Zamieszki w Białymstoku. Zatrzymano kilkadziesiąt osób

Artykuł
Zrzut z youtube.com

Policja zatrzymała 22 osoby po wczorajszych zamieszkach w Białymstoku, do których doszło w czasie marszu pamięci po śmierci 34-letniego kibica Jagiellonii. Mężczyzna zmarł w sobotę w szpitalu, ale mieszkańcy osiedla, na którym mieszkał o jego śmierć obwiniają policjantów, którzy podjęli wcześniej interwencję.

Do tragicznej interwencji doszło w miniony czwartek o godzinie 17.20. Do mieszkania przy ulicy Barszczańskiej zostali wezwani przez pogotowie ratunkowe policjanci. Wcześniej po ratowników zadzwoniła partnerka mężczyzny, która była zaniepokojona o jego zdrowie i życie. 34-latek cierpiał na schizofrenię, ale dłuższego czasu nie przyjmował leków, w efekcie czego doznawał m.in. poważnych wahań nastrojów.

Policja: Mężczyzna był agresywny

Zdaniem mundurowych, którzy przybyli do mieszkania mężczyzna był agresywny oraz próbował kopać i gryźć policjantów, dlatego zastosowano wobec niego siłę fizyczną, aby go obezwładnić. Kiedy funkcjonariusz zakuli 34-latka w kajdanki, to okazało się, że Paweł nie oddycha. Szybko podjęto reanimację, ale ostatecznie mężczyzna trafił do szpitala, gdzie zmarł dwa dni później. Cała interwencja trwała kilkadziesiąt minut, zaś 34-latek był obezwładniany m.in. gazem pieprzowym.

Interwencja była zbyt brutalna?

W internecie można odnaleźć film, na którym nagrano moment interwencji. Na nagraniu widać, jak stojącego na balkonie mężczyznę próbuje obezwładnić dwóch policjantów i policjantka. Pojawiły się również informacje, że jeden z policjantów próbował za szyję podnieść mężczyznę, w efekcie czego ten zaczął mieć problemy z oddychaniem. 

Rodzina: To policja go skatowała

Inną wersję niż policja przedstawiła bratowa zmarłego, która o śmierć mężczyzny oskarża funkcjonariuszy. – Tak go skatowała w mieszkaniu na balkonie, na drugim piętrze, że wywieźli go już na noszach. Paweł leżał nieprzytomny, pod respiratorem. Wszystko wysiadło. Mózg, wszystko wysiadło – powiedziała.

Zamieszki w Białymstoku

W związku ze śmiercią 34-latka w mieście zorganizowano marsz pamięci, który rozpoczął się w niedzielę o g. 17 przed domem zmarłego. Około 200-osobowa grupa przeszła ulicami przed 3. komisariat policji. Wówczas w kierunku funkcjonariuszy poleciały m.in. kamienie, butelki i jajka.

Policja zatrzymała 22 osoby. Wśród nich było dwóch poszukiwanych oraz dwóch nieletnich. Wszyscy będą odpowiadać m.in. za znieważenie policjantów i naruszenie nietykalności. Z kolei interweniujący funkcjonariusze nie zostali zawieszeni, a sprawę bada prokuratura oraz policja.

Na dziś zaplanowano sekcję zwłok, która ma odpowiedzieć, czy do śmierci mężczyzny przyczynili się policjanci.

Źródło: rmf24.pl, natemat.pl, radiozet.pl, telewizjarepublika.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy