego doszło w lipcu, zginęło ponad 500 osób.

Jak informuje portal vaticannews.pl, nie tylko w ludzie Tigraj drzemią separatystyczne ambicje. O Tigraj głośno jest od początku listopada, głównie ze względy na rebelię jaka wybuchła w regionie. Dążenia o charakterze separatystycznym są jeszcze silniejsze w plemieniu Oromo, które stanowi prawie połowę mieszkańców Etiopii. 

Jak podkreśla wolontariusz, "obecny konflikt może obudzić te tendencje i doprowadzić do końca federacji plemion. Oromo jest niczym uśpiony wulkan, który tylko czeka na podpalenie lontu, spokój jest tam chwilowy".

Etiopia, jak wiele krajów na Czarnym Lądzie, nie jest państwem jednolitym etnicznie. Tworzy je wiele plemion o różnych kulturach, językach i zwyczajach. Każdy z regionów czuje się osobnym narodem. Ich języki nie mają wspólnego rdzenia, dlatego przedstawiciele odrębnych ludów często nie potrafią się ze sobą porozumieć. W całej Etiopii jest 80 grup etnicznych, których przedstawiciele posługują się 88 językami.

Tigraj jest stosunkowo niewielkim regionem i zdaniem Andrzeja Kalinowskiego władze nie powinny mieć większego problemu ze stłumieniem rebelii. Do tego ludu należy zaledwie 6 milionów mieszkańców Etiopii, a to niewiele w 110-milionowym kraju. Tymczasem lud Oromo to ponad 45 proc. wszystkich Etiopczyków. Wybuch rebelii w tym regionie może skończyć się rozpadem całego kraju.

Źródło: vaticannews.va, polskieradio24.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy