73 lata od Arsenału. Akcji, która uświadomiła wszystkim Polakom, że "Jeszcze nie zginęła"

Anna Piotrowska 26-03-2016, 14:56
Artykuł
screen

26 marca 1943 roku harcerze Grup Szturmowych Szarych Szeregów w samym sercu okupowanej stolicy przeprowadzili brawurową akcję odbicia więźniów pod Arsenałem, „jedną z pierwszych walk zbrojnych z okupantem, walkę, która uświadomiła wszystkim Polakom, że "Jeszcze nie zginęła".

Akcja o kryptonimie Meksyk II była konsekwencją dwóch aresztowań. Do pierwszego doszło w nocy z 18 na 19 marca 1943 r., w mieszkaniu przy ul. Osieckiej na stołecznym Grochowie. Gestapo aresztowało wówczas Henryka Ostrowskiego "Heńka" - dowódcę hufca plutonu „Praga” Grup Szturmowych Szarych Szeregów. W wyniku rewizji znaleziono u niego materiały szkoleniowe i wywiadowcze oraz notatki. Wśród nich adres Jana Bytnara "Rudego" dowódcy Hufca „Sad” – Południa Grup Szturmowych, który kilka dni później również został aresztowany. Odbicie nastąpiło z inicjatywy serdecznego przyjaciela "Rudego", dowódcy GS Chorągwi Warszawskiej Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”, który akcję zaplanował, zorganizował i dowodził sekcją „atak” w czasie jej realizacji.

Aresztowanie Janka

Janek Bytnar został aresztowany wraz ze swym ojcem Stanisławem we wtorek 23 marca 1943 r. O godz. 4.30 rano do mieszkania przy al. Niepodległości 59 weszło sześciu Niemców. Z wymierzonym PM-em szukali Bytnara, wołając „Janek”, „Janeczek”. Po wyprowadzeniu Janka i jego ojca z mieszkania żandarmi kontynuowali rewizję. W należącej do Bytnarów  piwnicy znaleziono m.in. zerwane niemieckie flagi, konspiracyjną prasę, afisze i ulotki oraz stempel do malowania znaku Polski Walczącej.

"Ty polski bandyto"

Do pierwszego przesłuchania Janka doszło w kilkanaście minut po przybyciu na miejsce. Zaczęło się od bicia, bito pejczem i kijami, mówili do niego „ty polski bandyto”, „przecież to twarz urodzonego bandyty”.

Szczegóły przesłuchania znamy dziś dzięki Tadeuszowi Zawadzkiemu, który po rozmowach z Jankiem i jego śmierci spisał relację, która stała się dla Aleksandra Kamińskiego podstawą do napisania "Kamieni na szaniec".

Janek był zdrowy lecz chudy i dość drobny: już pierwsze bicia doprowadzane były do utraty przytomności. Gdy chciał zemdleć, by nie czuć, nadstawiał głowę pod kije i mdlał. Zemdlonego budzono do życia kopaniem w brzuch i deptaniem rąk, wierceniem butami między nogi – czytamy w relacji Tadeusza. "Zośka" dodaje, że przesłuchania była tak brutalne, że już pierwszego dnia musiano Janka nosić na noszach lub ciągać za ręce omdlałego, włócząc głową i nogami po schodach. Drugiego dnia po aresztowaniu z ciężkimi obrażeniami ciała i pierwszymi objawami mocznicy trafił do szpitala więziennego na Pawiaku.

To straszna była dla mnie chwila...

„Zośka” robił wszystko, aby akcję odbicia przeprowadzić jeszcze tego samego dnia, w którym aresztowano „Rudego”. Przygotował plan akcji, zorganizował ludzi. To straszna była dla mnie chwila. Coś się urwało, skończyło, uleciało w powietrze. Powstała pustka. Lecz łzy w oczach powstrzymywało natychmiast myśl: jeszcze nie koniec, jeszcze jest szansa, dziś jeszcze atakujemy samochód i odbijamy Janka – pisał Tadeusz. Pierwsza próba odbicia "Rudego", której nadano kryptonim Meksyk I, została w ostatniej chwili odwołana.

"Trzaskać"

Ostatecznie została przeprowadzona 26 marca. Ze względu na emocjonalne zaangażowanie Tadeusza dowództwo nad nią objął Komendant Chorągwi Warszawskiej, Stanisław Broniewski „Orsza”. Operacja rozpoczęła się o godz. 17.30, gwizdem „Stefana Orszy” poprzedzonym machaniem rękami przez jednego z chłopców, zwiastującym nadjeżdżającą więźniarkę.

Biegnę środkiem ulicy do butelkarzy wyjmując z kieszeni pistolety - pisał "Zośka" - (...). W tym momencie trzask butelek, słup ognia z szoferki. Samochód w miejscu skręca i toczy się w Długą (…) zatrzymuje się na środku ulicy 50 metrów za Arsenałem. Cały atak znajduje się pod arkadami. Oglądam się – na ulicy leży 4-5 postaci, jedni z nich palą się płomieniem. Zza arkad trudno wyjść, kule walą po murze. (…) Słoń nie może sobie dać rady ze zdenerwowania ze Stenem, odbezpieczam mu broń. Wychyla się i wali seriami. "Naprzód" skaczemy przez druty kolczaste. (…) Dobiegam do samochodu, patrzę za wóz – nikogo (…). Cofam się do tyłu wozu: oniemieli w pierwszej chwili ludzie zaczynają się wysypywać jedni przez drugich. Po prawej stronie siedzi martwy Niemiec, którego zabiłem jeszcze dobiegając do wozu. Nareszcie wszyscy się wysypali – w tyle wozu ukazuje się Janek.

Janek zmarł 30 marca. W tym samym dniu zmarł również ranny w akcji Maciej Aleksy Dawidowski. 2 kwietnia na wieczną wartę odszedł inny jej uczestnik - Tadeusz Krzyżewicz "Buzdygan".

W wyniku Akcji pod Arsenałem uwolniono, oprócz katowanego przez trzy dni Bytnara, jeszcze 20 innych więźniów przewożonych z siedziby Gestapo przy al. Szucha na Pawiak. Był wśród nich również Henryk Ostrowski.

Wydarzenie to upamiętnił w swoim filmie „Akcja pod Arsenałem” Jan Łomnicki. Premiera tego dramatu wojennego miała miejsce w roku 1977. Przed dwoma laty historię chłopców z Szarych Szeregów nieudolnie zaprezentował Robert Gliński w filmie, który niestety nosi tytuł "Kamienie na szaniec"...

 

Źródło: telewizjarepublika.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy