Zachodnie media biją na alarm: Destruktywna siła populistów uderzyła z impetem w europarlament

Artykuł
Zrzut ekranu sueddeutsche.de, lefigaro.fr

Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego, szczególnie we Francji i Wielkiej Brytanii, są szokujące, lecz UE będzie nadal funkcjonować i pracować. Europejski demos powinien zachować zimną krew i przepędzić demony – napisał Sueddeutsche Zeitung.

„Destruktywna siła partii populistycznych i wrogich Europie uderzyła z pełnym impetem w Parlament Europejski” – czytamy w komentarzu opublikowanym w SE.

Niemiecki komentator zaapelował, by „zachować zimną krew, mimo że wyniki wyborów, przede wszystkim we Francji i Wielkiej Brytanii, ale także we Włoszech, Austrii i Grecji, są szokujące”. Lewicowo-liberalna gazeta zwraca uwagę, że populistom i radykałom przepowiadano jeszcze lepszy wynik, a wybory do PE we Francji i Wielkiej Brytanii tradycyjnie służą do wyrażenia narodowego protestu przeciwko władzom.

SZ ocenia, że dla Europy rozpoczyna się okres „pełen politycznych zawirowań”. UE odzyska wiarygodność tylko wtedy, jeżeli zdoła zwalczyć bezrobocie wśród młodzieży na południu kontynentu i wynegocjuje dobrą umowę handlową z USA. „Wiarygodna będzie wtedy, gdy w ciągu najbliższych pięciu lat wypędzi, okazując więcej pasji, europejskiego demona” – pisze komentator Sueddeutsche Zeitung.

Z kolei francuski Le Figaro napisał, że zwycięstwo skrajnie prawicowego Frontu Narodowego (FN) w eurowyborach to trzęsienie ziemi na scenie politycznej we Francji i wskazuje na „historyczną klęskę” socjalistów na czele z prezydentem Francois Hollande'em.

Gazeta cytuje słowa premiera Francji Manuela Vallsa, który nie czekał na ostateczne rezultaty wyborów do Parlamentu Europejskiego i już w niedzielę ocenił, że wynik FN to „szok i trzęsienie ziemi”.

„Niektórzy zakładali, że smętna kampania, ukryty eurosceptycyzm i rozczarowani (polityką) wyborcy ustanowią nowy rekord absencji w wyborach” – napisał Le Figaro. Francuzi zagłosowali jednak w niedzielę nieco liczniej niż przed pięciu laty; poza tym na apel liderki FN Marine Le Pen, żeby pójść do urn, „masowo zareagował” jej elektorat – dodał.

Gazeta podkreśliła, że FN po raz pierwszy w historii zdobył tak dużą (25 proc.) liczbę głosów w wyborach do PE, przewyższając wynik w wyborach parlamentarnych we Francji. FN aż „czterokrotnie zwiększył swój wynik w stosunku do eurowyborów z 2009 r. i podwoił swój poprzedni rekord ustanowiony w 1989 r. z ponad 11 proc. głosów” – przypomniało Le Figaro.

Natomiast brytyjski Times, pisząc o nowej sile politycznej w Unii Europejskiej, stwierdził, że prawicowy populizm w UE jest zjawiskiem wypływającym na powierzchnię życia politycznego wielu krajów, głównie z powodów gospodarczych, ale wyrastającym na podłożu kulturowym.

„Z braku silnego gospodarczego wzrostu wielu ludzi ma trudności ze związaniem końca z końcem. Wyraża się to w szczególności w niechęci wobec imigrantów oraz niezadowoleniu z powodu wydatków na świadczenia socjalne i pomoc zagraniczną. Po lewej stronie życia politycznego podnoszą się głosy opodatkowania bogatych, nawet jeśli takie podatki nie pomnażają przychodów państwa” – zauważył dziennik.

„Choć wygląda na to, że gospodarki zachodnioeuropejskie mają za sobą najgorsze, nie można spodziewać się szybkiego powrotu do dawnego stanu. Polityka oszczędności będzie utrzymana do czasu opanowania długu publicznego. Dla wielu nisko wykwalifikowanych ludzi przyrost dochodów był niewielki lub w ogóle go nie odczuwali nawet przed krachem bankowym w 2008 r.” – zaznaczył.

Times pisze o wysokim poziomie bezrobocia w UE, zwłaszcza wśród ludzi młodych, i stwierdza, że europejskiego poczucia „angstu” (niem. lęk) nie da się w pełni wytłumaczyć przyczynami ekonomicznymi.

Źródło: pap

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy