Zestrzelenie samolotu MH17 – morderstwo z mina krwią. „Putin – terrorysta", nie "Terroryści Putina” (cz. 2)

Michał Orzechowski - publicysta, działacz praw człowieka z Komitetu WORLD SOLIDARITY 24-07-2014, 00:13
Artykuł
TWITTER/@AJSTREAM

OPINIA | Fakty związane z katastrofą lotniczą na Ukrainie wskazują, że prezydent Putin i podległe mu siły wojskowe Rosji najprawdopodobniej z pełną premedytacją i świadomością zestrzeliły malezyjski samolot pasażerski.

Najnowsza wypowiedź dla CNN szefa ukraińskiego kontrwywiadu Witalija Najdy o nagraniu rozmowy rosyjskiego oficera z załogi system Buk przebywającego na terytorium kontrolowanym przez „prorosyjskich separatystów” ze swoim dowództwem w Moskwie, które miało koordynować i akceptować zestrzeliwane samoloty, potwierdzają tezę o świadomym i zaplanowanym przez Rosję zestrzeleniu malezyjskiego samolotu, przedstawione w tekście „Putin terrorysta, nie Terroryści Putina”.

Także generał Waldemar Skrzypczak w wypowiedzi dla Telewizji Republika wprost mówi: „To nie mogła być pomyłka”, co potwierdza tezę, że katastrofa malezyjskiego samolotu nie była wypadkiem wojennym, ale dobrze przygotowanym i wcześniej zaplanowanym zamachem.

Wszystko to wpisuje się w rosyjski scenariusz zaplanowanego wstrząsu, który miał powstrzymać i odwrócić rozwój niekorzystnych dla Moskwy wypadków na wschodniej Ukrainie – załamywanie się frontu ukraińsko-rosyjskiego i bezwładny odwrót tzw. separatystów. Chociaż katastrofa malezyjskiego samolotu zepsuła Kremlowi opinię na arenie międzynarodowej, to pamiętać trzeba że kluczowe dla utrzymania władzy przez Putina są nastroje w samej Rosji – a Rosjanie domagają się kolejnych zwycięstw i trumfów nad „Zachodem”. Także armia rosyjska zaczynała się ostatnimi dniami niecierpliwić się, gdyż  rosyjscy żołnierze coraz liczniej powracają do Rosji z ukraińskiego frontu w trumnach, a rosyjskie siły ponoszą kolejne klęski i są w odwrocie. A Putin dobrze wie że dzisiaj to rosyjska armia jest jedyną realną siłą w Rosji zdolną go obalić.

W obliczu załamywania się frontu trzymanego przez rosyjskie siły ekspedycyjne we wschodniej Ukrainie jakakolwiek zmiana tej sytuacji, nawet okupiona oburzeniem opinii międzynarodowej, i tak jest dla Putina lepszym wyjściem niż blamaż przez własnymi rodakami, a w konsekwencji związana z tym ewentualna utrata władzy. Dlatego zarówno zestrzelenie samolotu pasażerskiego, jak i późniejsza wrzawa i oburzenie opinii międzynarodowej może być paradoksalnie dla Kremla tak desperacko pożądaną „duża zmianą” w sytuacji na ukraińskim froncie – wywołanym przez Moskwę wstrząsem, który może spowodować zamrożenie walk, a przy okazji odwróci uwagę Rosjan od fatalnej sytuacji frontowej. A w najlepszym dla Putina scenariuszu być nawet zjednoczy Rosjan wokół swoich władz wobec „kolejnych niezrozumiałych negatywnych działaniach Zachodu”, a być może także da mu szanse na oficjalne i popierane przez Europę wprowadzenie na wschodnią Ukrainę rosyjskich „sił pokojowych”.

Takie brutalne i agresywne, niezrozumiałe dla normalnych krajów demokratycznych działanie tłumaczy typowa dla mafiozów bandycka mentalność Putina, która wskazuje mu jako jedyne wyjście w sytuacji potencjalnej przegranej zaatakowanie jeszcze agresywniejsze i jeszcze bardziej brutalne, w nadziei przestraszenia wygrywającej strony przeciwnej.

Osobista wina Prezydenta Rosji Władimira Putina w udziale w zestrzeleniu składa się z dwóch części.

Pierwsza i dziś już praktycznie bezdyskusyjna, to przekazania rosyjskim żołnierzom walczącym na wschodniej Ukrainie broni zdolnej do zestrzeliwania pasażerskich samolotów latających na wysokości dziesięciu kilometrów - zestawu przeciwlotniczego Buk wraz z przeszkoloną obsługą i obstawą złożoną z żołnierzy GRU rosyjskiego wywiadu wojskowego.

Druga cześć oskarżenia to domniemanie świadomego, planowego i intencjonalnego zestrzelenia samolotu pasażerskiego. Najważniejsze dowody na planowe i metodyczne działanie Rosji to zamknięcie cztery godziny wcześniej przez władze rosyjskie korytarzy powietrznych po rosyjskiej stronie granicy rosyjsko-ukraińskiej w rejonie którym leciał samolot, co wygląda na przygotowywaną z pełnym wyrachowaniem pułapkę.

Następna przesłanka na kierowniczą rolę władz rosyjskich to działania i reakcje rosyjskich watażków, którzy w pierwszych chwilach po otrzymaniu informacji o zestrzeleniu samolotu zamieszczali triumfalne komentarze na swoich stronach internetowych oraz chwalili się tym zestrzeleniem, a następnie po uświadomieniu sobie że zestrzelony został samolot pasażerski, zaczęli pospiesznie usuwać swoje internetowe wpisy i z przerażeniem informować się nawzajem przez radio o ofiarach cywilnych.

Wskazywałoby to taki przebieg wydarzeń, w którym Moskwa wysyła autonomiczny oddział specjalny składający się z zestawu Buk oraz ochrony i komendy oficera GRU, który otrzymuje polecenia i rozkazy bezpośrednio od swoich dowódców z Rosji. Inną przesłanką potwierdzającą taki scenariusz wydarzeń jest fakt, że zestaw Buk nie miał w swoimi wyposażeniu dodatkowego dużego radaru powierzchniowego służącego do znajdywania i rozpoznawania celów, a jedynie mały radar o bardzo wąskiej wiązce służący tylko do wskazywania rakiecie celu, co wskazywało na prawdopodobne działanie według danych i informacji z zewnątrz – z Rosji. I właśnie to domniemanie o wskazywaniu celów lotniczych przez Rosję zostało teraz potwierdzone przez wypowiedź Witalija Najdy dla CNN.

Przecieki z Moskwy o rzekomym wyroku śmieci wydanym przez Putina na rosyjskich dowódcach na Ukrainie potwierdzałyby także tezę o zaplanowanym zamachu, gdyż właśnie w takim scenariuszu zestrzelenia samolotu pasażerskiego na rozkaz z Rosji najważniejsze byłoby jak najszybsze zlikwidowanie bezpośrednich świadków zdarzenia, którzy mogliby ew. stwierdzić przed zachodnimi mediami, iż byli jedynie obserwatorami wydarzeń, a Buk działał niezależnie od nich, całkowicie autonomicznie i na bezpośrednie rozkazy z Rosji. Putin zabijając dowódców rosyjskich oddziałów na Ukrainie nie tylko zlikwidowałby ewentualnych świadków, ale także mógłby zostać doceniony i pochwalony przez opinię międzynarodową za „robienie porządku we wschodniej Ukrainie” i „dyscyplinowanie rozszalałych samowolnych separatystów”.

Takie celowe działania Moskwy widać także w kolejnych „dziwnych” wydarzeniach: mataczeniach i dezinformacjach związanych z przedstawianiem katastrofy malezyjskiego Boeinga produkowanych przez rosyjską sieć medialną i propagandową oraz przez swoich zaufanych agentach wpływu – doniesieniach o rzekomym zamachu na powracającego z Brazylii Putina, samolotach zaobserwowanych ukraińskich widzianych rzekomo w pobliżu oraz z próbami zmian danych dot. parametrów ukraińskich samolotów (nieudana próba zmiany maksymalnego pułapu samolotu Su-25 z 7000 na 10000 tys. metrów), rzekomy „polski desant” na Morzu Czarnym, itd.

Jeśli uwzględnić możliwość takiego przebiegu wypadków, w którym w sposób celowy i wcześniej zaplanowany zostaje zestrzelony przez Rosjan samolot pasażerski, to także inne związane z tym wydarzeniem fakty zaczynają nabierać zupełnie nowego kontekstu: np. brak wśród ofiar obywateli amerykańskich mógł być spowodowany tym, iż Moskwa  może pozwolić sobie na konfrontację z Europą i innymi mniej ważnymi krajami świata, ale na pewno nie z USA.

Inny zastanawiający fakt to wybór samolotu Malezyjskiego, która nie tak dawno wybrała w przetargu polskie, a nie rosyjskie czołgi, co mogłoby być ewentualnym ostrzeżeniem dla potencjalnych kupców, żeby nie kupować czołgów od kogoś innego niż Rosji.

Sam Putin tak mówił o związku ukraińskiej ofensywy z zestrzeleniem malezyjskiego Boeinga: W związku z tą tragedią zwracam uwagę, że nie doszłoby do niej, gdyby nie został wznowione działania wojenne w południowo - wschodniej części Ukrainy” –  co potwierdzałoby tezę, iż to właśnie udana ofensywa Ukrainy była bezpośrednim powodem zestrzelenia malezyjskiego samolotu przez Rosjan, a przytoczone powyżej fakty potwierdzałyby, że zestrzelenie malezyjskiego samolotu pasażerskiego najprawdopodobniej nie było wypadkiem, a zaplanowanym z zimną krwią morderstwem.

Źródło: telewizjarepublika.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy