Berlin chce zbliżenia z Rosją i Chinami. Ryzyko dla Zachodu

Artykuł
Niemcy
pexels.com

Umowa inwestycyjna z Chinami, wspieranie ukończenia gazociągu Nord Stream 2 z Rosją, samodzielne zakupy szczepionek. Niemcy podjęły wiele kontrowersyjnych decyzji w ostatnich tygodniach, które pokazują, że nie zawsze mają szacunek dla wspólnych interesów UE.

Dzień przed sylwestrem przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel ogłosił sukces: Unia Europejska i Chiny osiągnęły porozumienie polityczne w sprawie umowy inwestycyjnej.

Kanclerz Angela Merkel wymusiła pośpiech i szybkie zakończenie negocjacji. Prezydencja niemiecka w Radzie UE chciała pochwalić się sukcesem. Przedstawiciele wielu krajów członkowskich w PE są jednak nastawieni bardzo krytycznie wobec tej umowy i jej ratyfikacja nie jest pewna.

– Z Chinami jest tak, że to, co z nimi uzgadniamy i zapisujemy na papierze, potem niekoniecznie da się wyegzekwować w realu. Jeszcze istotniejsze jest to, że moment, żeby pogłębiać współpracę z Chinami, jest najgorszy z możliwych. W USA dochodzi do zmiany administracji. Rozumiem, że Niemcy chciały stworzyć oś Bruksela-Pekin, żeby mieć mocniejszą pozycję negocjacyjną, póki rządził Donald Trump. Ale Pekin wcale wtedy nie był skory do ustępstw, wcale nie zależało mu na wzmocnieniu pozycji Europy. Chiny poszły na ustępstwa dopiero wtedy, kiedy było już jasne, że wygrał Biden. Zatem Pekin sam wzmocnił swoją pozycję wobec USA, a w relacjach transatlantyckich pogłębił nieufność. Jestem rozczarowana, że prezydencja niemiecka dała się tak ograć – ubolewa jedna z europosłanek von Cramon.

gry_670_01

– Być może zmieni się retoryka i gesty, ale co do sedna – takich spraw jak osłabianie waluty, kwestia nadwyżki handlowej, dumping cenowy, prawa człowieka, sytuacja na Morzu Południowochińskim – Joe Biden po prostu nie może pójść na żadne ustępstwa. Jest to wykluczone. Dlatego byłoby dobrze, gdyby UE nie wzmacniała na gwałt pozycji Chin – podkreśla von Cramon.

Konrad Popławski, ekspert warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich, zajmujący się od lat stosunkami gospodarczymi RFN i Państwa Środka, z rosnącym niepokojem obserwuje modus operandi Berlina.

– To, co się dzieje wokół Nord Stream 2 w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, ciężko traktować inaczej, jak polityczną korupcję. Nie mieści mi się w głowie, że przy pomocy kapitału Gazpromu została założona fundacja, która ma niby dbać o ochronę środowiska i promować budowę tego nikomu niepotrzebnego gazociągu, który jest przede wszystkim dźwignią geopolitycznych wpływów Władimira Putina – mówi von Cramon.

Źródło: Ośrodek Studiów Wschodnich

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy