Dziedziczak: Żadnego Polexitu nie rozważamy. To bzdury lansowane na potrzeby rywalizacji międzypartyjnej

EmaPob 13-03-2017, 20:25
Artykuł
Telewizja Republika

Gościem programu "W Punkt" był minister Jan Dziedziczak, wiceszef Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Rozmowa dotyczyła m.in. wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, a także przyszłości Unii.

– Najbardziej znaczącą presją przy wyborze Donalda Tuska była wypowiedź pani kanclerz w dniu głosowania rano w Bundestagu, gdzie w zasadzie w trybie oznajmującym powiedziała ona, że Donald Tusk jest i zostanie przewodniczącym Rady Europejskiej - mówił minister Dziedziczak. To już w sensie dyplomatyczno-werbalnym można było odebrać jako formę nacisku - stwierdził minister. 

"Pan Jacek Saryusz-Wolski nie został zaproszony nawet do prezentacji"

– Głosowanie wyglądało w sposób następujący - najpierw zapytano przywódców państw, czy ktoś jest przeciw wyborowi Donalda Tuska - mówił Jan Dziedziczak. - Zabrała głos premier Beata Szydło, a następnie stwierdzono, że został on wybrany. Pan Jacek Saryusz-Wolski nie został zaproszony nawet do prezentacji. To wyglądało tak, że osoby kierujące UE jednych kandydatów brały pod uwagę, innych nie. W przełożeniu na wybory krajowe wyglądałoby to tak, że zgłaszamy dwóch kandydatów na urząd premiera, a Sejm głosuje tylko na jednego, a w zasadzie marszałek pyta się, czy ktoś jest przeciw jego kandydaturze. Jest to fatalna praktyka, wpisująca się w nastroje europejskie - stwierdził Dziedziczak. 

"Brexit to nie początek kryzysu UE, to skutek pewnej polityki, która była w Unii od dłuższego czasu"

– My żadnego Polexitu nie rozważamy - mówił Jan Dziedziczak. - To są bzdury lansowane na potrzeby rywalizacji międzypartyjnej. Takiego pomysłu nie ma. Unia natomiast może mieć problemy z innymi krajami. Za chwilę mamy wybory w Holandii. Te wydarzenia minionej nocy to fatalne prognozy przed wyborami. Pani Le Pen szaleje we Francji. Mamy jeszcze Włochy i Grecję. Brexit to nie początek kryzysu UE, to skutek pewnej polityki, która była w Unii od dłuższego czasu - podkreślił gość programu. 

"Tusk jest kandydatem wystawionym przeciwko kandydatowi polskiemu i o tym należy pamiętać"

– Ta decyzja buduje pozycję Polski w UE. Już teraz przywódcy innych krajów mówią o tym, że głos Polski powinien być bardziej słyszalny - mówił Dziedziczak. - To jest pokazanie tego, że my jesteśmy krajem, który się nie boi, który twardo realizuje swoją politykę. To jest też coś, co pokazuje osobom w Polsce, jak wygląda pozycja Tuska w Europie. Nasze słuszne zarzuty o tym, że on realizuje politykę największych państw UE, a nie Polskę. Głos Polski był zupełnie inny, jest on kandydatem wystawionym przeciwko kandydatowi polskiemu i o tym należy pamiętać - stwierdził gość programu. 

"Donald Tusk niestety jest osobą bardzo wygodną. Jest to kandydat promowany przez Niemcy, ale nie jest Niemcem, ma obywatelstwo polskie"

– Polska stara się prowadzić politykę podmiotową i to się nie podoba na Zachodzie - mówił minister. - Są oni przyzwyczajeni przez lata do potakiwaczy w naszym kraju. Cokolwiek byśmy nie robili, jest źle. Tym bardziej powinniśmy szukać sojuszników, żeby artykułować swoją politykę. Donald Tusk niestety jest osobą bardzo wygodną. Jest to kandydat promowany przez Niemcy, ale nie jest Niemcem, ma obywatelstwo polskie - powiedział Jan Dziedziczak.

– Tusk realizuje politykę korzystną z punktu widzenia Niemiec, nawet rywalizując z interesami Polski - mówił Dziedziczak. - Przypomnę tu sprawę wmuszenia Polakom przyjęcia islamskich imigrantów i propozycje kar, które zdemolowałyby Polską gospodarką. Każdy, kto widzi, jak się zachowują media z niemieckim kapitałem, Komisja Wenecka, nie ma żadnych wątpliwości - dodał gość programu. 

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy