Biuro Rzecznika Praw Pacjenta o śmierci 17-latka. Chłopca przez 10 godzin przewożono między szpitalami

Na stół operacyjny 17-letni Bartek trafił dopiero 10 godzin po tym, jak wezwano do niego karetkę. Nastolatek zmarł dwa dni po zabiegu | Pixabay, CC0 |
Pod koniec kwietnia chłopiec źle się poczuł i zapadł w śpiączkę. Ratownicy medyczni uznali, że może mieć koronawirusa, dlatego zawieźli 17-latka do szpitala w Zgorzelcu. Okazało się jednak, że placówka nie przyjmuje pacjentów z podejrzeniem COVID-19, więc Bartka przewieziono do szpitala w Bolesławcu. Tam zdiagnozowano u nastolatka ropień śródczaszkowy i… przewieziono do kolejnego szpitala.
Dopiero w trzeciej placówce, w Legnicy, chłopak trafił na stół operacyjny. Było to dziesięć godzin po wezwaniu karetki.
– Skoro wiedzieli, że jest zagrożenie życia, to dlaczego dopiero po dziesięciu godzinach mój syn trafił do szpitala w Legnicy? – pyta w rozmowie z faktem matka chłopca. 17-letni Bartek zmarł 1 maja 2020 r., dokładnie dwa dni po zabiegu.
Sprawę skomentowało – w zaskakujący sposób – Biuro Rzecznika Praw Pacjenta.
– W ocenie Rzecznika Praw Pacjenta nie doszło do naruszenia praw pacjenta – podkreślono w komunikacie opublikowanym na łamach „Faktu”. Biuro wskazuje ponadto, że ratownicy prawidłowo zakwalifikowali chłopca jako osobę potencjalnie zakażoną koronawirusem.
Źródło: Wprost.pl, Fakt

