Andrzej Wajda - sztandar wyprowadzić

Paweł Zastrzeżyński 14-01-2017, 16:20
Artykuł
Piotr Drabik - Flickr

13 stycznia 2017 roku wszedł do kin ostatni film Andrzeja Wajdy „Powidoki”. Wdziera się przez media informacja i powtarzane słowo: mistrz. Mistrz to, mistrz tamto.

Nie chcę zwracać na to uwagi, chcę to zlekceważyć, już nie żyje, chcę go zostawić w świętym spokoju. Chcę zostawić temat Andrzeja Wajdy, mimo że całe moje życie wypełnił on sobą, zwłaszcza tą moją małą przestrzeń filmowca. Kończyłem u niego szkołę filmową. Poznałem go. Dowiedziałem się o nim dużo. Poznałem jego tajemnicę. Łączą mnie z nim losy mojej rodziny. Brat mojego dziadka grał Szczukę w „Popiele i Diamencie”. Naprawdę chciałem ten  temat zostawić.  
 
Proszę spojrzeć na stronę internetową www.the-numbers.com, tam można znaleźć dane statystyczne dotyczące kinematografii światowej. Proszę wpisać hasło: Polska lub Andrzej Wajda. Wynik pokaże jednoznacznie te wszystkie zachwyty nad tym, jak ten reżyser był rozpoznawalny na świecie. Trzeba jasno stwierdzić, że Polska nie istnieje na filmowej mapie świata. Zwyczajnie jej nie ma, to nie może też być zachwytu świata. Trzeba to jasno powiedzieć. Funkcjonujemy na wewnętrznym rynku kinowym, ale tylko dlatego, że istnieje Państwowy Instytut Sztuki Filmowej, który daje pieniądze na filmy. W całym świecie kino jest inwestycją. Co trzeba podkreślić inwestycją, która potrafi wrócić się w setkach i tysiącach procent. Kino jest przemysłem. Do kina kupuje się bilet i to jest jedyna weryfikacja, czy film jest dobry, czy zły. Prosta zasada, która absolutnie jest nieobecna w polskim kinie. To nie jest istotne czy film będzie się podobał, czy będzie sprzedany, skoro już na filmy pieniądze daje państwo. Ktoś może powiedzieć, że maksymalnie można otrzymać 70% dotacji. Resztę trzeba załatwić samemu. Za długo jestem w tym świecie filmowym, aby nie wiedzieć jak to funkcjonuje. Zostawmy to.  
 
Ten zachwyt nad Andrzejem Wajdą, nad polską kinematografią, nad tym jak świat z czcią pochyla się na zaklęcie: Andrzej Wajda jest fikcyjny. Tego zwyczajnie nie ma. I jak łatwo to zweryfikować. To dlaczego tak jest? Skąd ta retoryka?
 
Trzeba sobie z tego raz na zawsze zdać sprawę, że polska kinematografia jest jeszcze ze znakiem czerwonej gwiazdy. Gdzie na świecie mógłby pojawić się film za 35 milionów złotych, który oglądnęłoby 16 tysięcy widzów i nikt nie poniósłby konsekwencji. Tak było z filmem „Hiszpanka”. Czy ktoś na tym stracił? Komuś wzięto dom za długi? Ktoś poniósł ryzyko inwestycji? - Tak jak każdy normalny biznesmen. Po prostu nic się nie stało. To jest patologiczne. 
 
Pytanie, jak długo będziemy brnąć w tą komunistyczną patologię? 
 
Andrzej Wajda już nie żyje. Ja osobiście jestem mu wdzięczny za to czego mnie nauczył, ale nie jest dla mnie żadnym mistrzem. Nie będę go też rozliczał. Ja go po prostu zostawię. Jednak trudno mi przejść obojętnie nad tym wewnętrznym zachwytem. Trzeba zakasać rękawy, zejść na ziemię, przygotować nową ustawę, która będzie zwyczajnie uczciwa. Wzorów na świecie jest wiele. To naprawdę dobry biznes. Co jeszcze istotne, świat dla polskich filmowców jest otwarty, tylko trzeba pamiętać, że celem ma być film i sprzedaż biletów. Nie biurokracja i wewnętrzne układziki.
 
Sztandar Andrzej Wajda wyprowadzić! 
 
***
Paweł Zastrzeżyński (44 lata) – reżyser filmowy, scenarzysta, producent. Ostatni film i książka Jeden Pokój o dr Wandzie Półtawskiej, wyprodukowany niezależnie, sprzedany w nakładzie 30 000 szt. Ukończył szkołę reżyserii Andrzeja Wajdy. Współpracownik prof. Grzegorza Królikiewicza. Współorganizator sztabu akcji Deklaracji Wiary. Inicjator nadania dr Wandzie Półtawskiej tytułu honorowego obywatela miasta Limanowa, oraz odznaczenia Orderu Orła Białego. Autor książki FOUND - The story of Wanda Poltawska's guidance. Obecnie pracuje nad filmem fabularnym Wyspa W. Motto życiowe: w twórczości nie idę na żaden kompromis.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy