Wspaniała historia byłego reprezentanta Polski! Nie zgodził się na aborcje chorego syna i...

Artykuł
Sławek [CC BY-SA 2.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0)]

Były reprezentant Polski Marek Citko przyznał, że przed narodzinami syna, lekarze proponowali abortowanie dziecka, które ze względu na poważną wadę serca miało nie przeżyć – Konrad w czerwcu kończy 16 lat, co roku ma badania, jest coraz lepiej. Nie może zawodowo uprawiać sportu, ale normalnie gra w piłkę, tenisa, pływa. Wie tylko, że jak się zmęczy, to musi odpocząć - powiedział w rozmowie z WP Sportowe Fakty.

– Okazało się, że syn ma wadę serca - HLHS, że ma tylko pół serca. Żona usłyszała to pierwsza, gdzieś w 3-4 miesiącu ciąży, mnie wtedy nie było w kraju. Lekarz przekonywał, że nie warto się tak męczyć, że jesteśmy młodzi, że może nie przeżyć, albo będzie rośliną itd. Jestem człowiekiem wierzącym, powiedziałem, że nie ma takiej możliwości - opowiadał reprezentant Polski. 

– Nie narzekałem, zacząłem myśleć. Uznałem, że to jest sprawdzian, próba od Boga. A skoro jesteśmy ludźmi wierzącymi, to cuda się zdarzają. Napisałem tę modlitwę, codziennie ją odmawiałem. Prosiłem znajomych księży, siostry zakonne, żeby też się modlili. Mówiłem: wola nieba, nawet jak się urodzi i będzie żyło dwa, trzy dni, to będę miał grób itd. Pan Bóg daje, pan Bóg zabiera. On czasami próbuje nas sprawdzić, dowiedzieć się, jak się zachowasz. Czy usuniesz, czy będziesz mu bluźnił. Oczywiście, że to jest trudne. Trzeba mieć naprawdę silną wiarę, żeby tak do tego podchodzić. Mi wiara, słowa z Pisma Świętego i Maryja, która jest naszą najlepszą przewodniczką, pomogły. Byłem przygotowany wtedy na każdą opcję - powiedział w rozmowie z WP Sportowe Fakty.

– Syn szybko przeszedł trzy operacje na otwartym sercu. Trzeba mieć do tego dobrą rękę. Jeden lekarz ma 50 procent skuteczności, inny 60 procent. Prof. Edward Malec, który operował w Krakowie, jest wybitnym kardiochirurgiem. Szkoda że dziś pracuje w Niemczech. Straciliśmy świetnego fachowca i lekarza. Żona też wcześniej trafiła na artykuł o tej wadzie serca i rodzinę, która miała podobny przypadek. Odczułem wtedy bożą pomoc - powiedział. 

– Wyjść przed ludzi, przyznać się publicznie do swojej wiary i opowiedzieć swoją historię. Jaki byłem wcześniej, jak się zmieniłem. To trudne. Kilka dni walczyłem z myślą, czy jestem na to gotowy. To było w moim rodzinnym mieście w Białymstoku, na hali, tłum ludzi. Byli też tam koledzy, znajomi, którzy mnie znali z różnych stron. Ale Duch Święty myślę, że mi wtedy bardzo pomógł. To jest mówienie o żywym Bogu. Często ludzie mają taką wiarę tradycyjną, pacierz, Msza Św., Wielkanoc, Boże Narodzenie, ale nie wierzą, że Bóg naprawdę jest Bogiem żywym. To nie jest takie proste, każdy musi do tego dojść sam - dawał świadectwo. 

 

 

Źródło: wp.sportowefakty.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy