Budowali polską gospodarkę, zapewniali ludziom pracę. Dziś walczą o przetrwanie. Historia firmy Termisil

Huta Szkła Termisil
termisil.com

Gościem redaktor Ewy Stankiewicz w programie „Otwartym Tekstem” na antenie TV Republika była Anna Malczewska-Michna, była właścicielka Termisil Huta Szkła. Malczewska-Michna, wspólnie z mężem, Januszem, postawili na nogi niedziałającą od dwóch lat hutę szkła. Huta Termisil w ciągu zaledwie kilka lat, dzięki pracy polskich przedsiębiorców, stała się najnowocześniejszą w Europie i na świecie. Państwo Michna budowali polską gospodarkę, a w swojej firmie zatrudnili ponad 200 osób - w czasach bardzo wysokiej stopy bezrobocia w Polsce. We wrześniu 2010 r. stracili wszystkie akcje.

– Wraz z mężem Januszem byliśmy kiedyś właścicielami, akcjonariuszami huty szkła Termisil Wołomin. W 2000 r. zakupiliśmy część tego przedsiębiorstwa, które było upadłe. Włożyliśmy w tę firmę ogrom pracy, można nawet powiedzieć, że poświęciliśmy jej życie - podkreśliła Anna Michna.

– Wprowadziliśmy nieznaną tam wcześniej markę Termisil na ponad czterdzieści rynków zagranicznych. Zatrudniliśmy ponad dwieście osób, uruchomiliśmy produkcję. W 2005 r. firma wymagała inwestycji. Podjęliśmy się zatem dużego programu inwestycyjnego, zainstalowaliśmy najnowsze technologie. Dzięki temu w 2009 r. firma Termisil stała się najnowocześniejszą w swojej branży firmą na świecie - wspomina rozmówczyni redaktor Stankiewicz.

– Pozyskaliśmy dotacje europejskie, ponieważ na dany moment technologie, które wówczas wdrożyliśmy były naprawdę najnowocześniejsze. Podnieśliśmy z upadku przedsiębiorstwo, które nie funkcjonowało od dwóch lat. To był okres, kiedy bezrobocie w Polsce było bardzo wysokie, więc stały kolejki ludzi, którzy chcieli podjąć u nas pracę. Płaciliśmy wszystkie podatki, nie korzystaliśmy z żadnych „rajów podatkowych”. Wszyscy pracownicy byli zatrudnieni w sposób legalny, nie na „śmieciowych” umowach, jak to bywa dziś w Polsce - wskazuje. 

– Uważaliśmy, że budujemy coś pożytecznego, że budujemy polską gospodarkę. Dostaliśmy informację, że przeprowadzona przez nas prywatyzacja była jedną z najbardziej udanych w Województwie Mazowieckim - dodaje Malczewska-Michna. 

– Mam wrażenie, że zostaliśmy ukarani za naszą uczciwą pracę i przedsiębiorczość. W roku 2009 bank, który współfinansował nasze inwestycje, pomimo zwrotu ogromnych dotacji, stwierdził, że nie spełniamy wskaźników, dlatego też nie udzieli nam obiecanej wcześniej transzy kredytu obrotowego - podkreśla. 

– Z nowymi inwestycjami nie mieliśmy wystarczającego kapitału, aby wykorzystać te moce inwestycyjne, najnowsze technologie i związane z nimi możliwości. Musieliśmy zatem szukać kapitału na rynku funduszy inwestycyjnych - opowiada rozmówczyni TV Republika.

– Dostaliśmy propozycję współpracy z panem Andrzejem Dariuszem Mioduszewskim. Z jego CV wynikało, że jest on profesjonalistą. Pan Mioduszewski zaproponował nam z kolei współpracę z Funduszem Inwestycyjnym Opera, zarządzanym przez Opera Towarzystwo Inwestycyjne Macieja Kwiatkowskiego. Proces inwestycyjny zakończył się w ten sposób, że Ci panowie bardzo dobrze się znali. Opera podkupiła naszego doradcę, aby działał na naszą niekorzyść i doprowadził do przejęcia kontroli przez Fundusz, bez inwestowania dodatkowych środków. Między grudniem 2009 a wrześniem 2010 straciliśmy wszystkie akcje, zostaliśmy wrogo przejęci - wspomina.

 

 

Źródło: TV Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy