Czy sprawa "Czajki" pogrąży "Nową Solidarność" Trzaskowskiego?

Artykuł
Prof. Rafał Chwedoruk
TV Republika

Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Rafał Chwedoruk w najnowszym numerze "Tygodnika Solidarność" mówi o problemach i wyzwaniach, w obliczu których stoją dwa największe ugrupowania w polskim parlamencie: Prawo i Sprawiedliwość i Platforma Obywatelska.

Obie partie od co najmniej kilkunastu lat grają pierwsze skrzypce na polskiej scenie politycznej, obie dwukrotnie otrzymały od społeczeństwa mandat zaufania, obie też borykają się z wieloma problemami i wyzwaniami. 

Wywodzący się z Platformy Obywatelskiej, a szerzej - zbudowanej w 2018 r. Koalicji Obywatelskiej prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski - jak się wydaje, na fali dobrego wyniku w lipcowych wyborach prezydenckich - skupia się obecnie na budowie własnego ruchu "Nowa Solidarność".

– Cel jest taki, żeby w wyborach uczestniczyła Platforma, którą wszyscy zidentyfikują jako „Nową Solidarność”. W sytuacji kryzysu sondażowego Platformy może dojść do jej transformacji w oparciu o Koalicję Obywatelską i „Nową Solidarność”, w tym także do zmiany nazwy Platformy. Możliwy jest także i odwrotny scenariusz, kiedy to w obliczu niemożności wypromowania nazwy „Nowa Solidarność”, KO i PO pozostaną głównymi podmiotami opozycji – stwierdził Chwedoruk, pytany o przyszłe relacje między Platformą a „Nową Solidarnością”.

Czy Trzaskowskiemu, mimo problemów w zarządzaniu miastem, takich jak chociażby kolejna już awaria „Czajki”, uda się zbudować ruch społeczny, czy raczej zaprzepaści swoją szansę? Na to pytanie politolog odpowiedział, że – jak wskazują dotychczasowe doświadczenia - „ dla liberalnego elektoratu awaria „Czajki” nie będzie miała większego znaczenia”.

– Jeśli jednak Rafał Trzaskowski będzie chciał odgrywać większą rolę niż bycie najpopularniejszym politykiem Platformy i być może jej szefem, niewątpliwie stolica powoli stawać się będzie swoistym laboratorium, w którym wszystko, co się wydarzy, będzie miało szersze niż jedynie wewnątrzmiejskie znaczenie. Nawet drobne uchybienia urastające do rangi symbolicznej mogą wówczas Rafałowi Trzaskowskiemu zaszkodzić – ocenił rozmówca „Tygodnika Solidarność”.

– Lista problemów, które obecnie stoją przed tym politykiem i które pojawią się, jeśli będzie chciał zostać kimś więcej niż jedynie czołową postacią w PO, jest długa i na pierwszym miejscu nie znajduje się na niej kwestia „Czajki” - wskazał. Zdaniem Rafała Chwedoruka, znacznie bardziej uciążliwa dla Trzaskowskiego może okazać się „odziedziczona” po poprzedniczce kwestia reprywatyzacyjna.

W trudnej sytuacji jest również lider PO- Borys Budka. Politolog ocenił, że ten polityk ma się czego obawiać w związku z planami politycznymi prezydenta Warszawy.

– (…) problem Borysa Budki polega na tym, że jego jedyną szansą polityczną byłaby sytuacja, kiedy to Rafał Trzaskowski postępowałby do przodu powoli i harmonijnie. Sytuacja, w której eksplodowałaby popularność Trzaskowskiego, a Platforma zaczęłaby słabnąć, spowodowałaby szybkie rozliczenie Borysa Budki. Odwrotne okoliczności, to znaczy fiasko inicjatywy Trzaskowskiego, spowoduje z kolei pytania o źródła tej porażki. W tej sytuacji również zostanie za nią obarczony odpowiedzialnością Borys Budka – wskazał prof. Chwedoruk.

Dziennikarka „TS”, Agnieszka Żurek zapytała swojego rozmówcę także o przyszłość Prawa i Sprawiedliwości. Czy ciągłe tarcia i problemy w opozycji mogą podziałać na PiS demobilizująco?

– Wśród wyborców, którzy zdecydowali ostatnio o zwycięstwie PiS-u, może pojawić się odruch antypolityczny. Wyborcy, którzy rzadziej uczestniczyli w głosowaniu, raczej średni i starsi wiekiem niż młodzi, jeśli ulegną rozczarowaniu PiS-em, mogą w ogóle nie chcieć brać udziału w kolejnych wyborach. Z kolei młodzi ludzie, którzy uzyskali prawa wyborcze wtedy, kiedy PiS już rządził i którzy wybrali tę partię w opozycji do Platformy Obywatelskiej, będą w kolejnych wyborach potrzebowali już innej motywacji niż głosowanie „przeciwko” PO – wskazał politolog.

Jak dodał Chwedoruk, poważniejsze problemy partii rządzącej dotyczą raczej sytuacji na sali sejmowej oraz sojuszników PiS w parlamencie.

– Nie da rady rządzić państwem w sytuacji, kiedy do efektywnej większości sejmowej brakuje 25 mandatów – bo tak to w tej chwili wygląda. Sytuacja, w której PiS, największa partia w Polsce, mająca największe poparcie, musi negocjować z drobnymi podmiotami, z których jeden na 100 proc. jest niezdolny do politycznego przeżycia, drugi natomiast zdolny jest najwyżej do walki o to, żeby zaistnieć w sondażach na poziomie od 3 do 5 proc. poparcia, jest dysfunkcjonalna – ocenił. Politolog zaznaczył, że dotyczy to również innych partii, takich jak PO, Lewica czy PSL, jednak żadna z nich nie sprawuje obecnie władzy.

– Jak zwykle istotnym czynnikiem stabilizującym rządy PiS w trudnych momentach stała się sytuacja wśród opozycji, która pozostaje skazana na wewnętrzną rywalizację – podkreślił.

 

Źródło: Tygodnik Solidarność

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy