Bruksela chce decydować o architekturze w krajach UE. Legutko: oni nie chcą tylko nadawać kształt budynkom, ale też umysłom

Artykuł
Ryszard Legutko przyznaje, że nie wziął w pierwszej chwili zapowiedzi von der Leyen poważnie.
PAP/EPA/JOHN THYS / POOL

Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen ogłosiła powstanie Nowego Europejskiego Bauhausu (NEB) - szkoły architektonicznej, która ma pomóc realizować Europejski Zielony Ład. "Próby budowy nowego wspaniałego świata zawsze są karykaturą" - komentuje w rozmowie europoseł PiS prof. Ryszard Legutko.

- W Nowym Europejskim Bauhausie chodzi o to, jak chcemy żyć po pandemii. - szanując planetę i chroniąc nasze środowisko. W nadchodzących miesiącach chcemy wspólnie zastanowić się, na czym powinien skupić się NEB. Podyskutujmy, jak pomóc różnym pokoleniom żyć lepiej razem. Jak zachęcać do używania organicznych materiałów budowlanych. Jak zaprząc wzornictwo do służby rozwiązaniom klimatycznym. (...) Jak kultura może się przyczynić do rozwiązania kryzysu klimatycznego - apelowała von der Leyen.

- Nowy Europejski Bauhaus będzie siłą napędową do urzeczywistnienia Europejskiego Zielonego Ładu w atrakcyjny, innowacyjny i zorientowany na człowieka sposób. Będzie to ruch (...) mający na celu przybliżenie ludziom Europejskiego Zielonego Ładu i uczynienie recyklingu, odnawialnych źródeł energii i różnorodności biologicznej czymś naturalnymi - tłumaczyła szefowa KE.

Ryszard Legutko - profesor filozofii i europoseł PiS - przyznaje, że nie wziął w pierwszej chwili zapowiedzi von der Leyen poważnie.

- Myślałem, że tylko tak mówi. Pozwoliłem sobie nawet na żart, że jeżeli architektura w stylu NEB ma wyglądać, jak budynki Parlamentu Europejskiego, to jest to przerażająca perspektywa. Okazuje się jednak, że oni to naprawdę chcą realizować - mówi polityk.

- Odkładając żarty na bok, to już samo nawiązanie do oryginalnego Bauhausu w nazwie jest kontrowersyjne i niesie z sobą ostrzeżenie. Była to bowiem szkoła z założenia totalna. Nie chodziło w niej tylko o estetykę, ale o wywieranie wpływu na społeczeństwo, na sposób myślenia, nawet na organizację społeczną. Ten sam motyw wyraźnie przewija się też w zapowiedziach Ursuli von der Leyen. Oni nie chcą tylko nadawać kształt budynkom, ale też umysłom. Jest to oczywiście groźne - przekonuje Legutko.

Jego zdaniem, przyczyni się to do jeszcze większego rozprzestrzenienia się architektury czysto funkcjonalistycznej, zimnej, abstrakcyjnej i pozbawionej detali.

- Jeśli za bardzo przyzwyczaimy się do tego funkcjonalizmu, do tego zimnego charakteru, to pewna część naszej wrażliwości zostanie zamknięta. Coś, co było wspaniałe w poprzednich okresach historii architektury od czasów starożytnych, to detale. Teraz ich nie ma, a my nie mamy zdolności dostrzegania takich rzeczy. Przestaliśmy być na nie wrażliwi. A to oznacza, że bardzo łatwo nas zhomogenizować - podkreśla europoseł.

- Świat i tak zmierza w kierunku ujednolicenia. Odgórne finansowanie i inspirowanie takiej szkoły architektonicznej może ten proces jeszcze bardziej przyspieszyć - ubolewa.

Ryszard Legutko zwraca też uwagę na pompatyczny język, w którym von der Leyen oraz inni przedstawiciele Komisji Europejskiej ogłaszali powstanie nowej szkoły w architekturze.

- Kontrast między quasibiblijnym językiem a przeciętnością osób, które go używają jest uderzający. W większości są to ludzie dość schematyczni, niezbyt dobrze wykształceni. Jeśli ktoś taki bierze na siebie zadanie budowy <> to jest to oczywiście niepokojące. Tak czy inaczej, wyjdzie z tego karykatura. Architektura i bez tego jest w opłakanym stanie. Ten projekt może to jeszcze pogorszyć - obawia się Ryszard Legutko, zauważając jednocześnie, że dążenie KE do wpływania na coraz więcej sfer życia, to kolejny dowód na rodzenie się nowego rodzaju despotyzmu.

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy