Birma: Policja strzela do protestantów. Coraz więcej osób ucieka z kraju

Artykuł
Armia i policja zaprzeczają, by miały związek ze śmiercią kilkudziesięciu uczestników protestów
Fot. PAP/EPA/KAUNG ZAW HEIN

W większości birmańskich miast kontynuowano protesty przeciw rządom wojskowych. Policja użyła broni palnej dla rozproszenia tłumów w Rangunie i Paganie. Jest kilku rannych. Opozycja nawołuje do strajku powszechnego.

Pozostające na usługach junty media państwowe nadają apele o powstrzymanie się od udziału w strajku, przypominając, że „uczestnicy tej akcji będą zwalniani z pracy ze skutkiem natychmiastowym już od 8 marca”. Poinformowały też, że parlamentarzyści, którzy weszli w skład komitetu reprezentującego obalony rząd cywilny, „będą traktowani jak osoby, które dopuściły się zdrady stanu, za co grozi kara śmierci bądź 22 lata więzienia”.

W dotychczasowych akcjach protestacyjnych zginęło 50 osób. Jest też kilkudziesięciu rannych. Zatrzymano setki osób, w tym przedstawicieli lokalnych władz, aktywistów społecznych, dziennikarzy, artystów i studentów.

Dziś w Pagan słychać było liczne eksplozje. Ranny został 18-latek. – Młody człowiek został trafiony kulą w żuchwę. Przewieziono go do szpitala – poinformował przedstawiciel lokalnych struktur bezpieczeństwa. Lokalne media podały, że w Paganie jest co najmniej pięciu rannych.

Strajk poety

Policja strzelała też w Rangunie. Manifestanci wznosili tam wrogie okrzyki pod adresem przewodniczącego rady wojskowej, która przejęła władzę w kraju w wyniku puczu. Na czele junty stoi powszechnie znienawidzony generał Min Aung Hlain.

Manifestacje odbywały się także w mieście Mandalaj. Organizatorzy apelowali do Birmańczyków, by przyłączyli się do strajku generalnego, który miałby się zacząć jutro. – Jeśli nawołujemy do obywatelskiego nieposłuszeństwa i strajku, to dlatego, że uważamy, iż samo wyjście na ulice już nie wystarczy. Naszej walce musi towarzyszyć jeszcze wyższy poziom determinacji. Jesteśmy gotowi umrzeć – oświadczył cieszący się autorytetem i znany ze swej działalności kontestacyjnej poeta Maung Saungkha.

Już teraz nie funkcjonują banki, szpitale nie przyjmują pacjentów, a urzędy administracji publicznej świecą pustkami.

Aresztowania o świcie

W atakach na manifestantów uczestniczą też aktywiści Związkowej Partii Solidarności i Rozwoju, która popiera puczystów. W piątek w Mandalaj doszło do ich napaści na lokal odsuniętej od władzy Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD). Podczas ataku został zamordowany 17-latek.

Armia i policja zaprzeczają, by miały jakikolwiek związek ze śmiercią kilkudziesięciu uczestników protestów i starają się zrzucić odpowiedzialność na opozycję. Przez całą noc prowadzone były aresztowania wśród członków NLD. Ludzi wyciągano z domów o świcie na przesłuchania, niektórych zatrzymano w aresztach. – Nie jesteśmy na razie w stanie policzyć, jak wielu działaczy było przesłuchiwanych – powiedział prominentny działacz tej partii Soe Win.

Demonstranci aresztowani w Rangunie trafiają zazwyczaj do więzienia Insein, w którym w ciągu minionych dziesięcioleci przetrzymywano i torturowano więźniów politycznych.

W obliczu narastającego chaosu w kraju i coraz bardziej brutalnej interwencji sił porządkowych wielu Birmańczyków decyduje się na ucieczkę z kraju, przede wszystkim do pobliskich Indii. Przedstawiciele birmańskiej junty zażądali natychmiastowej ekstradycji ośmiu policjantów, którzy w ubiegłym tygodniu schronili się w tym kraju. Władze Birmy domagają się wydania funkcjonariuszy „w imię utrzymania tradycyjnych dobrosąsiedzkich stosunków”.

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy