Dworczyk: oczekiwanie powtórzenia procesu wyborczego na Białorusi jest zasadne

Artykuł
szef KPRM Michał Dworczyk
PAP/Mateusz Marek

Sytuacja na Białorusi nigdy nie była tak bliska zmiany, nigdy nie była też tak niepewna - ocenił w poniedziałek szef KPRM Michał Dworczyk. Zdaniem tego polityka nieprawidłowości w czasie ostatnich wyborów na Białorusi były tak duże, że zasadnym jest oczekiwanie powtórzenia procesu wyborczego.

Dworczyk w TVP 1 komentował sytuację na Białorusi, gdzie od wyborów, które odbyły się 9 sierpnia, trwają masowe protesty przeciwko prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence. Minister przypominał, że polski rząd od poniedziałku powyborczego zabiega, aby sprawa ta była ważnym tematem na forum międzynarodowym, zwłaszcza dla Unii Europejskiej.

"Nie możemy pozostawić Białorusinów samych w tej sytuacji. Te demonstracje i w ogóle atmosfera, która w tej chwili panuje na Białorusi, jest nieporównywalna z niczym, co się działo przez ostatnie kilkadziesiąt lat na Białorusi" - powiedział szef KPRM.

Jego zdaniem sytuacja na Białorusi nigdy nie była tak bliska zmiany. "Nigdy też nie była tak niepewna, dlatego że - przypomnijmy - na Białorusi nie mamy do czynienia z jakąś opozycją, z akcjami, które są przygotowywane przez jakąś partię czy jakąś organizację - to jest oddolny, spontaniczny ruch obywateli, którzy chcą żyć w demokratycznym kraju" - wskazał minister.

Zapytany, czy optymalnym rozwiązaniem byłyby nowe wybory prezydenckie w tym państwie, Dworczyk odparł, że w jego przekonaniu Białorusini, jak każdy europejski naród, mają prawo do demokratycznych wyborów. "Nieprawidłowości w czasie ostatnich wyborów na Białorusi były tak duże, że zasadnym jest oczekiwanie powtórzenia procesu wyborczego" - stwierdził Dworczyk.

Po wyborach prezydenckich na Białorusi, które według oficjalnych wyników po raz kolejny wygrał rządzący od 26 lat Łukaszenka, w wielu miastach tego kraju wciąż trwają protesty przeciw domniemanym fałszerstwom wyborczym. Odkąd trwają manifestacje zatrzymano, w tym w wielu przypadkach brutalnie, ok. 7 tys. osób.

W piątek szef unijnej dyplomacji Josep Borrell oświadczył, że UE nie akceptuje wyników wyborów na Białorusi. Poinformował także o rozpoczęciu prac nad sankcjami dla osób odpowiedzialnych za przemoc i fałszerstwa. Zielone światło dla prac nad sankcjami dali wcześniej ministrowie spraw zagranicznych UE podczas piątkowej wideokonferencji. Szef białoruskiego MSZ Anatol Hłaz, komentując to w sobotę, mówił, że Białoruś jest nastawiona na dialog z UE, a sankcje to "koniec polityki".

Kontrkandydatka Łukaszenki, przebywająca obecnie na Litwie, Swiatłana Cichanouska oświadczyła w poniedziałek, że jest gotowa wziąć na siebie odpowiedzialność i wystąpić w charakterze lidera narodowego. Dzień wcześniej na ulice Mińska i innych miast wyszły setki tysiące Białorusinów w największych w historii kraju pokojowych manifestacjach. Demonstranci domagali się wolnych wyborów i dymisji Łukaszenki, a także uwolnienia ludzi zatrzymanych w czasie kampanii i protestów powyborczych.

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy